Dawno temu, aż do dziś - mrozi krew w żyłach!

07 maja 2014 16:47 / 6 osobom podoba się ten post
"Ciekawe akcje"

Mąż PDP zamówił leki przez telefon, które farmaceutka miała przywieść wieczorem. Tak też się stało, przyjechał samochod, otwieram, pani zaczęła szwargotać, dała leki i pojechała, poprosiłam, żeby zaczekała, ale powiedziała, że się śpieszy, no dobra, weszłam do salonu podać torebket, mąż pyta co, mowię, że leki. Jak zaczął na mnie wrzeszczeć, to myślałam, że jakąs zbrodnie popełniłam...

Ktoregoś dnia G. Przyszedł po mnie, zabrał do siebie i powiedział, że będzie mnie uczył gotować.no ok. Tłumaczy wszystko jakbym była debilem. W pewnym momencie mówię, że nie musi do mnie gadać jak do dziecka , bo ja wszystko rozumiem, tylko potrzebuję trochę czasu na odpowiedź. Był bardzo zaskoczony, bo E. Powiedział mu że nic nie umiem , nie rozumiem i w ogole. Przynajmniej wtedy było fajnie :)



Państwo oczywiście wiedzieli, ze jestem paląca, więc poinformowalam, że idę zapalić, PDP leżała w łóżku. Wracam i słyszę, że nic nie robię tylko palę papierosy...

Jak piekłam ciasta(żaden szał, jakieś babkowe, po miałam się starać skoro nikt tego nie doceniał?) pierwsze było za tłuste, drugie miało za dużo mąki, a trzecie piekłam w nocy, bo miałam nerwy, więc usłyszałam, że za późno piekę ciasto.

Skończyły mi się fajki, poprosiłam pana E. żeby kupił mi papieorosy, oczywiście dałam mu kasę, powiedział, że nie bedzie mi kupował ... Super, byłam zamknięta w czterech ścianach, na zakupy mnie nie puszczał, z resztą najbliższy sklep był 15 minut samochodem, wiem, że po fajki trzeba było jechać 18 km...więc nie miałam możliwości zakupić ich sama.

Sprzątanie. Po posprzątaniu pan E. Wszedł sprawdzić. Znowu wojna, powiedział, że to nie jest skończone, po czym przyniósł mi odpowiednie 'sprzęty' w postaci miotełek, szczoteczek i innych ściereczek, którymi miałam sprzątać. Zaczął krzyczeć , że mam tym sprzątać i robić to co on chce, bo płaci za to 2000€ .

Pranie robiło się raz w tygodniu-moje rzeczy z ich:/ osobiste prałam sobie w umywalce w swoim pokoju, ale spodnie czy bluzy to już był problem... E. Nawrzucał do pralki reyczniki i inne ich rzeczy, zamknął palkę, włączył po czym powiedział, że nie ma już miejsca dla mnie.

Kolacja. Zostala wędlina z poprzedniego dnia, wg mnie nie za wiele, ale E. uważał, że starczy. Podaję kolację, a E. mówi, że jest za mało, zce to ja zjadłam i mam się przyznać , bo ja jestem gruba i wie, że to ja.

Na śniadanie kupował czasem drożdżówki, było nas troje, drożdżowki były dwie i jedna zwykła bułka.oczywiscie dla mnie.

Pan E. średnio dwa razy dziennie wydzierał się, że nic nie robię, że wszystko robi sam, a ja tylko leże w pokoju. Oczywiście nie było to prawdą,ale nie dalo się pogadać...wpadł do kuchni otwierał wszystkie szfki i nimi trzaskał...

Często odwoływał się do pieniędzy, które na mnie wydaje.

Zawsze był problem z obiadami, mówiłam że musi mi powiedziec co mam gotować, a jak nie to ja zaproponuję. Słownik w rękę i tłumaczę nazwy. Zaproponowałam gołąbki-strasznie miałam na nie ochotę, powiedział, że nie kupi kapusty, bo jest droga. Ok w domu było wszystko na krokiety, więc je zrobiłam. Jedzą, tzn to za dużo powiedziane, bo zaczęli, poskubali i zaczęły sie wywody, że jest za słone, nie smakuje, ble ble bleeee...

Miarka się przebrala kiedy pan E. powiedział, że w domu wszystko robi za mnie mama, że moja szkoła jest do dupy, że że ja jestem głupia, później wykrzyczał że mam robić wszystko, jak tylko zawołam mam być na baczność , bo porządek musi być. W nerwach odpowiedziałam, ze nic nie muszę, niech na mnie nie krzyczy, moze poprosić, zaczął się śmiac, wrzeszczał dalej a na koniec kazał mi wypier****c do Polski. Zadzwoniłam do agencji. Umowa została zerwana z dnia na dzień. Przy kolacji powiedziałam, że na drugi dzień jadę do domu i kto mnie zawiezie. E. Zaczął się śmiac że nigdzie nie pojadę bo mnie kupił i muszę tam zostać. Na szczęście na drugi dzień przyjechał po mnie G.-ten sam który mnie tu przywiózł. Nagle E. i PDP się rozpłakali, nie było mi ich szkoda, no może trochę, ale nie na tyle, żeby tam zostać.

