poznanianka1No nie wierzę,przecież to za diabła nie da się .Ja mam 100 i prawie całość wydaję.
Da sie. Mialam zmienniczke. Wydawala jakies 35 ojro na tydzien i jeszcze reszty jej zostawalo. Kupowala z tego rowniez wkladki dla pdp, oraz papier toaletowy. Paczka miesa mielonego starczala im na 5 dni. Pierwszego dnia robila na obiad kotlecik mielony, wielkosci orzeszka wloskiego. Na drugi pulpeciki w sosie z proszku. Na trzeci zupka z torebki z klopsikiem. Na czwarty mieso mielone na patelnie, dobeltac przecieru i bylo spaghetti. Stykalo na dwa dni. Na szosty dzien byla rybka pod postacia tanich paluszkow. Paczka na miesiac stykala, gdyz na obiad bylo po jednej sztuce. A dnia siodmego - nalesnik z dzemem. Na surowki szly korniszonki bo tanie, albo seler ze sloika i papryka konserwowa.
Do tego wydajne wedliny czy nabial. Np. pasztetowa, ktora mozna cienko rozsmarowac, twarozek, niesmiertelny dzemik....Takie tam pierdolety. Jak przyjechalam to wszyscy sie dziwili (oprocz wyglodzonej na maksa podopiecznej), ze tak duzo kasy na zycie potrzebuje (ok. 60 - 80 ojro na tydzien). A babcia (wedlug zmienniczki) jadla tyle co wrobelek. Jeden kartofel miala na 3 dni. No jakos tego nie zauwazylam

Dodam tylko, ze do dnia dzisiejszego (a minelo jakies pol roku od tamtej chwili), na slowo "mielone", babcia az sie prostuje i mowi: Anna, byle nie mielone! Pod zadna postacia, prosze!