Kuchnia babci Helenki...jak pięknie to brzmi:) od razu robię sie głodna.na pewni pyszności przyrządzała
Stare zapomniane przepisy proste nie udziwnione potrawy
Super że przypominasz je.
Kuchnia babci Helenki...jak pięknie to brzmi:) od razu robię sie głodna.na pewni pyszności przyrządzała
Stare zapomniane przepisy proste nie udziwnione potrawy
Super że przypominasz je.
Warzywa w kazdej postaci ....
Mówisz i masz :D
ZGRILLOWANA SAŁATKA
-dwie garści rucoli (lub roszponki), dwie garści młodego szpinaku w liściach
-duża czerwona papryka albo pół czerwonej i pół żółtej
-duża cebula
-niewielka młoda cukinia
-mały bakłażan
-dwa spore pomidory
-opcjonalnie orzechy włoskie i pokruszony w palcach ser z niebieską pleśnią, zioła (świeża bazylia, oregano)
-sól, pieprz
-ulubiony sos winegret
Kroimy bakłażana na plastry, solimy z obu stron, zostawiamy na sitku żeby obciekł na przynajmniej 15 minut w połowie czasu przewracając na drugą stronę. Paprykę wrzucamy bezpośrednio w żar opiekając z każdej strony - kiedy zewnętrzna skórka poczernieje wrzucamy paprykę do plastikowego woreczka na minutę lub dwie żeby się zaparzyła, wyciągamy - teraz możemy zdjąć z papryki skórę bez najmniejszego problemu. Jak komuś skórka na papryce nie przeszkadza - może pominąć. Na plastry kroimi paprykę, cukinię, cebulę i razem z bakłażanem układamy na ruszcie. Na półmisku układamy rucolę i szpinak, na niej plastry pomidorów. Na wierzch wykładam ugrilowane warzywa, dzieląc cebulę na krążki. Doprawiamy solą i pieprzem.Na to ser pleśniowy i posiekane orzechy albo zioła. Lub i to i to. Polewamy winegretem.
MÓJ ULUBIONY LETNI WINEGRET:
-garść czerwonych porzeczek lub kwaśnych malin
-łyżka octu balsamicznego (ocet winny czy jabłkowy też będzie cacy)
-dwie łyżki oleju
W rondelku z odrobiną wody dusimy porzeczki, jak się rozgotują dodajemy ocet balsamiczny. Gotujemy jeszcze chwilę. Przecieramy przez sitko, studzimy i mieszamy z olejem (oliwa z oliwek, olej z pestek dyni doda fajnego orzechowego posmaku)
Na życzenie Balutki. Przepis powstał z połączenia wytycznych mojej Pdp i tego, co znalazlam w internecie. Smak do bólu niemiecki :D
MAJORANKARTOFFELN:
-1kg ziemniaków, takich jak najbardziej zwartych festkochend
-dwie łyżki masła
-dwie łyżki mąki
- 1-1,5 szkl chłodnego bulionu warzywnego
-ok 100ml kochsahne
-mała cebulka
-2 czubate łyżki stołowe świeżego majeranku albo jedna czubata roztartego w dłoniach suszonego
-sól, pieprz, sok z cytryny
Ziemniaki ugotować w mundurkach, wystudzić. Pokroić w plastry.
Na maśle podsmażyć cebulkę. Kiedy się lekko zezłoci wrzucić mąkę i zrobić dość jasną zasmażkę. Zalać bulionem wlewając powoli jedną szklankę cienkim strumieniem i energicznie mieszając. Dodać śmietaną, majerankek, sól, pieprz. Jeśli sos jest za gęsty - dolać resztę bulionu. Doprawić sokiem z cytryny, solą i pieprzem. Do gorącego sosu wrzucić pokrojone plastry ziemniaków i delikatnie wymieszać. Ostudzić i wrzucić na noc do lodówki. Nazajutrz podgrzać przed podaniem uważając żeby nie porozwalać ziemniaków. Podawać z kotletami mielonymi i warzywkiem ;)
Samboja nie słuchaj tych co to chcą ciągle chude być :-) w internecie jest pełno przepisów "chudych" ale tych starych, tradycyjnych to nie ma !!! One się gdzieś po kątach domów pochowały a i nie każda z nas potrafi sobie przypomnieć jak babcia gotowała. Cudne są Twoje przepisy !! Cudne !!
:gotowanie:
A chudzielce niech się zaraz na mnie nie rzucają, że przecież jest dużo miejsca dla wszystkich. Kuchnia Samboi jest "inna" i bardzo dobrze. Juz nie będę Ci wątku zaśmiecała. Pisz, pisz a ja przełykając ślinkę notuję.
Wiesz, z moją kuchnią to jest tak, że ona jest bardzo eklektyczna, mieszają się w niej przepisy do bólu tradycyjne z takimi zza mórz i nowoczesnymi kombinacjami smaków... Zdarza mi się na przykład ugotować cały gar piekielnie ostrego, teksańsiego chili con carne, upiec do niego hinduskie chlebki naan z czarnuszką a wszystko to podać ze zimnym, jogurtowym sosem czosnkowym. I też jest zarąbiście :D
A tak w ogóle, to mam w domu książkę kucharską Zofii Czerny wydaną w połowie lat 50 :D Jakie tam cuda można znaleźć... :D
Samboja, a nie myslałaś u udziale w Masterchefie?
Spoko byś się nadawała i kto wie, czy byś nawet nie wygrała, szanse masz.