Jest Pani bardzo młodą osobą – co wpłynęło na Pani decyzje o rozpoczęciu pracy jako opiekunka?
Chyba każdy ma inne powody takiej decyzji. Ja już wcześniej pracowałam jako opiekunka. Musiałam sobie po jakimś czasie zrobić przerwę na pozałatwianie pewnych spraw w Polsce, ale po jakimś czasie wróciłam do zawodu.
Zaczynając pracę chciałam zdobyć doświadczenie w opiece, którego kiedyś mi brakowało. Chciałam też poznać lepiej język i niemiecką kulturę. Poza tym, warunki pracy w Niemczech i zarobki są dużo lepsze od tych w Polsce.
Od jak dawna pracuje już pani w opiece? Jak pani wspomina początki w zawodzie?
Wyjeżdżam już od 2012 roku. Początki były dość trudne, bo tak jak mówiłam, nie miałam wtedy takiego obycia, doświadczenia. Moja znajomość języka też się bardzo poprawiła. Praca w Niemczech i mówienie po niemiecku różni się od tego, czego wyuczymy się z książek lub z kursów.
Miała Pani jakieś problemy z niemieckim?
Ja niemieckiego uczyłam się już wcześniej, w liceum. Szczerze mówiąc, nie lubiłam nigdy tego języka i nie spodziewałam się, że kiedyś będę się nim na co dzień posługiwać w pracy jako opiekunka. Brałam udział w różnych kursach, które dały mi możliwość rozwoju i podszkolenia niemieckiego.
Ma Pani 30 lat – jest Pani bardzo młodą osobą. Co dla Pani jest najważniejsze w dobrej opiece? Jaki jest przepis na bycie dobrym opiekunem w tak młodym wieku?
Młody człowiek musi się przede wszystkim nauczyć takiej wyrozumiałości do osób starszych. Nie każdy to ma. Bardzo ważne jest poświęcenie czasu tej osobie. Zwykle to są samotni ludzie, którzy potrzebują uwagi. Rodziny podopiecznych nie mają czasu dla rodziców lub dziadków. Właśnie po to jesteśmy my, opiekunki – musimy dać im tyle uwagi i opieki, ile jesteśmy w stanie. Dla osoby młodej to jest bardzo fajna praca, jeśli się ją dobrze wykonuje. Dobra opieka wymaga dużo empatii, cierpliwości, a także kreatywności. Kreatywność przydaje się w sytuacjach, kiedy chcemy aktywizować podopiecznego lub kiedy sytuacja wymaga np. odwrócenia uwagi seniora.
Jak zwykle wyglądają Pani relacje z podopiecznymi?
Z ATERIMA MED jestem po dwóch wyjazdach do tej samej podopiecznej. W styczniu wyjeżdżam ponownie, ale tym razem w inne miejsce. Jestem zadowolona, bo wróciłam od bardzo przyjaznej rodziny – to jest bardzo ważne, bo to ułatwia naszą pracę. Dużo też zależy od stanu zdrowia podopiecznego. Trzeba mieć świadomość, że niektóre zachowania są spowodowane chorobą. W tej pracy to normalne, że seniorzy zmagają się z cierpieniem, bólem, co potem odbija się na ich emocjach. Dużo też zależy od charakteru seniora. Człowiek się zmienia w miarę upływu lat, a jeszcze bardziej pod wpływem choroby.
Dobrej relacji z seniorem i rodziną nie da się zbudować w miesiąc. To wymaga trochę czasu. Trzeba powoli pracować nad zaufaniem, trzeba też mieć w sobie też dużo taktu. Ale bardzo dużo zależy też od postępu choroby, od tego, z czym się zmaga podopieczny. Ja cały czas się uczę, dużo czytam, jestem ciekawa i chcę dowiadywać się więcej. Cały czas pracuję też nad sobą i swoimi emocjami. W styczniu czeka mnie nowa sztela i nowa rodzina. Przed wyjazdem zawsze jest stres, ale myślę, że ten stres jest często mobilizujący.
Czy spotkała się pani z sytuacją, że pod wpływem choroby bardzo zmieniało się zachowanie seniora?
Tak, bardzo często. Ja opiekowałam się długo osobami z demencją i obserwowałam postęp tej choroby. Opiekunka widzi to, jak ta choroba się rozwija, jak się zmieniają jej etapy. Podopieczni z demencją potrzebują dużo czasu, żeby zrozumieć nawet drobne zmiany. Bez pośpiechu muszą się do czegoś przyzwyczaić. To są starsi ludzie i zwykle nie lubią zmian. Czasem to my musimy się dopasować do nich.
Jakie jest Pani najmilsze wspomnienie związane z pracą w opiece?
Kiedyś przez 1,5 roku opiekowałam się panią z demencją. Była bardzo ciepłą i miłą osobą – taką „do tańca i do różańca” J Jej rodzina też była bardzo pomocna i sympatyczna, także bardzo dobrze wspominam ten okres. Mieszkałam wtedy w Nadrenii Północnej. Okazało się, że jedna z córek mojej podopiecznej – Eva, mieszka na stałe w Dusseldorfie, gdzie poznała swojego męża, Polaka i nauczyła się trochę mówić po polsku. Dwa razy spędziłam tam takie polsko-niemieckie Święta Bożego Narodzenia. To było takie miłe i do tej pory mam z nią kontakt, bo czasem z mężem przyjeżdżają do Warszawy.
Jak Pani wspomina święta spędzone w Niemczech?
Bardzo sympatycznie wspominam Święta w Niemczech. Spędzałam je tam trzykrotnie – dwa razy byłam u rodziny w Rheinland Pfalz i raz w Niedersachsen. Poznawałam niemieckie zwyczaje, uczyłam się niemieckich kolęd, a potem śpiewałam je razem z podopieczną, która to uwielbiała. Szczególnie podobały mi się niemieckie jarmarki – stan mojej podopiecznej na to pozwalał, dlatego miałam możliwość spędzić czas na takim jarmarku w Dusseldorfie – zabrała go na nas jej córka. Panuje na nim niesamowita atmosfera. Święta spędzaliśmy raz u syna podopiecznej, a za drugim razem właśnie u jej córki, Evy. W Dusseldorfie jest dużo polskich sklepów, także kupiliśmy nawet polski opłatek, którym się podzieliliśmy. Pani Eva dużo mnie nauczyła o niemieckiej kulturze i tradycjach świątecznych i właśnie dzięki temu bardzo miło wspominam te Święta.
Dziękujemy za rozmowę! :)