"Ciekawe akcje"
Mąż PDP zamówił leki przez telefon, które farmaceutka miała przywieść wieczorem. Tak też się stało, przyjechał samochod, otwieram, pani zaczęła szwargotać, dała leki i pojechała, poprosiłam, żeby zaczekała, ale powiedziała, że się śpieszy, no dobra, weszłam do salonu podać torebket, mąż pyta co, mowię, że leki. Jak zaczął na mnie wrzeszczeć, to myślałam, że jakąs zbrodnie popełniłam...
Ktoregoś dnia G. Przyszedł po mnie, zabrał do siebie i powiedział, że będzie mnie uczył gotować.no ok. Tłumaczy wszystko jakbym była debilem. W pewnym momencie mówię, że nie musi do mnie gadać jak do dziecka , bo ja wszystko rozumiem, tylko potrzebuję trochę czasu na odpowiedź. Był bardzo zaskoczony, bo E. Powiedział mu że nic nie umiem , nie rozumiem i w ogole. Przynajmniej wtedy było fajnie :)
Państwo oczywiście wiedzieli, ze jestem paląca, więc poinformowalam, że idę zapalić, PDP leżała w łóżku. Wracam i słyszę, że nic nie robię tylko palę papierosy...
Jak piekłam ciasta(żaden szał, jakieś babkowe, po miałam się starać skoro nikt tego nie doceniał?) pierwsze było za tłuste, drugie miało za dużo mąki, a trzecie piekłam w nocy, bo miałam nerwy, więc usłyszałam, że za późno piekę ciasto.
Skończyły mi się fajki, poprosiłam pana E. żeby kupił mi papieorosy, oczywiście dałam mu kasę, powiedział, że nie bedzie mi kupował ... Super, byłam zamknięta w czterech ścianach, na zakupy mnie nie puszczał, z resztą najbliższy sklep był 15 minut samochodem, wiem, że po fajki trzeba było jechać 18 km...więc nie miałam możliwości zakupić ich sama.
Sprzątanie. Po posprzątaniu pan E. Wszedł sprawdzić. Znowu wojna, powiedział, że to nie jest skończone, po czym przyniósł mi odpowiednie 'sprzęty' w postaci miotełek, szczoteczek i innych ściereczek, którymi miałam sprzątać. Zaczął krzyczeć , że mam tym sprzątać i robić to co on chce, bo płaci za to 2000€ .
Pranie robiło się raz w tygodniu-moje rzeczy z ich:/ osobiste prałam sobie w umywalce w swoim pokoju, ale spodnie czy bluzy to już był problem... E. Nawrzucał do pralki reyczniki i inne ich rzeczy, zamknął palkę, włączył po czym powiedział, że nie ma już miejsca dla mnie.
Kolacja. Zostala wędlina z poprzedniego dnia, wg mnie nie za wiele, ale E. uważał, że starczy. Podaję kolację, a E. mówi, że jest za mało, zce to ja zjadłam i mam się przyznać , bo ja jestem gruba i wie, że to ja.
Na śniadanie kupował czasem drożdżówki, było nas troje, drożdżowki były dwie i jedna zwykła bułka.oczywiscie dla mnie.
Pan E. średnio dwa razy dziennie wydzierał się, że nic nie robię, że wszystko robi sam, a ja tylko leże w pokoju. Oczywiście nie było to prawdą,ale nie dalo się pogadać...wpadł do kuchni otwierał wszystkie szfki i nimi trzaskał...
Często odwoływał się do pieniędzy, które na mnie wydaje.
Zawsze był problem z obiadami, mówiłam że musi mi powiedziec co mam gotować, a jak nie to ja zaproponuję. Słownik w rękę i tłumaczę nazwy. Zaproponowałam gołąbki-strasznie miałam na nie ochotę, powiedział, że nie kupi kapusty, bo jest droga. Ok w domu było wszystko na krokiety, więc je zrobiłam. Jedzą, tzn to za dużo powiedziane, bo zaczęli, poskubali i zaczęły sie wywody, że jest za słone, nie smakuje, ble ble bleeee...
Miarka się przebrala kiedy pan E. powiedział, że w domu wszystko robi za mnie mama, że moja szkoła jest do dupy, że że ja jestem głupia, później wykrzyczał że mam robić wszystko, jak tylko zawołam mam być na baczność , bo porządek musi być. W nerwach odpowiedziałam, ze nic nie muszę, niech na mnie nie krzyczy, moze poprosić, zaczął się śmiac, wrzeszczał dalej a na koniec kazał mi wypier****c do Polski. Zadzwoniłam do agencji. Umowa została zerwana z dnia na dzień. Przy kolacji powiedziałam, że na drugi dzień jadę do domu i kto mnie zawiezie. E. Zaczął się śmiac że nigdzie nie pojadę bo mnie kupił i muszę tam zostać. Na szczęście na drugi dzień przyjechał po mnie G.-ten sam który mnie tu przywiózł. Nagle E. i PDP się rozpłakali, nie było mi ich szkoda, no może trochę, ale nie na tyle, żeby tam zostać.
Tak spędziłam trzy tygodnie w swojej pierwszej pracy. Chcrzest bojowy uważam za uznany i zakończony.