Czekam na desant w Kolonii:-)
Czekam na desant w Kolonii:-)
TAKA SOBIE SOBOTA
Dwa dni temu pod drzwiami znalazłam zaproszenie na nocne party 29.07.17 czyli dzis . Włozyła go sąsiadka Pana Jegomości. Zaproszenia zostały doręczone wszystkim sąsiadom na ulicy.
Przy śniadaniu Pan Jegomość zapytał (pamiętał!!), czy ide na te party. Ja mu mówie że nie jestem mieszkańcem to raz, a po drugie ja jestem w pracy. Po czym zerkajac na niego znad kanapki z miodem mówie:
- No chyba że ty się tam wybierasz to i ja będę musiała.
Pan Jegomość powoli podniósł filiżankę z kawą, wypił łyk, powoli odstawił i mówi:
- Oczywiście że idę.
Z wrażenia niemal nie spadłam z krzesła. Mówił to z wielką powagą. Po czym dodał jakby od niechcenia:
- Ty tam pójdziesz wcześniej zając mi miejsce a ja potem dołączę.
Dobre :smiech3: On dojdzie! :smiech3: Sam :smiech3:
Pekaliśmy ze śmiechu do końca śniadania :-)
Dzisiejsza sytuacja przy kolacji.
- Hans, co chcesz dziś na kolację?
- A co ty jesz?
- Parówki z pieczarkami.
- Oj nie , były na obiad.
-Ale ja lubię a ty pytałeś co ja jem. Wiec co chcesz?
- Camembert panierowany.
- Nie umiem tego zrobić.
- W Netto mozesz kupic gotowy.
- Za późno.
- Nie, jak tak mówię, że jak będziesz przy okazji to kup.
- Dobrze a dziś?
- Placki ziemniaczane, tez gotowe możesz w poniedziałek kupic.
- Dobra ale co dziś?
- Ewentualnie małe pizze.
- Nie mam nawet tych najmniejszych.
- Tez kup przy okazji.
Czuję że cisnienie mi rośnie i nagle spostrzegam wzrok Pana Jegomościa. Normalnie ma ubaw. Ciśnienie spadło natychmiast. Zaczęłam się śmiać.
- Asza, pół kromki chleba z powidłami - powiedział mrugajac - i twarożek.
Wiem że się narażę tym postem :wystawia jezyk: Ale trudno. Taka tu jest sytuacja i kropka. Pozwoliłam sobie dziś trawnik skosić. I na moją zgubę. Do konca pobytu nie rusze w ogrodzie nic. Niech sie Basia złości ale nie będę. Cały tydzien czekałam na okazje a trawa rosła obficie. W koncu przyszła dziś fizjoterapeutka. A ja myk na ogród. Pan Jegomość zajety był ale kiedy pani sobie poszła zaczęło się. Czy maszyna jest dobrze ustawiona, czy uważam na to aby nie przeciąć kabla. Kiedy skończyłam to znowu Pan Jegomość zdziwiony że tak szybko i czy aby wszystko skosilam ( dwa machnięcia maszyną bo ogródek maleńki). No i teraz mnie lustracja czeka. Zaszyąłm się na górze i mówie że nie mam czasu, a on ze poczeka. Niestety nie ma takiej mozliwośi zeby zrobić coś bez jego wiedzy bo siedzi cały czas w domu. Nawet zaczyna mi się do gotowania wtracać. Za długo tu jestem! Miesiąc wystarczy. Nawet do centrum nie pojade bo jak tylko wspomniałam to Pan Jegomosć w wielkim strachu czy sobie poradze sama. Na nic tłumaczenia ze jak do tej pory to i po Szwajcarii i Luksemburgu i Niemcach sama jeździłam i sobie poradzialm. Pan Jegomość cierpliwie wysluchał po czym powiedział bardzo poważnie: - Asza oczywiście, ale to jest Kolonia. No tez argument! A Kolonia to co? Miasto o zaostrzonym rygorze?! To daję sobie spokój z tym wypadem. Ja sobie pojadę i będę się bała że zawału dostanie?
No czego Ty chcesz? Martwi sie o Ciebie i swoje wlosci. Bo kto mu tak slicznie i szybko trawniczek skosi jak mu sie gdzies zgubisz?:-)
P.S. Czym sie chcialas narazic? Nic tu nie ma takiego w poscie tym. Ja dzisiaj poprasowalam troche z ekscytacji jaka mnie ogarnela na mysl o wieczorze. I tez sie zmiennikowi naraze ale co tam. Najwyzej mnie po uchu trzepnie:-)
Myszko on jest albo przewrażliwiony albo nadopiekuńczy. Ja odwykłam od tego drugiego. A mowiac że się narażę, miałam na myśli to koszenie. Jak raz wspomnialam to malo na stosie mnie nie spalono :wystawia jezyk:
Tez prasuje. A co? Pan Jegomość ma w pomiętej koszuli chodzić. No kurcze od tego jestem zeby o niego dbac. Jakby mi kazano zywopłoty ciąć to bym odmówiła. Zreszta, z moją posturą to nawet sekatora bym nie dźwigła. Parę chwaścików wyrwałam i nadgorliwcem zostałam...że ponoć gorszy od faszysty :smiech3:
No ja już raz "Haus-gestapo" byłam :-)
Tak mnei Tesciowa nazywała.
Tysz piknie. Tylko czemu Hans a nie Hansica? Wszak do chlopa podobna nie jestes;)
Kosic to ja nie kosze i kosic nie bede. Bo nie lubie cholernie. Tak samo jak palca nie zagne w ogrodku,co to to nie. Za to z rzeczy kwalifikujacych do stosu popelniam prasowanie,bywa ze lepie setki pierogow po nocach,bo to bardzo koi moj uklad nerwowy,a czasami tez pieke ciasto. Ale pod warunkiem,ze mi sie chce!