Tak spędziłam trzy tygodnie w swojej pierwszej pracy. Chcrzest bojowy uważam za uznany i zakończony.
07 maja 2014 17:02
nianta

"Ciekawe akcje"

Mąż PDP zamówił leki przez telefon, które farmaceutka miała przywieść wieczorem. Tak też się stało, przyjechał samochod, otwieram, pani zaczęła szwargotać, dała leki i pojechała, poprosiłam, żeby zaczekała, ale powiedziała, że się śpieszy, no dobra, weszłam do salonu podać torebket, mąż pyta co, mowię, że leki. Jak zaczął na mnie wrzeszczeć, to myślałam, że jakąs zbrodnie popełniłam...

Ktoregoś dnia G. Przyszedł po mnie, zabrał do siebie i powiedział, że będzie mnie uczył gotować.no ok. Tłumaczy wszystko jakbym była debilem. W pewnym momencie mówię, że nie musi do mnie gadać jak do dziecka , bo ja wszystko rozumiem, tylko potrzebuję trochę czasu na odpowiedź. Był bardzo zaskoczony, bo E. Powiedział mu że nic nie umiem , nie rozumiem i w ogole. Przynajmniej wtedy było fajnie :)



Państwo oczywiście wiedzieli, ze jestem paląca, więc poinformowalam, że idę zapalić, PDP leżała w łóżku. Wracam i słyszę, że nic nie robię tylko palę papierosy...

Jak piekłam ciasta(żaden szał, jakieś babkowe, po miałam się starać skoro nikt tego nie doceniał?) pierwsze było za tłuste, drugie miało za dużo mąki, a trzecie piekłam w nocy, bo miałam nerwy, więc usłyszałam, że za późno piekę ciasto.

Skończyły mi się fajki, poprosiłam pana E. żeby kupił mi papieorosy, oczywiście dałam mu kasę, powiedział, że nie bedzie mi kupował ... Super, byłam zamknięta w czterech ścianach, na zakupy mnie nie puszczał, z resztą najbliższy sklep był 15 minut samochodem, wiem, że po fajki trzeba było jechać 18 km...więc nie miałam możliwości zakupić ich sama.

Sprzątanie. Po posprzątaniu pan E. Wszedł sprawdzić. Znowu wojna, powiedział, że to nie jest skończone, po czym przyniósł mi odpowiednie 'sprzęty' w postaci miotełek, szczoteczek i innych ściereczek, którymi miałam sprzątać. Zaczął krzyczeć , że mam tym sprzątać i robić to co on chce, bo płaci za to 2000€ .

Pranie robiło się raz w tygodniu-moje rzeczy z ich:/ osobiste prałam sobie w umywalce w swoim pokoju, ale spodnie czy bluzy to już był problem... E. Nawrzucał do pralki reyczniki i inne ich rzeczy, zamknął palkę, włączył po czym powiedział, że nie ma już miejsca dla mnie.

Kolacja. Zostala wędlina z poprzedniego dnia, wg mnie nie za wiele, ale E. uważał, że starczy. Podaję kolację, a E. mówi, że jest za mało, zce to ja zjadłam i mam się przyznać , bo ja jestem gruba i wie, że to ja.

Na śniadanie kupował czasem drożdżówki, było nas troje, drożdżowki były dwie i jedna zwykła bułka.oczywiscie dla mnie.

Pan E. średnio dwa razy dziennie wydzierał się, że nic nie robię, że wszystko robi sam, a ja tylko leże w pokoju. Oczywiście nie było to prawdą,ale nie dalo się pogadać...wpadł do kuchni otwierał wszystkie szfki i nimi trzaskał...

Często odwoływał się do pieniędzy, które na mnie wydaje.

Zawsze był problem z obiadami, mówiłam że musi mi powiedziec co mam gotować, a jak nie to ja zaproponuję. Słownik w rękę i tłumaczę nazwy. Zaproponowałam gołąbki-strasznie miałam na nie ochotę, powiedział, że nie kupi kapusty, bo jest droga. Ok w domu było wszystko na krokiety, więc je zrobiłam. Jedzą, tzn to za dużo powiedziane, bo zaczęli, poskubali i zaczęły sie wywody, że jest za słone, nie smakuje, ble ble bleeee...

