Moderatorze ale jednego nie rozumiem, dlaczego ingerujesz w prywatną korespondencję? Forum to nie przymierzając nie obóz koncentracyjny i nie powinno Cię obchodzić o czym rozmawiamy poza forum, prawda?
Moderatorze ale jednego nie rozumiem, dlaczego ingerujesz w prywatną korespondencję? Forum to nie przymierzając nie obóz koncentracyjny i nie powinno Cię obchodzić o czym rozmawiamy poza forum, prawda?
Bo efekty tych "prywatnych korespondencji" z załatwianiem pracy "z dobroci serca" zalewają potem forum jak szambo. Twoje porównanie do obozu koncentracyjnego to lekka przesada.
Bo efekty tych "prywatnych korespondencji" z załatwianiem pracy "z dobroci serca" zalewają potem forum jak szambo. Twoje porównanie do obozu koncentracyjnego to lekka przesada.
Prównianie dobre jak każde inne Moderatorze.
A ludzie i tak zrobią co chcą...
Sugeruję zebyś sobie sprawdziła co to znaczy "obóz koncentracyjny" - najlepiej w googlu.
Sugeruję zebyś sobie sprawdziła co to znaczy "obóz koncentracyjny" - najlepiej w googlu.
Nie jest tajemnicą, że forum jest wykorzystywane przez wszelkiego rodzaju oszustów - same widzicie że później rodzą się problemy jak np. z Mamusią2 i Zachodniopomorzanką. Nie jest też tajemnicą, że firmy i nielegalni pośrednicy wysyłają spam na Wasze skrzynki mailowe.
Nianta, Greeanady, Ivanilia - liczę na Wasz kontakt poprzez maila. Co z tym zrobić - ukrócić! Nie może być tak, że portal służy pośrednio do nielegalnych interesów, poprzez które powstaje krzywda ludzka, oszustwa, wykorzystywanie, niewypłacanie pieniędzy za pracę. Nie sądzę żeby naciągaczy było wielu na portalu, myślę że jest ich kilku - chwasty trzeba wyrwać w taki, czy inny sposób i po sprawie.
Emi - "pomaganie z dobroci serca" to zostaw jako tłumaczenie Urzedowi Kontroli Skarbowej jak załatwisz komuś nielegalną pracę i zostaniesz pociągnięta do odpowiedzialności. Jak ktoś nie ma uprawnień do zatrudnienia, to ma kłopot i tyle. Ja banuję nawet firmy, które nie mają wpisu do KRAZ i zamieszczają ogłoszenia. To samo robię z kryptoreklamą.
Zatem wróćmy do czasu kiedy to byłam na drugim zleceniu. Współpraca z drugą opiekunką nie układała mi się najlepiej, na wstępie usłyszałam, że nie ma zmian : noc i dzień, tylko obie mamy funkcjonować w dzień, ale po co? Przecież w takim układzie nie są potrzebne dwie dziewczyny do jednej PDP, usłyszałam, że do tej pory się uzupełniały i nie było potrzeby wprowadzać 'zmian'. Ok, zobaczymy... Akurat trafiłam na koniec miesiąca, więc trzeba było podsumować 'kwotowo' styczeń, stwierdziłam, że mogę to zrobić, oczywiście cały czas patrzyła mi na ręce:/ okazało się , że brakuje około 40€... Sprawdziłam wszystkie rachunki, znalazłam jeden błąd we wpisie, ale dalej brakuje 35 €... Usłyszałam, że Y by tego nie zrobiła, niemożliwe... 'No przecież ja też nic nie wzięłam!' spoko, zaczęłam szperać po torbach znalazłam chyba jeszcze dychę... Nie, nie usłyszałam 'dziękuję' , przecież nie musiałam tego robić, ja dopiero przyjechałam...egal..,
Problemy zaczęły się w trakcie pierwszych wyjść na zakupy, nieustanne sprawdzanie, liczenie każedego centa... Ej.. To tak chyba nie powinno wyglądać?! Pracujemy razem, jedziemy na tym samym wózku, a to że zarabia więcej ode mnie, to jej nie obliguje, do kontrolowania mnie. A najlepsze było to, że cały czas -przez pierwszy tydzień było "a bo z Y( poprzednią dziewczyną do zmiany} to my się rozumiałyśmy, bo Y to, bo Y tamto... Kurde, ale ja nie jestem Y i nigdy nie będę... Ciężko było się dotrzeć...
