Nim,to mam wrażenie trzeba było by tak konkretnie np. o ścianę trzasnąć :D może by się obudził z letargu ;)
Zdjęcia ze ślubu są sprzed prawie trzech lat, a tu luty b.r. : kiecka ta sama, tylko mniej dopasowana,bo się z deka skurczylam , włosy dłuższe, twarz jakaś pociąglejsza... Tylko "4litery" dalej ogromne ?
https://www.flickr.com/photos/142282393@N02/shares/9Hqk7k
Trochę się zmieniło,nie wiem czy na lepsze,czy na gorsze. Po tym jak w De uszkodziłam ścięgna, wróciłam do Pl, chorowałam półtora roku, po czym trzeba było wrócić do rzeczywistości i podjąć pracę. Nie miałam czasu na wybrzydzanie. Poszłam pracować do pizzerii, byłam barmanką ;) nie wytrzymałam specjalnie długo bo 14 miesięcy. Po tym jak byłam traktowana przez szefostwo, właściwie z dnia na dzień zaczęłam szukać czegoś innego. Poszłam na rozmowę, przyjęli mnie i zostawiłam pizzę na rzecz Amazona ? i tam jestem ponad rok, za miesiąc będzie moje być albo nie być, bo kończy mi się roczna umowa, a ta korpo rządzi się swoimi prawami ;)
Jestem mężatką. Wychodziłam za Blondyna z nastawieniem,że życie zacznie się w końcu układać, niestety nie jest bajkowo i kolorowo.
W zeszłym roku zmarł ojciec :( . Pogodziłam się z tym,choć nie było łatwo wbrew pozorom. Zostawiłam mu list w ręce w kaplicy i tak oczyscilam swoją duszę do końca względem jego osoby.
Trudny mam teraz czas, popadam chyba w głęboką depresję... Nie radzę sobie ze sobą.
Pozdrawiam Was wszystkie/wszystkich ciepło-choc ciepła chyba nam dość :p