Wspomnienia z okresu "słusznie minionego"

29 kwietnia 2013 21:58
Jakoś maja ze śniegiem nie mogę odnaleźć w moich wspomnieniach. A pewnie taki był, może wole pamiętać ten słoneczny i ciepły pochód ?? Ale fakt, iść trzeba było, mus to mus !!
29 kwietnia 2013 22:57
Ja też pamiętam śnieg na pochodzie.Chodziłam wtedy do liceum.Staliśmy całą szkołą jakiś kilometr od głównej trybuny wystrojeni w obowiązkowe mundurki bo z rana było nawet ciepło,a później zaczął śnieg sypać i musieliśmy czekać na przemarsz przed trybuną.
14 maja 2013 14:42
Diakonka

To i tak miałaś fajnie,bo ja kiedyś na pochód 1-majowy w białych kolanówkach musiałam iść,bo do mundurku harcerskiego musiały być białe podkolanówy!

Ja też :) i biale tenisowki. Potem zaliczylam mega-grype.
14 maja 2013 14:43
annaM

Ja też pamiętam śnieg na pochodzie.Chodziłam wtedy do liceum.Staliśmy całą szkołą jakiś kilometr od głównej trybuny wystrojeni w obowiązkowe mundurki bo z rana było nawet ciepło,a później zaczął śnieg sypać i musieliśmy czekać na przemarsz przed trybuną.

Jooo...i z uśmiechem na twarzy, Znam to.
09 lipca 2013 06:47 / 1 osobie podoba się ten post
kika1

Wow... fajny temat...biegne do pracy.... wstepnie dodam... ze to czas mojej mlodosci... i wiary... ktora jak widomo gory przenosi... wiele sentymentu mam zachowanego z tych czasow... dla mnie miniony czas nie byl beee:)))

Uwazam... ze mlodzi maja o 100% gorszy start niz ja... wowczas...

Milego klikania...

fajnie bylo - posluzylam sie KIKA Twoim postem> bo od czegos trzeba zaczac.A zaczne oczywiscie od wspominek.Pracowalam w z-dzie zatrudniajacym ok 1000 osob na stanowisku z ktorego obligatoryjnie wyplywal obowiazek niesienia pomocy potrzebujacym.Robilam to z wielka satysfakcja.Nie bede pisala o occie i musztardzie bo starsze Panie pamietaja jak bylo a mlodsze nie wiedza,opieraja sie na opinii innych.Pracownicy objeci byli szeroka pomoca socjalna wpostaci dotacji finansowych jak i rzeczowych.Zajmowalam sie tez pomoca dla dzieci z rodzin o nizszym dochodzie.Dzieci jechaly na ferie zimowe w gory letnie wakacje nad morzem lub jeziorem.Oplaty byly symboliczne resze pokrywal zaklad pracy,zwlaszcza ze mial wlasny osrodek wczasowy nad morzem i nad jeziorem w uwczwsnym woj.zielonogorskim.W tak duzym gronie znalam prawie wszystkich osobiscie,do dzisiaj jestem ciocia dla wielu juz bardzo dojrzalych ludzi
nie mowie,ze dalej jest jakis scisly kontakt a gdy spotykamy sie czy "na miescie" czy zakupach,pytaja mnie hej,co u cioci,jak leci.
 
Dzisiaj wtorek mam dzien wolny do 17-tej.no to sobie popisze. zapraszam do czytania
 
09 lipca 2013 07:45
Ja pamietam Mleczko te Kolonie, bylam w Zagorzu- Slaskim z moim mlodszym (jedynym)braciszkiem, mieszkalismy w kempingach, lalo, przez Caly pierwszy tyg naszego pobytu, wszyscy zalapalismy angine, moj brat jeszcze na dodatek od kolegi z domku dostal wszy, co dzien ja chora musialam go iskac z tych wesz. Panie opiekunki mialy wszystko gdzies, lataly za tubylcami, a my dzieci bylysmy zdane tylko na siebie.
Ja jak czytam Wasze wypowiedzi w tym temacie, zastanawiam sie czy piszemy caly czas o naszej tamtej Polsce? Bo ja z tamtego czasu pamietam tylko, szarosc, nicosc, cenzure czyli jedno wielkie gow....o !!!
 
Nie bylismy biedni, rodzice pracowali zawodowo, dobrze zarabiali, srednio zamozna rodzina, ale nic mi sie dobrego nie utrwalilo, tylko rozpacz, niemoc.
 
