Choroba i zespół Parkinsona

04 grudnia 2013 15:37 / 1 osobie podoba się ten post
Wiesiula

Alez mi cisnienie skoczylo do gory ....
Od kilku dni cierpliwie Damie tlumacze, ze musi glosno mowic co chce, co potrzebuje bo nie umiem czytac jej w glowie, i nie wiem o czym ona mysli. Tlumacze, ze w nocy kiedy musi na Toilettenstuhl to tez musi sie odezwac a nie tylko czekac, ze opiekunka biegiem przybiegnie bo lozko trzeszczy. Jak ja przetrzymalam i na skrzypiace lozko nie poszlam to cala obrazona, ale JA TEZ CHCE SPAC. Wiem, ze teraz to juz zmeczenie mowi przeze mnie, ale kurcze zmienniczka tez musi odpoczac i spac w nocy a nie nasluchiwac baby phona albo skrzypiacego lozka.
ale wracajac ...
Wrocilysmy z zajec w Diakoni, wizyte fußpflege zaliczyla, zatem polozylam ja na mittag pause, na ulubionej sofie w salonie.... sama usiadlam w kuchni... i nagle co slysze .... skrzypiacy fotel .... co jest ? a tu Omi, ktora dzisiaj wybitnie "nie mogla sie na nogach utrzymac i teatr wrecz odstwiala z biednymi nozkami" samodzielnie wstala i wybierala sie do toalety, ale sil zabraklo i z moca sobie usiadla na fotel ale ani slowa nie wydusila , ani mrukniecia ze cokolwiek chce czy potrzebuje.... zachowuje sie tak jakby niemowa byla a glos ma mocny i bardzo wyraznie mowi...
wyraznie powiedzialam je, ze jak sie tak zachowuje to zaczyna mnie zloscic bo to nie w porzadku, a ja nie bede biegac lub non stop pytac czy cos tak, czy srak...
przybrala tylko na buzie maske usmiechnietej tepawej matrony i tyle tego bylo....

Parkinson - Parkinsonem ale aktorstwo, wygoda i nie wiem co jeszcze to drugie....

Wiesz ale nie możesz wymagać od chorego na Parkinsona wyraźnego wołania bo jednym z objawów tej choroby jest "niewyraźna mowa" http://www.poradnikzdrowie.pl/szukaj/parkinson/
Inny z objawów to tzw. "twarz maska"  http://neurologia.wieszjak.polki.pl/parkinson/275950,Bez-zlych-intencji-odczytywanie-emocji-przez-osoby-z-choroba-Parkinsona.html  ......w związku z tą buzią maską ten link zapodałam.
04 grudnia 2013 15:53 / 1 osobie podoba się ten post
MeryKy ja nie wymagam niemozliwego, bo Omi mowi bardzo ladnie i wyraznie ale jej sie nie chce. Napisalam to tez wczesniej.
O "Masce" takze juz czytalam i rozmawialam z kolezankami Opiekunkami, ale momentami kiedy jest to maska chorobowa to widac i widze to wyraznie, ale kiedy Omi ucieka w gre, jaka serwowala przez ostatnie dwa lata kiedy poprostu nie chciala rozmawiac to tez juz widze. Po dwoch miesiacach non stop to juz widzisz i na tyle znasz zachowanie podopiecznej lub podopiecznego aby wiedziec kiedy choroba a kiedy co innego.
04 grudnia 2013 15:55
Wiesiula

MeryKy ja nie wymagam niemozliwego, bo Omi mowi bardzo ladnie i wyraznie ale jej sie nie chce. Napisalam to tez wczesniej.
O "Masce" takze juz czytalam i rozmawialam z kolezankami Opiekunkami, ale momentami kiedy jest to maska chorobowa to widac i widze to wyraznie, ale kiedy Omi ucieka w gre, jaka serwowala przez ostatnie dwa lata kiedy poprostu nie chciala rozmawiac to tez juz widze. Po dwoch miesiacach non stop to juz widzisz i na tyle znasz zachowanie podopiecznej lub podopiecznego aby wiedziec kiedy choroba a kiedy co innego.

