Przemęczenie, trudny pdp - nasze doświadczenia

21 marca 2017 10:04 / 7 osobom podoba się ten post
Ja też juz ciagne resztkami sił i cierpliwosci. Przy życiu mnie trzyma jutrzejsze spotkanie z aniao. Wprawdzie zona PDP zamierzala zmanipulowac mi jutrzejsza przerwe ale zawalczylam jak lwica.
21 marca 2017 10:06 / 2 osobom podoba się ten post
Ann1967

Jak każdy się poskarza to ja też...
Ciagnę już ostatnimi siłami...jadę na oparach cierpliwości...
Moja Pdp po szpitalu dochodzi do siebie,ale stała się tak marudna, tak się pieści ze sobą,że mam dość..jestem na każde jej zawołanie..kiedy chce wyjść na spacer czy na rower to już jest obrazona, że zostaje sama..kiedy jadę raz w tygodniu na zakupy nie ma mnie max 1,5 godziny to już wydzwania po sasiadkę...
Jestem zmeczona nią, tym miejscem...tymi samymi rozmowami...tymi samymi telefonami..człowiek dobrze nie pierdziele a wszyscy o wszystkim wiedzą.
Zmęczenie materiału i to 24 godzinne złote więzienie daje mi we znaki...
Boże jeszcze ciut...i do domu jak na skrzydłach..mam dość...

Dasz radę i nie przejmuj sie zbytnio 
21 marca 2017 10:11 / 5 osobom podoba się ten post
Mało tego...miała laparoskopie woreczka żółciowego...jedna dziurką na brzuchu...źle się goi...dlatego bierze antybiotyk...Co parę dni przychodzi lekarz na zmianę opatrunku..codziennie grzebie na tym brzuchu,przykłada lusterko...pojawiły się 2 krople krwi ..to podniosła larum..kto żyw już obdzwonila...teraz nie może się zalatwic ,bo tak na nią działa antybiotyk...
Nie może sama wstać z łóżka..bo narusza brzuch i dlatego ta krew...ja jej mówię że wszystko jest świeże i się oczyszcza, a antybiotyk jest po to aby minął stan zapalny i dziurką po laparoskopii się zabliznila...
Będzie żyła 200lat..gdyby nie kasa tutaj to już dawno bym to pieprznęla...
Nie wiem czy tu wrócę...muszę się zastanowić...chyba potrzebuje zmiany..nowego miejsca...
21 marca 2017 10:14 / 4 osobom podoba się ten post
Ann1967

Mało tego...miała laparoskopie woreczka żółciowego...jedna dziurką na brzuchu...źle się goi...dlatego bierze antybiotyk...Co parę dni przychodzi lekarz na zmianę opatrunku..codziennie grzebie na tym brzuchu,przykłada lusterko...pojawiły się 2 krople krwi ..to podniosła larum..kto żyw już obdzwonila...teraz nie może się zalatwic ,bo tak na nią działa antybiotyk...
Nie może sama wstać z łóżka..bo narusza brzuch i dlatego ta krew...ja jej mówię że wszystko jest świeże i się oczyszcza, a antybiotyk jest po to aby minął stan zapalny i dziurką po laparoskopii się zabliznila...
Będzie żyła 200lat..gdyby nie kasa tutaj to już dawno bym to pieprznęla...
Nie wiem czy tu wrócę...muszę się zastanowić...chyba potrzebuje zmiany..nowego miejsca...

a po co ci nowe miejsce ? Nowa dziurka,nowy antybiotyk,nowe marudzenie itd.
Pojedziesz do domu odpoczniesz i juz 
21 marca 2017 10:20 / 5 osobom podoba się ten post
ORIM

Dasz radę i nie przejmuj sie zbytnio :przytula:

Włączyłem już małego olewatora...bo bym zwariowana ale to ciągle co minuta Ana to..Ana tamto...,.doprowadza mnie do białej gorączki...ma wszystko w zasięgu ręki...staram się jak mogę...
Mamy tutaj catering nie gotuje...a teraz ona nie chce jeść i wymyśla niestworzone rzeczy..a to chce świeże szparagi....teraz nie ma...a to owoc kaki już też nie ma to sezonowy owoc....a to wszystko jej śmierdzi ryba,której nie lubi...
Sasiadka zaprzyjaźniona widzi, że mam już jej dość...ze moja cierpliwość, która naprawdę jest wielka już się konczy...każdy ucieka po 30 minutach...
Co rano wertuje kalendarz..co wieczór mówię sobie...dasz radę...