09 lipca 2013 08:17 / 1 osobie podoba się ten post
Ja właściwie za dobrych wspomnień nie mam.Taki wieczny strach i niepewność . Mój tata miał prywatna ciężarówkę , więc był ,,prześwietlany'' przez ówczesny urząd finansowy i czekalismy , czy bedzie domiar czy nie .A to były ogromne pieniądze.A plus to były dla mnie lepsze mozliwości studiowania dla dzieci z biedniejszych rodzin.Na Politechnice stypendia socjalne dostawało mnóstwo ludzi , akademik kosztował niewiele , stołówka tez a najbiedniejsi mogli pisać podanie o częściowe zwolnenie z opłat . No i naukowe było duże - praktycznie wyżyło się za to . Dzis to horrendalne wydatki - kto ma lub miał ostatnio dzieci na studiach ,ten wie.Z kolei łapownictwo było ogromne - na popularne kierunki ciężko było sie dostać , egzaminy trzeba było zdac bardzo dobrze .
09 lipca 2013 08:36
Ja akurat dobrze wspominam tamten okres. Ale moja mama szybko owdowiała. Jak zmarł mój tata (miał zawał na zabawie karnawałowej) moja mam miała wtedy 33 lata i 5 dzieci. oczywiescie wczesniej nie pracowała. po smierci taty rente dostała tylko na nas, na siebie nie bo byla za młoda. musiala isc do pracy. na szczescie zakład pracy ojca przyjął ją do pracy na dobrych warunkach. I własnie ten zakład pracy nam duzo pomógł. co roku mielismy beplatne kolonie, a trwaly wtedy ok. 4 tygodni. Potem co roku zawsze jezdzilismy na wczasy na 2 tygodnie nad morze razem z mamą. Rodziny na wsi nie mielismy, wiec te kolonie i wczasy były dla nas jedynym mozliwym wypoczynkiem poza miastem. Ja kolonie miło wspominam. Dzieki nim poznałąm kawałek Polski.
09 lipca 2013 08:44 / 1 osobie podoba się ten post
mleczko47

fajnie bylo - posluzylam sie KIKA Twoim postem> bo od czegos trzeba zaczac.A zaczne oczywiscie od wspominek.Pracowalam w z-dzie zatrudniajacym ok 1000 osob na stanowisku z ktorego obligatoryjnie wyplywal obowiazek niesienia pomocy potrzebujacym.Robilam to z wielka satysfakcja.Nie bede pisala o occie i musztardzie bo starsze Panie pamietaja jak bylo a mlodsze nie wiedza,opieraja sie na opinii innych.Pracownicy objeci byli szeroka pomoca socjalna wpostaci dotacji finansowych jak i rzeczowych.Zajmowalam sie tez pomoca dla dzieci z rodzin o nizszym dochodzie.Dzieci jechaly na ferie zimowe w gory letnie wakacje nad morzem lub jeziorem.Oplaty byly symboliczne resze pokrywal zaklad pracy,zwlaszcza ze mial wlasny osrodek wczasowy nad morzem i nad jeziorem w uwczwsnym woj.zielonogorskim.W tak duzym gronie znalam prawie wszystkich osobiscie,do dzisiaj jestem ciocia dla wielu juz bardzo dojrzalych ludzi
nie mowie,ze dalej jest jakis scisly kontakt a gdy spotykamy sie czy "na miescie" czy zakupach,pytaja mnie hej,co u cioci,jak leci.
 
Dzisiaj wtorek mam dzien wolny do 17-tej.no to sobie popisze. zapraszam do czytania
 

Taa, fajnie bylo .... Zaklad za to placil, ciekawostka przyrodnicza, dlaczego, skoro bylo tak fajnie - wszystko diabli wzieli ... Dlaczego trzeba bylo tak wielkich dlugow narobic, zeby oplacic te wczasy, ta pomoc ...
Tez pracowalam na stanowisku kierowniczym i wiem, jak to wygladalo. Z ponad 1000 zatrudnionych - ponad polowa byla zbedna ! Aje skoro kuzyn, pociotek szukal pracy - to tworzylo sie nowe stanowisko i tak to wygladalo, a nastepnie odliczalo sie czas do wyjscia z "pracy".
09 lipca 2013 08:49 / 3 osobom podoba się ten post
Zawsze sa jakies za i przeciw ja widzisz margolciu pomagalam wyjezdzac dzieciom na wakacje i staralam sie  w pelnej rozciaglosci tego tematu. Ty bylas wyjezdzajaca z innej perspektywy patrzymy na ten czas.Ja juz uczestniczylam w zyciu a Ty dopiero wchodzilas w zycie,znasz to bardziej z przekazow ja to przezylam.A wszawica?poczytaj sobie nawet w necie, w dobie szerokiego wachlarza producentow sprodkow czystosci i sanitarnych,gdy nie trzeba juz stac w kolejce po kostke mydla jak to wyglada w praktyce.Dzieci sa zawszawione w duzym procencie,czy to mozna klasc na karb tamtych czasow.Nastaly nowe lepsze w ktorych wychowawca dopuszcza sie czynow karalnych w stosunku do dzieci ktorymi ma sie opiekowac. Nie pisze ze ten czas byl mlekiem i miodem plynacy, na inny musielismy poczekac.Natomiast co do lapowkarstwa to gdzie go nie ma i kiedy go nie bylo, od kiedy Fenicjanie wymysilili ten srodek platnosci istnialo,istnieje i bedzie istnialo.Wplyw na moja opinie z tamtych czasow ma tez moj sentymentalny charakter,a kto nie lubi wspominac dobrych chwil.Pracowalam,nie obawialam sie utraty pracy bo zaklady nie byly likwidowane tylko powstawaly nowe.I nie myslalam o przyszlosci ze "jakos to bedzie" bo bylo stabilnie, mialam umowe  pracy na czas nieograniczony i nie musialm isc do pracy z mysla ze moze to ostatni dzien.
09 lipca 2013 08:58 / 1 osobie podoba się ten post
emilia