A często w nocy wstaje może pieluchę założyć. Bo przecież kiedyś trzeba wypoczywać??
04 grudnia 2013 16:02
Pieluchomajty sa dzien i noc, ale podopieczna jakby zamíenila dzien z noca, w ciagu dnia prowadzisz do toalety i nic,a w nocy co dwie - trzy godziny, roznymi sposobami probawalismy to z synem, lekarzem odkrecic ale to na nic, Omi w pieluche zalatwic sie nie chce, jak juz sie jej zdazy to wtedy jakby sama siebie karala, ulozy sie na brzegu lozka daleko odsunie koldre i tak skulona czuwa do momentu az opiekunka do niej nie przyjdzie.
04 grudnia 2013 16:10
Wiesiula

Pieluchomajty sa dzien i noc, ale podopieczna jakby zamíenila dzien z noca, w ciagu dnia prowadzisz do toalety i nic,a w nocy co dwie - trzy godziny, roznymi sposobami probawalismy to z synem, lekarzem odkrecic ale to na nic, Omi w pieluche zalatwic sie nie chce, jak juz sie jej zdazy to wtedy jakby sama siebie karala, ulozy sie na brzegu lozka daleko odsunie koldre i tak skulona czuwa do momentu az opiekunka do niej nie przyjdzie.

No nie zazdroszczę! To nie dla mnie stella. Ja lubie w nocy troche pospać :)
21 grudnia 2013 11:45 / 1 osobie podoba się ten post
Przywracam stary temat do poczytania bardzo wazny w naszej pracy.Która z Was dziewczyny pracuje z parkinsonem piszcie.Ja przez ten czas przebywam z ta sama pdp postaram sie napisać jak bardzo choroba postępuje i jak sobie radze.
 
 
21 grudnia 2013 12:04 / 1 osobie podoba się ten post
Pisz , Mleczko- ja mam panią z demencją ale nie wiadomo jaki będzie następny pdp . Taka wiedza z obserwacji jest bezcenna.
21 grudnia 2013 12:09 / 2 osobom podoba się ten post
Wiesiula

Pieluchomajty sa dzien i noc, ale podopieczna jakby zamíenila dzien z noca, w ciagu dnia prowadzisz do toalety i nic,a w nocy co dwie - trzy godziny, roznymi sposobami probawalismy to z synem, lekarzem odkrecic ale to na nic, Omi w pieluche zalatwic sie nie chce, jak juz sie jej zdazy to wtedy jakby sama siebie karala, ulozy sie na brzegu lozka daleko odsunie koldre i tak skulona czuwa do momentu az opiekunka do niej nie przyjdzie.

Wiesiula ja miałam wcześniej babcię, która po iluś tam zmianach opiekunek, bo żadna nie chciała do niej wracać, pogłębiła sobie lęk przed następna zmianą. Wiadomo starość jest trudna. Też kombinowała i nie zawsze było to objawem choroby. Jak zaczęła mi wywijac w nocy to ja na początku cierpliwie wstawałam i pomagałam. Ale jak zauważyłam, że nadużywa sytuacji i wykorzystuje mnie, bo tak jest jej cholera wie dlaczego wygodniej, to się zbuntowałam. Mówienie nie pomagała za bardzo, jak grochem o ścianę. Wymyśliłam więc, że z wstawanie w nocy trzeba płacić dodatkowo. Po 4 zarwanych nockach, kiedy już czułam że ne dam rady tak dale, potrąciłam sobie od babci za nocne wstawanie. Perfidnie z lekkim uśmiechem. I przeszło babuni, tak sobie ot ...... przeszło. Nie protestowała ale uspokoiło się wstawanie nocne. 
Jasna cholera, pół dnia docierało do mnie, że babunia naciąga sytuację jak tylko się jej na to pozwoli.  No to przestałam pozwalać ;-)))
Nie mówię, że jest to złoy środek na wszystkie babcie wstające w nocy. Zawsze będę powtarzać - trzeba znależć kluczyk. Często lata samotności i zaniedbań przez rodzinę skutkuje tym, że babcia jak może to na opiekunce "odbija" sobie te braki. Bardzo różnie bywa. Nasze nieszczęście w tym, że musimy obserwować i dobrać do PDP sposób postępwania. Nic tylko talent z psychologii musimy posiadać - hahaha ;-)))
21 grudnia 2013 16:11 / 1 osobie podoba się ten post
Mycha

