Wspomnienia z okresu "słusznie minionego"

19 lutego 2013 15:28
No to prawidlowo Diakonko ..Polak-Wegier dwa bratanki... hihihihi u mnie od 5 klasy obowiazkowy rosyjski.Pani na pierwszej lekcji powiesila mape dawnego CCCP i zaczela "opowiadac bajki" ze Sowietskij Sojuz naj,naj,naj, tam wszystko naj naj naj no i ,ze w jezyku rosyjskim mozna porozumiewac sie na CALYM SWIECIE!!!!! ....a ten caly swiat to wlasnie SOJUZ hahahaha potem "KTO CHCIAL" mogl sie zapisac do TPZR i byly spotkania przy herbatce z samowara i czytalo sie darmowe MURZILKI ahhhhhh
19 lutego 2013 21:56
Wiem - nie miało być w tym temacie o polityce,ale troszeczkę można - no więc chciałam powiedzieć,że ja mam takie wrażenie,że w tamtej Polsce(i chyba niestety,w tej obecnej- też),jak ktoś nie był katolikiem,to mówiło się o nim zaraz,że to - komunista!

A co z tymi,którzy nie byli komunistami,ani katolikami?
20 lutego 2013 08:19
Coś w tym jest. O tolerancji nie mamy pojęcia. Nasze sławetne "jestem tolerancyjny ale ...." A katolicyzm po polsku masakruje wszystko co odmienne.
20 lutego 2013 08:32
Może trochę spóżnione wspomnienia.... ale podczas niemieckiego karnawału bardzo wspominałam nasze pierwszomajowe pochody i imprezy z tym powiązane, np święto książki.

Bardzo miło to wspominam, tę radość ludzi, orkiestry, przebierańcy, festyny, co krok stoiska z kiełbaskami, lodami... a wieczorami do póżnej nocy występy, często wielkich gwiazd.

Tak było w Szczecinie.

A teraz smutni ludzie pozamykani w swoich mieszkankach. Duża część rodziny pracuje za granicą

.... ej łezka się w oku kręci....
20 lutego 2013 08:50
Moim zdaniem pod pewnymi wzgledami wtedy bylo lepiej. Nie bylo religii w szkolach, nie bylo wszechobecnych krzyzy - co prawda byly portrety "panujacych"...

Byly salki katechetyczne przy kosciolach, biegala tam mlodziez na zasadzie dobrowolnej. Koscioly tez nie swiecily pustkami. Teraz - w III klasie gimnazjum mojej mlodszej, jak i w poprzednich klasach jest przedmiot "religia", ale tylko ta jedna, w klasie, w ktorej sa uczniowie 4 wyznan, lub zupelnie bez "przydzialu" - tak, jak moje obydwie corki ... Nie wiem, nie rozumiem, jak mozna uczyc sie religii w sposob szkolny, to cos tak prywatnego ...

A wtedy - o ile pamietam, nie bylo zakazow chodzenia do kosciolow, wiele osob z tych partyjnych rowniez bywalo. Bo ta partyjnosc miala swoje rozne oblicza - z przekonania - lub z checi poprawienia zycia sobie i rodzinie.

Panuje w PL, moim zdaniem, straszliwa obluda od dziesiecioleci, przeginanie w jedna, to w druga strone.

Udalo mi sie w tamtych czasach nie dac sie zapisac do niczego, nie chodzilam rowniez do kosciola, do ktorego mam uraz od dawna (nic nie ma to wspolnego z wiara).
20 lutego 2013 08:53
Podpisuje się pod Tym Emilia 4ma łapkami.
26 lutego 2013 16:02
Nie wiem,czy pisałam już o "suchej kawie"?

To było tak,że jak ktoś nie miał kawy w domu,a bardzoo mu się chciało kawki napić,nie koniecznie zaraz w kawiarni,bo to i czas trzeba mieć i się w coś tam lepszego ubrać, no i z kimś - no to się szło ze szklanką do znajomej z kawiarni(kelnerka,sprzątaczka,szaletowa) i się kupowało - "suchą kawę" - pamięta to ktoś?
26 lutego 2013 16:23
Hi, hi, Diakonka: klania Ci sie omega-3 - zartuje, oczywiscie, tak, pisalas, a ja to pamietam ...
26 lutego 2013 16:29
No widzisz!?

Ale,czy na moje usprawiedliwienie mogę dodać to,że mam 38.8 ?



26 lutego 2013 16:40
To co tu robisz, zamiast w lozeczku sie wygrzewac ??? Chyba, ze lezysz z lapkiem w charakterze termofora ...
26 lutego 2013 17:55
Diakonko,pamietam a raczej przypomnialas mi"kawe na sucho".Obok mojego bloku byla restauracja i zaprzyjazniona kelnerka w niej .Braki w domu nadrabilo sie .........bieganiem ...........Z perspektywy czasu ..........smieje sie jakie bylysmy "zaradne".:)
26 lutego 2013 18:14
Kawa na sucho:) przypomniala mi takie frykasy jak gołabki z salcesonu bialego zamiast miesa,takie same pierogi,krówki domowe,wafle przekładane,placki ziemniaczane z imbirem zamiast pieprzu......kto jeszcze pamięta kryzysowe frykasy z czasów kiedy na półkach były japonskie "nagie haki"? a i jeszcze specjalne marki papierosów:):) francuskie"trotuar" i "żebrane":):):):)tzn wymawiane z francuskim akcentem.Bimberek piwniczny :)
26 lutego 2013 19:21
I jeszcze w babskim,wtedy jedynym z nielicznych,pisemku - "Przyjaciółka", ukazywały się takie porady - "jak z resztek mydła,zrobić mydło","pyszne czekoladki - 2 szklanki cukru,4 łyżki kakao,8 łyżek mleka,pół kostki margaryny "Palma"(czy dzisiaj jeszcze można kupić margarynę "Palma"?)
26 lutego 2013 19:26
Witaj Diakonka oczywiście że można kupić margarynę o nazwie "Palma" jest cały czas w modzie.
26 lutego 2013 19:30
Kiedyś to był luksus - margaryna "Palma" i "Masło roślinne"! Bo było tylko masło i margaryna.



A kto pamięta - "Jajka wapienne"?!