Mleczko czytałam wczorajszy wpis.
Kochana moja wiem, że choroba postępuje, że są to nieodwracalne zmiany, jednakże w obecnej chwili po gruntownym nawodnieniu nastąpiła poprawa i jestem z tego powodu zadowolona, nie mam złudzeń. Wiem, że lepiej o ile będzie to będzie to tylko na chwilę.
Z szacunku do naszej pracy i nas samych nie pisałam o zachowaniu i sprawowanej opiece przez moją zmienniczki. Uwierz mi, że rodzina naprawdę robi co może, synowie w trakcie dnia pracy rzucali wszystko i przyjeżdżali na każdy sygnał. Poprostu zawsze tak robią.
Zajęcia z terapeutką mam nadzieję, że mi ułatwią pracę. Nie miałam jeszcze pod opieką osoby leżącej - więc odczuwam obawę, czy sobie poradzę, czy uda mi się tak ułożyć pracę i dzień aby nie była ona ponad moje umiejętności i możliwości.
Dziś Omi zjadła zupę i trochę drugiego dania (w zmiksowanej formie), swoim zwyczajem próbowała posmyrać się po nosie. Uważnie słuchała i odpowiadała uśmiechem, gestem a i nawet kilkoma słowami.
Co cieszy
choć rzeczywistość i codziennność będzie już całkiem inna.