Dawno tutaj nie pisałam ale naszły mnie nowe refleksje przypatrując się mojej Helci i jej życiu z Parkinsonem...
po powrocie z urlopu rzuciły mi się w oczy pewne zmiany:
- "marmurowe " nogi,
-drobienie kroczków,
-problemy ze zrobieniem pierwszego kroku,
- częste skurcze mięśni pomimo podawanego magnezu,
- problemy z pęcherzem,
- częste chodzenie do toalety,
No i naturalnie nasilają się wcześniejsze objawy: drżenie rąk, ślinotok ( pomimo zastosowania botoksu) , nieprzespane noce a co wiąże się ze złym samopoczuciem w ciągu dnia no i naturalnie problemy z podniesieniem się z łóżka, w tej chwili ma także problemy zw wstaniem z fotela, potrzebuje pomocy i asekuracji podczas chodzenia...
Z moją Helcią jest taki problem,że nie chce używać rolatora bo nie chce żeby ktoś ją z nim widział dlatego wyjście na spacer graniczy z cudem, aby zapewnić jej ruch wyciągam ją do ogrodu ale niekiedy ucieka do domu jak zobaczy sąsiadów.....
Wstydzi się swojej choroby i nie chce ,żeby ktoś ją widział.... zamyka się w sobie i izoluje od otoczenia próbuję jej tłumaczyć ale to nic nie daje....
No i naturalnie zwidy i omamy , które są na porządku dziennym..... Widzi kogoś , rozmawia z nim .... są dni kiedy ze spokojnej i ugodowej kobietki przeobraża się w agresywną i kłótliwą babę
Jej samopoczucie to taka amplituda 2-3 dni pełna energi mogłaby góry przenosić, uśmiechnięta , pełna wigoru a już kolejne dni wręcz odwrotnie nie ma sił na posniesienie się z łóżka, utrzymanie kubka graniczy z cudem, ciągle śpi i ma problemy z dotarciem do toalety....
Problemy z połykaniem tabletek się pogłębiły duże tabletki kruszę w możdzierzu i podaję jej na łyżeczce....
Mimowolne drżenie rąk i nóg się nasiliło wcześniej było sporadyczne teraz jest prawie cały czas
Jest mi ciężko coś przeforsować w rozmowie ze siostrzenicą ona boi się choroby ciotki i unika jej ile może.... wcześniej częściej zaglądała teraz wpadnie raz na dwa tyg. posiedzi ok. pół godz. i ucieka nie ma juz mowy o tym ,żeby sama z nią posiedziała......