PDP paliła, kiedyś usłyszałam, że brakuje paczki papierosów, no przecież to było logoczne , że ja je musiałam zabrać, bo przyjechała dzioucha bez pieniędzy, to kto miał to zrobić? Wszystko we mnie wrzało, ale ok, wzięłam wszystkie rachunki od początku mojego pobytu i podliczyłam ile paczek papierosów było kupionych, jedna starczała na dwa dni, więc wyszło mi że w szufladzie mamy jeszcze 2 paczki ponad stan... Nie, nie usłyszałam 'przepraszam' po co... Cały czas czułam się gorsza, jakby ona była moim zwierzchnikiem czy coś... Któregoś dnia, napisałam na forum, że mam tego dość, ż jestem tym zmęczona... Na drugi dzień zadzwoniła agencja... Byłam zestresowana, bo w sumie nic nie zrobiłam, wykonywałam swoją pracę należycie. Pani się pyta dlaczego nie ma zmian, dzień/noc, to powiedziałwm, że nie potrzebujemy, że jest dobrze jak jest-zależało mi na pracy, nie chciałam żeby odsyłali mnie do domu, oczywiście się poryczałam i mówię, że potrzebuję pracy, że wszystko jest ok, i o co jej chodzi...' bo mamy iformacje, że chce pani wracać do domu'. Super... Dość , że córka PDP była chodzącą wredotą, zmienniczka dość specyficzna, to jeszcze agencja opiera się na moich wpisach na forum... Bałam się trochę, bo opiekun prawny powiedział, że w najbliższym czasie będzie jedna opiekunka... Wiedziałam, że przypadnie na mnie, bo zmienniczka powiedziała, że sama nie zostanie, a ja miałam być 10 tygodni... Oczywiście kilka dni po moim następnym wpisie, kolejny telefon' proszę się nie martwić, pani sama nie zostanie, jedzie pani razem ze zmienniczką, a na miejsce przyjedzie nowa pani, która ma dużo lepszy język niż wy obie...' jak teraz patrzę na tą sytuację, to mnie to bawi, bo narzekałam na PDP, ale nic mnie tak nie denerwowało jak atmosfera, która panowała w tym domu... Agencja dała info, że jedziemy 4.03 do domu, ale do końca lutego, nie było info, więc zadzwoniłam w pn zapytać co się dzieje i wiecie co usłyszałam? 'Po co mi pani głowę zawraca, przecież jak coś będę wiedzieć to do pani zadzwonię'( dwa dni wcześniej ta sama pani mówiła, że jak będę mieć problem albo pytania, to mam dzwonić...) i się odezwała, chyba nawet tego samego dnia, że wyjazd jest ustalony na 8.03 , bo nowa, która ma przyjechać, sama sobie chciała kupić bilet i czekali na info z datą od niej... Ok, zmienniczka pojechała, zostałam sama, właściwie dwie noce, luz, bez stresowo... Przyjechała nowa...
Strasznie to wszystko niechronologiczne, ale nie wiem gdzie pisać, to piszę u siebie...
Czuję się tak źle psychicznie,że mam ochotę się spakować , wsiąść w pociąg i jechać do domu, może kryzys-nie wiem... Wiem tylko, że od godziny wyję jak głupia, aż blndyn stwierdził, że idzie spać, nawet on ma mnie dość... Ja sama siebie też kam dość...i wszystkiego mam dość... Nie potrafię się uspokoić, wszystko do dupy, miejsce dobre, a ja mam jakieś pieprzone depresje...
Strasznie to wszystko niechronologiczne, ale nie wiem gdzie pisać, to piszę u siebie...
Czuję się tak źle psychicznie,że mam ochotę się spakować , wsiąść w pociąg i jechać do domu, może kryzys-nie wiem... Wiem tylko, że od godziny wyję jak głupia, aż blndyn stwierdził, że idzie spać, nawet on ma mnie dość... Ja sama siebie też kam dość...i wszystkiego mam dość... Nie potrafię się uspokoić, wszystko do dupy, miejsce dobre, a ja mam jakieś pieprzone depresje...