Moim zdaniem pod pewnymi wzgledami wtedy bylo lepiej. Nie bylo religii w szkolach, nie bylo wszechobecnych krzyzy - co prawda byly portrety "panujacych"...

Byly salki katechetyczne przy kosciolach, biegala tam mlodziez na zasadzie dobrowolnej. Koscioly tez nie swiecily pustkami. Teraz - w III klasie gimnazjum mojej mlodszej, jak i w poprzednich klasach jest przedmiot "religia", ale tylko ta jedna, w klasie, w ktorej sa uczniowie 4 wyznan, lub zupelnie bez "przydzialu" - tak, jak moje obydwie corki ... Nie wiem, nie rozumiem, jak mozna uczyc sie religii w sposob szkolny, to cos tak prywatnego ...

A wtedy - o ile pamietam, nie bylo zakazow chodzenia do kosciolow, wiele osob z tych partyjnych rowniez bywalo. Bo ta partyjnosc miala swoje rozne oblicza - z przekonania - lub z checi poprawienia zycia sobie i rodzinie.

Panuje w PL, moim zdaniem, straszliwa obluda od dziesiecioleci, przeginanie w jedna, to w druga strone.

Udalo mi sie w tamtych czasach nie dac sie zapisac do niczego, nie chodzilam rowniez do kosciola, do ktorego mam uraz od dawna (nic nie ma to wspolnego z wiara).

Ludzka rzecza jest zmieniac poglady.A jeszcze poszukam wiecej.Kazdy ma prawo pisac tak jak to przezyl.Ja pisze prawde nie teskie do tamtych czasow,ale dobrze ze byly to doceniam to co mam.
09 lipca 2013 09:07
kika1

Mysle... ze wowczas bylismy mniej zdemoralizowani praca nawet ta """czy sie stoi... czy tez lez..... 100 sie nalezy""" niz obecnym bezrobociem... nie liczeniem sie z czlowiekiem... wiekszej pogardy do czlowieka... niz obecnie... wczesniej nie zaznalam...
Nie znaczy to... ze chcialabym powrotu do tamych czasow...

Mieszkanie na szczescie nie bylo problemem.. od samego poczatku malzenstwa wynajmowalismy a po trzech latach... otrzymalismy wlasne...

A i tak tez bywalo,odkladalismy pieniazki na malego Fiata-126p na mieszkanie spoldzielcze,bralismy pozyczki dla mlodych malzenstw znikomo oprocentowane to byl (ORS). Kazdy to mogl wykorzystywal znajomosci tak jak w poscie z dnia 17.02 11.42.I nie ma co sie wstydzic,bo czlowiek jest myslacy i zawsze wybiera dla siebie i rodziny "co lepsze".A jeszcze poszukam na forum dobrych postow w tym temacie.
 
02 listopada 2013 20:37 / 6 osobom podoba się ten post
Nie wiem czy ktos pisal ale ja nie zapomne barow mlecznych.Rano wpadales na bulke i kakao,a pozniej wracajac ze szkoly na obiad.Pierogi ruskie ze smietana.Jeszcze nie tak dawno taki bar funkcjonował w Nysie w samym centrum.Z sentymentu i glodu poszedłem tam.Sala z kafelkami do połowy sciany,cerata na stolikach i okienko do kuchni.Cos tam zamowilem,jem i stalo się !!!! Rumiana pani wychyliła sie przez okienko z kuchni i na cały głos zawołała : kto prosił ruskie !!! Oblalem sie lyzka zupy i o mało nie posikałem ze smiechu
02 listopada 2013 20:51
No pani w okienku wpasowała się w "klimat". Swoja drogą gdzieniegdzie bary wracają.
02 listopada 2013 21:56 / 1 osobie podoba się ten post
Ja pamiętam jak stałam 3 tygodnie w kolejce za telewizorem.
Niedaleko był bar mleczny, do dziś pamietam smak bułek z żóltym serem i do tego kubas goracego mleka,
na który zmarznięta kolejka leciała zaraz rano po otwarciu.