18 grudnia 2015 17:49 / 10 osobom podoba się ten post
Miałam dziś, bardzo intensywny dzień.....
6.00 wstanie.....ćwiczenia.....bieganie boso po trawie....prysznic gorący i zimny........śniadanie kasza jaglana z mango, kawa kefir ze swojej roboty....
6,45 ...prysznic dziadka i ubieranie
7,30 wyjazd na badanie USG wątroby...miał zle wyniki wątrobowe....okazało się , że wątroba może być jak na ten wiek.....ale coś nie tak z trzustką i koniecznie KT.....
8,30 w domu....śniadanie i kawka dziadka...........zakupy ,kupiłam kaczkę pod święta w NORMIE..........podszykowałam obiad .....poprasowałam rzeczy dziadka.....nosi koszule i podkoszulki i chusteczki.
11,00 pojechaliśmy do lekarza rodzinnego po skierowanie, kolejka była spora......lekarka zaproponowała szpital aby przyspieszyć TK, ale PDP się nie zgodził udało się ....termin na 30,12....ktoś zrezygnował.....
13,30 w domy.... obiad kluchy pieczrki i brokuł polane sosem.......
Dziadek do siebie, ja poprałam swoje rzeczy i wyskoczyłam autkiem na miasto potem jeszcze poza miasto poćwiczyć szybką jazdę...udało się jechać 75....jak na mnie tonieźle i nik na mnie nie trąbił............aleeeee za to wiaz do miasta to masakra.......kolejka samochodów pod górę.....jak jeszcze był łagodny to szło z hamulca nożnego, ale jak się zatrzymałam stromo...kurcze na reczym też się cofa...jejku no szyko półsprzeglo i gazzz udało się....
15, 00 runda na rower....po polach i lasach...........stres minął
15,45 wyjaz z PDP po Urinflasche.....i tu za wolno mmyślałam i ktoś zajął miejsce parkingu pojechałam dalej zawróciłam i znowu nic..........znowu kółko i przed nosem ktoś wjechał...no to wycofałam i w uliczce znalazłam miejsce.....
16,30 kawka i ciasto z owocami
mam czas dla siebie do 19 kolacja......dowiedziałam się , że mój syn w Częstochowie.........aha i miałam 2 tel do pracy....i 2 maile
Ide teraz jeszcze pobiegać........dozobaczenia