Ja, podobnie jak Mleczko, "udaje",że mnie nie kontrolują, wiem,że jestem uczciwa i...nie dopuszczam do siebie mysli,że rodzina, pdp mogliby pomyslec inaczej. Nie ma takiej opcji:) Oczywiście paragony zbieram., swoje:)
Ja, podobnie jak Mleczko, "udaje",że mnie nie kontrolują, wiem,że jestem uczciwa i...nie dopuszczam do siebie mysli,że rodzina, pdp mogliby pomyslec inaczej. Nie ma takiej opcji:) Oczywiście paragony zbieram., swoje:)
Czytam temat i krew mnie zalewa na samo wspomnienie zdarzeń o których bardzo chciałam zapomnieć...
Sztela na której zdarzało mi się o kasę upominać, bo córka "zapominała"... Dzień mojego kolejnego już przyjazdu - w domu sajgon, PDP i córka przewalają szafy w poszukiwaniu bieżnika na stół, starej pościeli i ręcznika z wyszytym jakimś kwiatkiem. Pada hasło: "może Lili jak wyjeżdżała do domu to wzięła?" po czym córka spokojnie poszła sobie do siebie. O kurde, zagotowało się we mnie w jednej sekundzie. Nie czekałam na nic tylko dawaj do szukania. Jak było to musi być nadal. Znalazło się wszystko, a jakże. Z dziką furią i satysfakcją poszłam na górę zawołać córkę, pokazałam że wszystko jest i powiedziałam że po to pracuję żeby sobie móc kupić co chcę, a ich starych szmat nie potrzebuję.
Dzień wyjazdu ze szteli - kassenbuch zabrany do sprawdzenia i tuż przed moim wyjściem przychodzi córka i domaga się żebym oddała jej 20 €. ????????????????? Skąd to wzięła? No bo się w zeszycie nie zgadza. Liczę całość raz i drugi - wszystko pasuje, jest na czysto. Ona liczy - znów jej 20 brakuje, no zabrałam i już. Liczę kolejny raz. Gra. Ona liczy - nie gra. Czułam się jakby mi ktoś w pysk dawał raz za razem. W końcu doszła gdzie popełniała błąd w liczeniu. Słowo "entschuldigung" w jej słownictwie nie funkcjonuje, usłyszałam jedynie: "Ach so, alles ok."
Więcej takich dziwacznych sytuacji było; zastanawiała mnie za każdym razem jej łatwość do przechodzenia nad niesłusznymi oskarżeniami drugiej osoby do porządku dziennego...
Wiem jedno - można być nieskazitelnie białym, a niektórzy i tak znajdą czerń.
Plotki rodza plotki. Jeśli jakaś Polka coś ukradnie, to spada to na nas wszystkie i stąd podejrzenia. Bo jak mogło coś zginąć? - Polka pewnie zabrała... a to że chodzi o jakąś pierdołę to inna sprawa.
Najlepiej to sie nie przejmowac jak im cos zginie to niech szukaja :-) Ja sie nie przykładam się do poszukiwań z wyjątkiem, jesli to demencyjna pd i schowa cos osobistego ( np. sztuczną szczękę , klucze od domu, czpkę czy rękawiczki ) wtedy szukam. Najczęściej szukają czegoś chyba dla pozorów , żeby uczulic opiekunkę, ze są tacy spostrzegawczy albo zasobi.Mnie to nie ziębi ani grzeje . Sporo lat pracuje i akurat z tym nie miałam problemów. A że zginie ścierka z kwiatkiem ( kwiatek sie sprał) albo koszulka z dziurką na plecach przeżywam bezbolesnie.
Gdybym była posądzona przez rodzinę pdp o przywłaszczenie pieniędzy ( pdp może się czepiać jesli demencyjna) zjechałabym do domu. Nie wyobrażam sobie jakbym mogła pracować w takim środowisku.
Najlepiej to sie nie przejmowac jak im cos zginie to niech szukaja :-) Ja sie nie przykładam się do poszukiwań z wyjątkiem, jesli to demencyjna pd i schowa cos osobistego ( np. sztuczną szczękę , klucze od domu, czpkę czy rękawiczki ) wtedy szukam. Najczęściej szukają czegoś chyba dla pozorów , żeby uczulic opiekunkę, ze są tacy spostrzegawczy albo zasobi.Mnie to nie ziębi ani grzeje . Sporo lat pracuje i akurat z tym nie miałam problemów. A że zginie ścierka z kwiatkiem ( kwiatek sie sprał) albo koszulka z dziurką na plecach przeżywam bezbolesnie.
Gdybym była posądzona przez rodzinę pdp o przywłaszczenie pieniędzy ( pdp może się czepiać jesli demencyjna) zjechałabym do domu. Nie wyobrażam sobie jakbym mogła pracować w takim środowisku.
Co mam zrobić jeśli to mnie ktoś posądzi o kradzież? Nie potrafię się bronić, bowiem to jest słowo przeciwko słowu. Na budowie mamy monitoring, owszem zdarzają się kradzieże ale najczęściej sprawcami się osoby bezdomne lub zbierające złom.
Pracuję już 10 lat i nikt mnie jeszcze o kradzież nie oskarżył. Co bym zrobiła jakby mnie oskarżyli? Kazałabym do Sądu złożyć pozew :lol2:
Ja osobiście się nie spotkałam aby mnie ktoś o coś posadzał,podobno okazja czyni złodzieja ja tam ręki po czyjeś nie wyciągam,pracowałam w domach gdzie była walizka za złotem,więc przed wyjazdem poprosiłam o sprawdzenie,byli bardzo oburzeni,ale wyjaśniłam że zmienia mnie osoba której nie znam.Dzisaj przejadę na inna sztele i tu rodzina nie ma czasu,a mieszkają w innym miescie więc jak będę odjezdzać to ich nie będzie wczoraj pożegnaliśmy się,kazali mi zamknąć dżwi i już,to chyba mi ufają a przecież więcej tu nie wrócę,ale nie przyszłoby mi do głowy żeby zabrać stary ręcznik albo babci szlafrok,jak słyszałam w busie jak ktoś tam miał taki przypadek że zminniczka ukradła,o matko ja nie wiem jak tak można.Kiedyś jak jeżdziłam euroline to widziałam co wiozą Polki no wstyd mi było,czyszczą piwnice niemcom takie stare klamoty wiozą,dywany co już tylko jest konstrukcja bo mole zjadły.Siostrzenica mojej podopiecznej kazała mi sobie brać co chcę na pamiątkę,więc wziełam dwie piękne filiżanki,jak koleżanka do mnie przyjdzie to napijemy się kawki,chciała mi dać walizkę abym jeszcze coś wzieła, podziękowałam za filiżanki i tyle.
Co mam zrobić jeśli to mnie ktoś posądzi o kradzież? Nie potrafię się bronić, bowiem to jest słowo przeciwko słowu. Na budowie mamy monitoring, owszem zdarzają się kradzieże ale najczęściej sprawcami się osoby bezdomne lub zbierające złom.
Ja bym wziął walizkę.