21 marca 2017 10:27 / 4 osobom podoba się ten post
Ann1967 napewno dasz rade...jak juz napisałas olewator jest najlepszy
21 marca 2017 11:03 / 6 osobom podoba się ten post
Ann1967

Mało tego...miała laparoskopie woreczka żółciowego...jedna dziurką na brzuchu...źle się goi...dlatego bierze antybiotyk...Co parę dni przychodzi lekarz na zmianę opatrunku..codziennie grzebie na tym brzuchu,przykłada lusterko...pojawiły się 2 krople krwi ..to podniosła larum..kto żyw już obdzwonila...teraz nie może się zalatwic ,bo tak na nią działa antybiotyk...
Nie może sama wstać z łóżka..bo narusza brzuch i dlatego ta krew...ja jej mówię że wszystko jest świeże i się oczyszcza, a antybiotyk jest po to aby minął stan zapalny i dziurką po laparoskopii się zabliznila...
Będzie żyła 200lat..gdyby nie kasa tutaj to już dawno bym to pieprznęla...
Nie wiem czy tu wrócę...muszę się zastanowić...chyba potrzebuje zmiany..nowego miejsca...

Bardzo znany mi temat(( na tym miejscu też tak mam ((( Fizycznie nie jestem zmęczona ,ale psychiczne ((( moja na małą rane na nodze,która się nie goi ,non top grzebanie ,ciskanie paluchem w tym miejscu.Ostatnio córka mówi do mnie,mama to teatr urządza ,chce aby cały czas aby się nią interesować ,no niestety,nie ma lekko.Choc nie powiem w ramach rekompensaty rzuci ojro)) 
Czasem mam już dość i też zastanawiam się nad powrotem,choć wychodzę z założenia,że nigdzie idealnie nie ma )
21 marca 2017 11:06 / 11 osobom podoba się ten post
Tak sobie wczoraj czytałam te poskarżyjki i pomyślałam "Bogu dzięki, jakoś daję radę".
W złą godzinę chyba pomyślałam, bo i mnie dziś dół dopadł.
Nie dość,że męczy mnie to siedzenie tutaj (opisywałam już kilka razy moją pdp), coraz bardziej działa mi na nerwy.
Zaczęła się robić coraz bardziej wredna, chytra, przy tym jest strasznie sprytna.

Też myślę,że tu nie wrócę, ale z drugiej strony mam tu komfort ustalania terminów tak jak ja chcę.
Sporo rzeczy mam już zaplanowanych i dopasowanych czasowo...nie wiem czy w nowym miejscu uda się to pogodzić.

Do tego doszły problemy w domu.
Na tyle duże,że zaprzątają mi myśli...a na tyle małe,że nie mogę/ nie chcę przedwcześnie zjeżdżać (znów te terminy...).
21 marca 2017 11:33 / 5 osobom podoba się ten post
Ann1967

Włączyłem już małego olewatora...bo bym zwariowana ale to ciągle co minuta Ana to..Ana tamto...,.doprowadza mnie do białej gorączki...ma wszystko w zasięgu ręki...staram się jak mogę...
Mamy tutaj catering nie gotuje...a teraz ona nie chce jeść i wymyśla niestworzone rzeczy..a to chce świeże szparagi....teraz nie ma...a to owoc kaki już też nie ma to sezonowy owoc....a to wszystko jej śmierdzi ryba,której nie lubi...
Sasiadka zaprzyjaźniona widzi, że mam już jej dość...ze moja cierpliwość, która naprawdę jest wielka już się konczy...każdy ucieka po 30 minutach...
Co rano wertuje kalendarz..co wieczór mówię sobie...dasz radę...