Wiesiula ja miałam wcześniej babcię, która po iluś tam zmianach opiekunek, bo żadna nie chciała do niej wracać, pogłębiła sobie lęk przed następna zmianą. Wiadomo starość jest trudna. Też kombinowała i nie zawsze było to objawem choroby. Jak zaczęła mi wywijac w nocy to ja na początku cierpliwie wstawałam i pomagałam. Ale jak zauważyłam, że nadużywa sytuacji i wykorzystuje mnie, bo tak jest jej cholera wie dlaczego wygodniej, to się zbuntowałam. Mówienie nie pomagała za bardzo, jak grochem o ścianę. Wymyśliłam więc, że z wstawanie w nocy trzeba płacić dodatkowo. Po 4 zarwanych nockach, kiedy już czułam że ne dam rady tak dale, potrąciłam sobie od babci za nocne wstawanie. Perfidnie z lekkim uśmiechem. I przeszło babuni, tak sobie ot ...... przeszło. Nie protestowała ale uspokoiło się wstawanie nocne. 
Jasna cholera, pół dnia docierało do mnie, że babunia naciąga sytuację jak tylko się jej na to pozwoli.  No to przestałam pozwalać ;-)))
Nie mówię, że jest to złoy środek na wszystkie babcie wstające w nocy. Zawsze będę powtarzać - trzeba znależć kluczyk. Często lata samotności i zaniedbań przez rodzinę skutkuje tym, że babcia jak może to na opiekunce "odbija" sobie te braki. Bardzo różnie bywa. Nasze nieszczęście w tym, że musimy obserwować i dobrać do PDP sposób postępwania. Nic tylko talent z psychologii musimy posiadać - hahaha ;-)))

)))))))))))))     Psycholog-Chałupnik , hehe....... Eh , ileż ta polska opiekunka musi umiejętności posiadać ......)))))))))))
21 grudnia 2013 18:08 / 1 osobie podoba się ten post
nowa70

)))))))))))))     Psycholog-Chałupnik , hehe....... Eh , ileż ta polska opiekunka musi umiejętności posiadać ......)))))))))))

No niestety, taka robota. Trzeba się w niej szybko uczyc - wszystkiego co sie da ;-)))  bo człowiek nieodgadniony jest - hehehe 
02 stycznia 2014 14:00 / 4 osobom podoba się ten post
Zegnam swoja Stelle i pdp chorą na  parkinsona.Jest moj ktoryś tam z rzedu pdp z ta choroba i każdy był inny nie mogę doszukać sie jakichś wspolnych objawow,cech,zachowania.Dałam sobie radę pokonalam ich spokojem i podstępem.Pisze o pdp z mocno zaawansowana chorobą,gdy już nie panują nad swoimi ruchami,myślami i postepowaniem.Tylko wniklwa obserwacja pdp daje nam szanse na wzglednie spokojna pracę.Obecną  pdp (dość długa Stella) poznałam  dogłębnie.Nie mam problemu z zaplanowaniem dnia,bo to już ja muszę robić i z wypełnieniem go w sposob inerasujacy i bezpieczny dla pdp.Tylko spokojem,ustępstwem,łagodnoscia zrealizujemy wszystko co dotyczy pielęgnacji,podawania lekow,karmienia.Szanuje swoja pdp,to dobry człowiek,ale mam w perspektywie pracę korzystniejsza finansowo a wiec,żegnam.
03 stycznia 2014 19:44 / 2 osobom podoba się ten post
Mycha

Wiesiula ja miałam wcześniej babcię, która po iluś tam zmianach opiekunek, bo żadna nie chciała do niej wracać, pogłębiła sobie lęk przed następna zmianą. Wiadomo starość jest trudna. Też kombinowała i nie zawsze było to objawem choroby. Jak zaczęła mi wywijac w nocy to ja na początku cierpliwie wstawałam i pomagałam. Ale jak zauważyłam, że nadużywa sytuacji i wykorzystuje mnie, bo tak jest jej cholera wie dlaczego wygodniej, to się zbuntowałam. Mówienie nie pomagała za bardzo, jak grochem o ścianę. Wymyśliłam więc, że z wstawanie w nocy trzeba płacić dodatkowo. Po 4 zarwanych nockach, kiedy już czułam że ne dam rady tak dale, potrąciłam sobie od babci za nocne wstawanie. Perfidnie z lekkim uśmiechem. I przeszło babuni, tak sobie ot ...... przeszło. Nie protestowała ale uspokoiło się wstawanie nocne. 
Jasna cholera, pół dnia docierało do mnie, że babunia naciąga sytuację jak tylko się jej na to pozwoli.  No to przestałam pozwalać ;-)))
Nie mówię, że jest to złoy środek na wszystkie babcie wstające w nocy. Zawsze będę powtarzać - trzeba znależć kluczyk. Często lata samotności i zaniedbań przez rodzinę skutkuje tym, że babcia jak może to na opiekunce "odbija" sobie te braki. Bardzo różnie bywa. Nasze nieszczęście w tym, że musimy obserwować i dobrać do PDP sposób postępwania. Nic tylko talent z psychologii musimy posiadać - hahaha ;-)))

