Wiesz Wiesiulka że moja też:) Ona jest naprawdę niesamowita:):)
Rozmawiam z nią duzo na temat tej imprezy i wiem w czym problem.... Ona wstydzi się swojej choroby i reakcji ludzi ...
Wiesz Wiesiulka że moja też:) Ona jest naprawdę niesamowita:):)
Rozmawiam z nią duzo na temat tej imprezy i wiem w czym problem.... Ona wstydzi się swojej choroby i reakcji ludzi ...
Bidulka :-)
I znowu znalazłaś rozwiązanie , wiesz kochana moja, że jesteś niesamowita, mądra i wogóle super !
Dziś mija miesiąc od powrotu mojej damy ze szpitala do domu.
Przez ten miesiąc bardzo dużo się zmieniło. Ze stanu wręcz krytycznego "przeskoczyłyśmy" całe mile dalej.
Obecnie Omi jest osobą, która posiedzi w fotelu, nawet stanie i postoi chwilę ( oczywiście z asekuracjąni pomocą, ale stoi), samodzielnie potrafi wypić filiżankę capuccino, zjeść pokrojony w kostkę posiłek, jedynie mięso miksuję - wcześniej wszystko było papką, ma apetyt, wróciły jej charakterystyczne zachowania i humorki - nie jest już jak leżąca roślinka, jak wcześniej jest oskarową aktorką ( kiedy ma na to ochotę), jest bardzo wygodna i lubi, kiedy się ją we wszystkim wyręcza ale zachęcona radzi sobie sama. Nadal nie lubi używać swego głosu i rozmawiać, więc często czuję się jakbym rozmawiała do obrazu, ale cóż. Choroba nasiliła się, ma zwiększoną dużo dawkę podstawowego leku, maska twarzy jest także coraz częstsza, mięśnie stają się " marmurkowe" szczególnie stóp oraz okolice ramion. Ze stanami - depresyjnymi, smutnymi dniami radzimy sobie także. Wczoraj była pierwsza łazienkowa przygoda z prysznicem od bardzo dawna i było ok.
Ale jest o niebo lepiej niż było. Nikt nie wierzył, że może być jeszcze tak ... Mimo, że jednego dnia jest jeden lub dwa kroki do przodu a drugiego pięć - sześć do tyłu.
Dużo cierpliwości, spokoju i rozmów z Asiulką pomogło mi bardzo. Każdego dnia jest inaczej... Był moment, że zwątpiłam w siebie i to co robię, ale przezwyciężyłam to...
Moja babuszka ma dzisiaj wizytę w Klinice u neurologa, pojechała z przyjaciółką. Wyposarzyła je w kajecik z zapiskami jak babuszka się zachowywała po ostatniej wizycie i zmianie leków. Ponownie zauważyłam nasilone drżenie rąk, przed każdą wizytą lub jakimś wyjazdem jest bardzo pobudzona... ale na szczęście nie ma już omamow i zwidów:)
Dziś mija miesiąc od powrotu mojej damy ze szpitala do domu.
Przez ten miesiąc bardzo dużo się zmieniło. Ze stanu wręcz krytycznego "przeskoczyłyśmy" całe mile dalej.
Obecnie Omi jest osobą, która posiedzi w fotelu, nawet stanie i postoi chwilę ( oczywiście z asekuracjąni pomocą, ale stoi), samodzielnie potrafi wypić filiżankę capuccino, zjeść pokrojony w kostkę posiłek, jedynie mięso miksuję - wcześniej wszystko było papką, ma apetyt, wróciły jej charakterystyczne zachowania i humorki - nie jest już jak leżąca roślinka, jak wcześniej jest oskarową aktorką ( kiedy ma na to ochotę), jest bardzo wygodna i lubi, kiedy się ją we wszystkim wyręcza ale zachęcona radzi sobie sama. Nadal nie lubi używać swego głosu i rozmawiać, więc często czuję się jakbym rozmawiała do obrazu, ale cóż. Choroba nasiliła się, ma zwiększoną dużo dawkę podstawowego leku, maska twarzy jest także coraz częstsza, mięśnie stają się " marmurkowe" szczególnie stóp oraz okolice ramion. Ze stanami - depresyjnymi, smutnymi dniami radzimy sobie także. Wczoraj była pierwsza łazienkowa przygoda z prysznicem od bardzo dawna i było ok.
Ale jest o niebo lepiej niż było. Nikt nie wierzył, że może być jeszcze tak ... Mimo, że jednego dnia jest jeden lub dwa kroki do przodu a drugiego pięć - sześć do tyłu.
Dużo cierpliwości, spokoju i rozmów z Asiulką pomogło mi bardzo. Każdego dnia jest inaczej... Był moment, że zwątpiłam w siebie i to co robię, ale przezwyciężyłam to...
I jak? Masz jakieś wieści? Myślę i myślę dziś o Was ....