Zmiana smaku może być prawdziwa. Mnie przy jednym antybiotyku wszystko smakowało jak mydło. Nawet mąż próbował i było ok, a on zażywa dużo leków i czasami też o rybie mówi np. przy nowalijkach. Resztę najlepiej olać. Trzymaj się, dasz radę jako i my wszytkie damy radę.
21 marca 2017 11:37 / 11 osobom podoba się ten post
basiaim

Tak sobie wczoraj czytałam te poskarżyjki i pomyślałam "Bogu dzięki, jakoś daję radę".
W złą godzinę chyba pomyślałam, bo i mnie dziś dół dopadł.
Nie dość,że męczy mnie to siedzenie tutaj (opisywałam już kilka razy moją pdp), coraz bardziej działa mi na nerwy.
Zaczęła się robić coraz bardziej wredna, chytra, przy tym jest strasznie sprytna.

Też myślę,że tu nie wrócę, ale z drugiej strony mam tu komfort ustalania terminów tak jak ja chcę.
Sporo rzeczy mam już zaplanowanych i dopasowanych czasowo...nie wiem czy w nowym miejscu uda się to pogodzić.

Do tego doszły problemy w domu.
Na tyle duże,że zaprzątają mi myśli...a na tyle małe,że nie mogę/ nie chcę przedwcześnie zjeżdżać (znów te terminy...).

Ja często wychodzę z założenia, że nie ma co nowego wroga szukać jak ten jeszcze całkiem dobry . A tak poważnie to każdy musi się sam ze sobą pobić i zdecydować co dalej. Ja jestem w niełatwym miejscu, ale na razie nie planuję zmian. Podopieczna czasami próbuje "namieszać" i jej stan się pogarsza dramatycznie, ale jak na razie się podnosi i walczy dalej. Trzymaj się, wiosna idzie
21 marca 2017 11:53 / 8 osobom podoba się ten post
Dziewczyny, ja właśnie często biję się sama ze sobą. Jak jest ciężko, to chyba sama nakręcam się jeszcze bardziej. Może to hormony, albo moja natura? Dobrze że czasami pojawia się jakiś pozytywny znak i mogę iść dalej. Ale nie ma co szukać nowych wrogów jak napisała Aniao. Szkoda że czasami ilość naszych problemów się spiętrza, a to nasi najgorsi wrogowie z jakimi musimy się mierzyć.
21 marca 2017 12:05 / 11 osobom podoba się ten post
aniao

Ja często wychodzę z założenia, że nie ma co nowego wroga szukać jak ten jeszcze całkiem dobry:-) . A tak poważnie to każdy musi się sam ze sobą pobić i zdecydować co dalej. Ja jestem w niełatwym miejscu, ale na razie nie planuję zmian. Podopieczna czasami próbuje "namieszać" i jej stan się pogarsza dramatycznie, ale jak na razie się podnosi i walczy dalej. Trzymaj się, wiosna idzie:buziaki2:

Właśnie- wszędzie są plusy i minusy. Nie ma miejsc idealnych, jak to napisała Magdzie.
Już wcześniej postanowiłam,że ostateczną decyzję podejmę w domu, jak nie będę miała pdp "na oczach".
Spiszę "za" i "przeciw" i pomyślę.
Chociaż...wydaje mi się,że jeszcze raz tu raczej wrócę- własnie ze względu na wspomniane terminy, ale na max 2 m-ce, nie dłużej.
21 marca 2017 12:23 / 8 osobom podoba się ten post
teresadd

Benita w imię kasy.A tak poważnie ,to zmęczenie materiału.Większość z nas pracuje bez wolnego dnia.
Na okrągło.Część się z nas wypala .Czasami mam wrażenie ,że się zwijam zamiast rozwijać.Póki co zrobiłam sobie krótsze pobyty w De.Żeby nie ocipieć.Dojść do równagi.A co dalej zobaczę.

