21 marca 2017 17:44 / 12 osobom podoba się ten post
teresaddCzasami to Pdp jest mi serdecznie żal.Nie ma kiedy wyspać się w ciągu dnia,odpocząć,poleżeć w spokoju.Na okrągło rodzina ,dzieci wnuki ,prawnuki przychodzą.Po kilka razy dziennie.6- 10 osób dzień dnia.Wywalczyłam ,że najwcześniej o 10 rano bez zapowiedzi ,a jak wcześniej to proszę dzwonić.Przecież muszę też w tym domu sprzątać,gotować ,toaletę Pdp zrobić,karmienie,zakupy.A ktoś zawsze kręci się ,bo przecież w gości przyszedł.Telewizor włączają ,radio.Prawnuczki małe latają.Pdp ciągle w rolstuhl chcą wysadzać mimo sprzeciwu Pdp.Ciągle ciasta ,desery,lody słodycze przynoszą w ilościach hurtowych.
Wszyscy serdeczni ,mili,wdzięczni .Staram się do minimum z nimi towarzysko udzielać,zaakceptowali to ,bo przecież nie przychodzą do mnie.
Rozmawiałam z synami o tej sytuacji kilka razy .Nie chodzi mi tu o mnie ,bo ja wymykam się ,tylko o Pdp.Często po wizytach jest poddenerwowana,niespokojna nie chce jeść ,bo zmęczona.Wtedy zwiększam Melperon wg.zalecen lekarki.
Tak tu będzie ,nic się nie zmieni.Po 19 już mam spokój do rana.
Ja też jestem w Twoich okolicach i też tak miałam, że nie wiadomo było kiedy kto wpadnie. Najpierw zlikwidowałam wizyty między 13-15, a po 19 bez względu ilu gości siedziało, my szłyśmy się myć. Rodzina przychodziła potem na wieczorną modlitwę przy łóżku. Wiele razy słyszałam, że "mama nigdy...nie spała w dzień, nie chodziła spać przed 22, nie jadła pięciu posiłków dziennie" itp. Ja zawsze grzecznie pytałam, czy wcześniej też już miała wylew? Powoli się wszystko ustabilizowało, dotarliśmy się i Podopieczna się "popsuła". Teraz każdy dzień jest inny, potrafi nie spać dwie noce, a potem spać dwa pełne dni. Na szczęście to są tylko epizody, więc można wytrzymać. Miałam też sporo szczęścia, że rodzina liczy się z moim zdaniem. Czasami trochę opóźniają niektóre rzeczy (np materac przeciwodleżynowy czy regularne pampersy), mam wrażenie że boją się przyznać, że się pogorszyło, ale ogólnie źle nie trafiłam. Czasami jak czytam z jakim betonem się trzeba mierzyć to ręce opadają. Ja zawsze powtarzam, że szacunek musi być obustronny. Jak się nie da, to swoje trzeba odpękać i szukać szczęścia gdzie indziej