Na forum sie zawsze uogolnia wiele rzeczy. Tez potepiam osoby pracujace w ogrodach wielkich bo co zmienniczka(np.ja) bedzie sie musiala nawalczyc z czyms takim to klekajcie narody. Ale niektore osoby lubia to i traktuja jak hobby,no to czemu nie? Trawniczek wielkosci chustki do nosa ,podlewanie kwiatow na klombiku czy donicach,to chyba nie jest grzech bo to zajmie kilka minut. Sama podlewalam na balkonie. Co mialam zrobic? Pozwolic aby uschly? :-)
Zdarzylo sie mi tez umyc niejednokrotnie okna. Za dodatkowa oplata of korse. I co? Jeszcze zyje. Zapalki nikt nie podlozyl:wystawia jezyk2:
Myszko "Haus-gestapo" domowe gestapo. Po prostu wymagałam od tesciowej aby robiła po wylewie to co jeszcze moze robić sama. Np czesac się, zapinac guziki, myć twarz i zeby (była lewostronnie sparaliżowana) Po rehabilitacji nawet z pomoca chodziła. Kiedy dostała się do szpitala rehabilitacyjnego po raz drugi, to po tygodniu pielegniarki w zdumienie wpadły jak zobaczyły że moja Teściowa o kuli i ze mna do toalety szoruje na własnych nogach.
- Pani Krysia chodzi? - spytały zdumione.
- Ano chodzi - mówie - od roku chodzi. A panie tegojeszczenie zauważyły?
Okazało sie że moja Tesciowa dobrą aktorką była . Powiedziała że miała zawał ( to była prawda) i że lekarz jej zabronił wysiłku...To już było klamstwo.
A co do tzw "robót zakazanych" na stelach. Wychodze z założenia że po pierwsze. Robie to co przede wszystkim należy do moich obowiązkow.Sprzątam pomieszczenia w których przebywam ja i PDP. Żadne piwnice i strychy od lat zapuszczone. Potem tylko na co ja mam ochotę. Jak nic nie widzę za oknem to i okno umyje. Jak upiekę to jak sama mam ochotę na swoje a nie ichnie z bekarei. Jesli natomiast mi ktos powie z PDP że mam zjąc się ogrodem bo to mój obowiązek to mówie że nie. To PDP jest moim obowiązkiem a nie ogród. Miałam szkołę u pani Danke. Tam córka powiedziała że mam robic wszystko co jej mama powie. Nic nad to. W praktyce okazalo się że to była pulapka. Naprawde robiłam wszystko a nawet wiecej. Ale byłam świeżynka. Wiec jest mi wybaczone, bo nie wiedziałam na czym tak naprawde nasza praca polega.
Jak mam ochotę to skosze trawnik ( Pan Jegomość ma super maszyne i namiastke trawnika). jak mam ochotę to wyrwe chwaściki, bo mnie sama drażnią. Podleje bo już totalna gestapówką nie jestem i nie chcę żeby zwiędły. W szafach poukładam ubrania bo nie lubie szukac gatek między koszulkami. Proste? Chyba tak.
Asik-jeśli chodzi o koszenie i chwaściki to ja bym taka wyrywna nie była,nawet z nudów.Podlewanie insza inszość-kwiatów żal.Prasowanie dla PDP i tylko dla niego to wiadomo-w zakresie.Co innego jak familia zwozi kosze,koleżanka tak miała...Jak zawołała 1 euro za jedną rzecz to kosze zniknęły z czasem. Okna,już pisałam-nie ma w umowie ,nie myję a swoje lub ew.kuchenne,nie na widoku.Zresztą okna nawet jeśli ,to wolno nam myc tylko z podłogi, do wysokości na jaką sięgniemy-jak się spierdzielisz z krzesła czy drabiny to o odszkodowaniu zapomnij!!!A widziałaś ty niemieckie okna do mycia tylko z podłogi?Rzadko kiedy-najczęściej to hektary szyb od podłogi do sufitu!!!Poza tym jak jesteś tam na jednorazowym zastępstwie ,to nie ma co zmieniać tego, co wcześniej sobie ktoś wypracował.
Oczywiście,żeby nie było,myłam okna i nawet kosiłam trawę ,ale tylko tam ,gdzie miałam to w umowie.Koszenie zlikwidowałam jak przyszedł pan i za 30 euro skosił.PDP jak usłyszała ,że ja też chce kasę za to, to już nie wołała nas do trawnika.
Ooooo,jak głodem morzyła ,to pies ją drapał!
A denerwujesz sie niepotrzebnie:)Oni nas wszyscy tak traktują.Dawno przeszłam nad tym do porządku dziennego:)
Ja się teraz nie denerwuję :-) Ale jak ktoś mi przy każdym posilku wypomina że :"Oj Boże! Pani tyle je że ja bym chyba pekła!" To jedzenie mi w gardle stoi. No ludzie. Powinnam byla, ale delikatna jestem, powiedzieć:"Boże jakbym tyle piła to bym już dawno zeszła."
Dałam sobie spokój z kobieta i już.
Poza tym poza nią jedną, nikt,nigdy mi nie komentował mojego apetytu.
Co najwyżej się śmiali. Że niby gdzie ja to mieszczę a po drugie jak to robię że nic nie widac :smiech3:
A zwykle się cieszyli że jem z przyjemnością.