Mądra kobietka z Ciebie. Ja jeszcze do tego nie dojrzałam - czas na to najwyższy.
21 marca 2017 12:48 / 12 osobom podoba się ten post
Ann1967

Jak każdy się poskarza to ja też...
Ciagnę już ostatnimi siłami...jadę na oparach cierpliwości...
Moja Pdp po szpitalu dochodzi do siebie,ale stała się tak marudna, tak się pieści ze sobą,że mam dość..jestem na każde jej zawołanie..kiedy chce wyjść na spacer czy na rower to już jest obrazona, że zostaje sama..kiedy jadę raz w tygodniu na zakupy nie ma mnie max 1,5 godziny to już wydzwania po sasiadkę...
Jestem zmeczona nią, tym miejscem...tymi samymi rozmowami...tymi samymi telefonami..człowiek dobrze nie pierdziele a wszyscy o wszystkim wiedzą.
Zmęczenie materiału i to 24 godzinne złote więzienie daje mi we znaki...
Boże jeszcze ciut...i do domu jak na skrzydłach..mam dość...

Tak, ta ciągła gotowość, ciągłe bycie z PDP, jego marudzenie , szczególnie jeśli przesadzone i aktorskie może wyssać wszelką życiową energię i  zniechecić najbardziej empatyczną osobę do troskliwej opieki nad chorym człowiekiem. Współczuję Ci i rozumiem, chyba nikt tego nie lubi i nie pozostłby happy w takich okolicznościach. 

Ja tutaj mam jeden dzień w tygodniu całkowicie wolny i dopiero teraz widzę, jakie to dobrodziejstwo w tej pracy. Regeneruję sie fantastycznie i kolejny tydzień nie jest mi straszny. Do tego w pozostałe dni też mogę sobie pozwolić na 2-3 godzinne wyjście z zasięgu PDP. To daje mi naprawdę wspaniały komfort pobytu i pracy tuaj, nie oddczuwam takiego udręczenia i zmęczenia PDP.

Co do wracania w trudne, ale znane nam miejsca uważam, że nie jest to dobre. To jest moje doświadcznie i mimo, że kolejne miejsce może być równie trudne, albo i gorsze (co nie daj Boże), to jednak odmiana jest mniej toksyczna. 

Trzymaj się Anno, sowieso, czas mija i zaraz skończy się Twoja katorga. Chyba wracasz w tym samym czasie, co ja, czyli za 2 tygodnie.Pozdrawiam
21 marca 2017 12:56 / 7 osobom podoba się ten post
Zofija

Tak, ta ciągła gotowość, ciągłe bycie z PDP, jego marudzenie , szczególnie jeśli przesadzone i aktorskie może wyssać wszelką życiową energię i  zniechecić najbardziej empatyczną osobę do troskliwej opieki nad chorym człowiekiem. Współczuję Ci i rozumiem, chyba nikt tego nie lubi i nie pozostłby happy w takich okolicznościach. 

Ja tutaj mam jeden dzień w tygodniu całkowicie wolny i dopiero teraz widzę, jakie to dobrodziejstwo w tej pracy. Regeneruję sie fantastycznie i kolejny tydzień nie jest mi straszny. Do tego w pozostałe dni też mogę sobie pozwolić na 2-3 godzinne wyjście z zasięgu PDP. To daje mi naprawdę wspaniały komfort pobytu i pracy tuaj, nie oddczuwam takiego udręczenia i zmęczenia PDP.

Co do wracania w trudne, ale znane nam miejsca uważam, że nie jest to dobre. To jest moje doświadcznie i mimo, że kolejne miejsce może być równie trudne, albo i gorsze (co nie daj Boże), to jednak odmiana jest mniej toksyczna. 

Trzymaj się Anno, sowieso, czas mija i zaraz skończy się Twoja katorga. Chyba wracasz w tym samym czasie, co ja, czyli za 2 tygodnie.Pozdrawiam

Zosiu dziękuję za mądre i wyważone słowa..zawsze Ciebie czytam i bardziej szanuję...Twoja mądrość opiekunki i ogromne doświadczenie...
Tak za 2 tygodnie będę pakować walizkę...