22 marca 2015 21:28 / 7 osobom podoba się ten post
LawendaKażde auto może. Jesli przkroczysz wartość graniczną, to oczywiście karoseria zostanie,ale silnik ulegnie fizycznemu uszkodzeniu i dosłownie się rozsypie - ale silnik jako taki, karoseria nie.
Oczywiście nie dotyczy to tico, tico pomknie nawet 300 km/h i wtedy wzbije się w niebo niczym strzała.
:D
To nie jest tak. Wartość graniczna czego? Skali na liczniku? Samochód jadący z prędkością maksymalną może spowodować tragedię. Uszkodzenie koła, elementu zawieszenia, układu kierowniczego, czy napędowego może doprowadzić w ułamku sekundy do tragedii - samo odpadnięcie koła, czy nawet zniszczenie opony może przy dużej prędkości spowodować śmierć. Samochody stare, które są mocno skorodowane mogą od drżeń (wysokie obroty silnika) się np. złamać (mowa tutaj o karoserii). I jeszcze dodam, że samochody wyprodukowane po 1995 roku (czyli dla znawców tematu nie "samochody", a "produkty samochodopodobne") nie jadą z prędkością podawaną przez licznik. Jeśli licznik pokazuje 100 km/h o samochód jedzie 90 km/h, jeśli licznik pokazuje 200 km/h, to samochód jedzie 165 km/h. Tyle samo mniej więcej przekłamują łącza GPSu, więc nie ma się co podniecać że się pruło "dwie paki" jakimś jajowatym "plastykiem" z sześciobiegową skrzynią i przednim napędem, bo to jest fizycznie niemożliwe; zarówno z powodu niewielkiej masy samochodu, jajowatego kształtu, który nie wie co to aerodynamika oraz całej masy wad konstrukcyjnych, którymi sa nafaszerowane samochody młodsze niż 20 letnie (co jest efektem "rozwoju" rynku motoryzacyjnego, nakierowanego nie na realny rozwój produktu, lecz na cięcie kosztów produkcji oraz wymuszanie napraw serwisowych, które są 95 % źródłem dochodu koncernów samochodowych). Więc autostradowe "dwie paki" było co najwyżej 165 km/h - czyli tyle ile robił Polonez i Duży Fiat na 4 biegu na prostej. Indeksy prędkości opon w typowych samochodach kompaktowych (i mniejszych) są takie, że mogą znieść co najwyżej 140-170 km/h, więc nawet jak ktoś ma jakieś mocniejsze wersje silnikowe, to radzę uważać, bo pobijanie własnych rekordów prędkości na autostradzie nie jest warte utraty życia.