Tak, zgadzam się. Kto dobrym obserwatorem i psychologiem jednocześnie jest, zawsze sobie poradzi. To tylko kwestia czasu.
"Trzeba znaleźć kluczyk" jak napisałaś, to jak strzał w dziesiątkę.
Pozdrawiam.
 
10 stycznia 2014 17:08
Wróciłam do mojej Omi. Dużo się zmieniło, obecnie Oma od 27 grudnia jest w szpitalu i zostanie tam przy dobrych wiatrach do wtorku, przy złych jeszcze dłużej. Trafiła do szpitala z powodu dużego odwodnienia, niedożywienia, zapalenia płuc a w trakcie pobytu doszło krwawienie z układu pokarmowego. Tak duże odwodnienie spowodowało postęp zniszczenia mięśni przełyku. Dopiero od dwóch dni są podawane Omi zupy kremy w bardzo płynnej formie, do tego czasu były tylko kroplówki, i jakieś specyfiki w płynnej formie. Wczoraj pierwszy raz fizjoterapeuta posadził Omę na parę minut.
Biedna ledwo mnie wczoraj poznała, ale i mi to przyszło z trudem. Kurcze normalnie serce się kroi, choć to zupełnie dla mnie obca osoba. Według słów synów podopiecznej tylko to, że była tak silna po moim wyjezdzie dało jej szansę - przetrwania.  Jasna dupa.
Ja wraz z synem Omy organizujemy teraz od nowa sypialnię, krankenbed,itp potrzebne szczegóły. Na usta i pod palce ciśnie mi się wiele przykrych słów na temat pani, która mnie zmieniła i tylko dobre wychowanie powstrzymuje mnie przed tym. Jednakże odbyłam długą rozmowę z firmą, powiedziałam im , że mają szczęście iż nie dostali wypowiedzenia umowy.
10 stycznia 2014 20:34
Wiesiula

Wróciłam do mojej Omi. Dużo się zmieniło, obecnie Oma od 27 grudnia jest w szpitalu i zostanie tam przy dobrych wiatrach do wtorku, przy złych jeszcze dłużej. Trafiła do szpitala z powodu dużego odwodnienia, niedożywienia, zapalenia płuc a w trakcie pobytu doszło krwawienie z układu pokarmowego. Tak duże odwodnienie spowodowało postęp zniszczenia mięśni przełyku. Dopiero od dwóch dni są podawane Omi zupy kremy w bardzo płynnej formie, do tego czasu były tylko kroplówki, i jakieś specyfiki w płynnej formie. Wczoraj pierwszy raz fizjoterapeuta posadził Omę na parę minut.
Biedna ledwo mnie wczoraj poznała, ale i mi to przyszło z trudem. Kurcze normalnie serce się kroi, choć to zupełnie dla mnie obca osoba. Według słów synów podopiecznej tylko to, że była tak silna po moim wyjezdzie dało jej szansę - przetrwania.  Jasna dupa.
Ja wraz z synem Omy organizujemy teraz od nowa sypialnię, krankenbed,itp potrzebne szczegóły. Na usta i pod palce ciśnie mi się wiele przykrych słów na temat pani, która mnie zmieniła i tylko dobre wychowanie powstrzymuje mnie przed tym. Jednakże odbyłam długą rozmowę z firmą, powiedziałam im , że mają szczęście iż nie dostali wypowiedzenia umowy.

Wiesiula i jak tam Omi??
10 stycznia 2014 20:47
Dzisiaj zjadła jakieś 150 mililtrów zupy, poznała mnie -przywitała uśmiechem, posiedziała tylko podczas posiłku, słabiutka strasznie, posłuchała chwilę mojej paplaniny i zasnęła.