Myslałam , że niemiecka kuchnia / mówie o północnej częsci Niemiec - bo tutaj od lat pracuje / niczym juz nie zaskoczy ale myliłam sie i to bardzo . Dzisiaj moja koleżanka miała urodziny i zaprosiła mnie i kilka swoich znajomych - jak to w niemieckiej tradycji jest - do restauracji na obiad . Specjalnościa knajpki sa potrawy z ryb wiec ja kartę w dłoń i patrze co tutaj wybrać . Lubie próbować nowe smaki wiec jak zobaczyłam danie : smazony dorsz z sosem waniliowym - to najpierw okragłe oczy ze zdziwienia i w duchu myśl - no co za pomysł ale po chwili : a spróbuję . Poprosiłam tylko aby sos podano mi osobno . Najwyżej zjem rybę a sosu nie rusze . Potrawę podano - pieknie wysmazony kawałek dorsza w panierce , kartoflane puree z pietruszką i w miseczce sos wygladajacy jak rzadki budyń ale zapach wanilii naokoło . Na widelec kawałeczek tego dorsza , do miseczzki z sosem , nabrałam nieco tego budyniu i niesmiało do ust. Pierwszy kęs i .... dziewczyny - niebo w gębie :))))))) panierka ryby była pikantna lekko słona , sos słodkawy + smak ryby - zwariowana mieszanka smaków ale fantastyczna . Zeżarłam !!!!! wszystko do ostatniego kawałeczka ryby i ostatniej kropli sosu . Oczywiście wypytałam kelnera co jest w tej panierce i jak robią ten sos : panierka jest z bałym pieprzem , dosyć duzo ale nie za duzo - musi byc pikantnie ale nie za ostro i troche soli a sos waniliowy to beszamel tylko mleko było gotowane najpierw z laską wanili i odrobina cukru . Rozmawiałam z moimi podopiecznymi teraz o tej potrawie - znają i im tez smakuje , wiec jak tylko dorwę dorsza w sklepie na obiad bedzie smazony dorsz z sosem waniliowym :)