Miarka się przebrala kiedy pan E. powiedział, że w domu wszystko robi za mnie mama, że moja szkoła jest do dupy, że że ja jestem głupia, później wykrzyczał że mam robić wszystko, jak tylko zawołam mam być na baczność , bo porządek musi być. W nerwach odpowiedziałam, ze nic nie muszę, niech na mnie nie krzyczy, moze poprosić, zaczął się śmiac, wrzeszczał dalej a na koniec kazał mi wypier****c do Polski. Zadzwoniłam do agencji. Umowa została zerwana z dnia na dzień. Przy kolacji powiedziałam, że na drugi dzień jadę do domu i kto mnie zawiezie. E. Zaczął się śmiac że nigdzie nie pojadę bo mnie kupił i muszę tam zostać. Na szczęście na drugi dzień przyjechał po mnie G.-ten sam który mnie tu przywiózł. Nagle E. i PDP się rozpłakali, nie było mi ich szkoda, no może trochę, ale nie na tyle, żeby tam zostać.

Tak spędziłam trzy tygodnie w swojej pierwszej pracy. Chcrzest bojowy uważam za uznany i zakończony.

ojeju naprawde wspolczuje ze takie sztele sie zdarzaja  ;/ 
07 maja 2014 17:09
nianta

"Ciekawe akcje"

Mąż PDP zamówił leki przez telefon, które farmaceutka miała przywieść wieczorem. Tak też się stało, przyjechał samochod, otwieram, pani zaczęła szwargotać, dała leki i pojechała, poprosiłam, żeby zaczekała, ale powiedziała, że się śpieszy, no dobra, weszłam do salonu podać torebket, mąż pyta co, mowię, że leki. Jak zaczął na mnie wrzeszczeć, to myślałam, że jakąs zbrodnie popełniłam...

Ktoregoś dnia G. Przyszedł po mnie, zabrał do siebie i powiedział, że będzie mnie uczył gotować.no ok. Tłumaczy wszystko jakbym była debilem. W pewnym momencie mówię, że nie musi do mnie gadać jak do dziecka , bo ja wszystko rozumiem, tylko potrzebuję trochę czasu na odpowiedź. Był bardzo zaskoczony, bo E. Powiedział mu że nic nie umiem , nie rozumiem i w ogole. Przynajmniej wtedy było fajnie :)



Państwo oczywiście wiedzieli, ze jestem paląca, więc poinformowalam, że idę zapalić, PDP leżała w łóżku. Wracam i słyszę, że nic nie robię tylko palę papierosy...

Jak piekłam ciasta(żaden szał, jakieś babkowe, po miałam się starać skoro nikt tego nie doceniał?) pierwsze było za tłuste, drugie miało za dużo mąki, a trzecie piekłam w nocy, bo miałam nerwy, więc usłyszałam, że za późno piekę ciasto.

Skończyły mi się fajki, poprosiłam pana E. żeby kupił mi papieorosy, oczywiście dałam mu kasę, powiedział, że nie bedzie mi kupował ... Super, byłam zamknięta w czterech ścianach, na zakupy mnie nie puszczał, z resztą najbliższy sklep był 15 minut samochodem, wiem, że po fajki trzeba było jechać 18 km...więc nie miałam możliwości zakupić ich sama.

Sprzątanie. Po posprzątaniu pan E. Wszedł sprawdzić. Znowu wojna, powiedział, że to nie jest skończone, po czym przyniósł mi odpowiednie 'sprzęty' w postaci miotełek, szczoteczek i innych ściereczek, którymi miałam sprzątać. Zaczął krzyczeć , że mam tym sprzątać i robić to co on chce, bo płaci za to 2000€ .

Pranie robiło się raz w tygodniu-moje rzeczy z ich:/ osobiste prałam sobie w umywalce w swoim pokoju, ale spodnie czy bluzy to już był problem... E. Nawrzucał do pralki reyczniki i inne ich rzeczy, zamknął palkę, włączył po czym powiedział, że nie ma już miejsca dla mnie.

Kolacja. Zostala wędlina z poprzedniego dnia, wg mnie nie za wiele, ale E. uważał, że starczy. Podaję kolację, a E. mówi, że jest za mało, zce to ja zjadłam i mam się przyznać , bo ja jestem gruba i wie, że to ja.

Na śniadanie kupował czasem drożdżówki, było nas troje, drożdżowki były dwie i jedna zwykła bułka.oczywiscie dla mnie.

Pan E. średnio dwa razy dziennie wydzierał się, że nic nie robię, że wszystko robi sam, a ja tylko leże w pokoju. Oczywiście nie było to prawdą,ale nie dalo się pogadać...wpadł do kuchni otwierał wszystkie szfki i nimi trzaskał...

Często odwoływał się do pieniędzy, które na mnie wydaje.

Zawsze był problem z obiadami, mówiłam że musi mi powiedziec co mam gotować, a jak nie to ja zaproponuję. Słownik w rękę i tłumaczę nazwy. Zaproponowałam gołąbki-strasznie miałam na nie ochotę, powiedział, że nie kupi kapusty, bo jest droga. Ok w domu było wszystko na krokiety, więc je zrobiłam. Jedzą, tzn to za dużo powiedziane, bo zaczęli, poskubali i zaczęły sie wywody, że jest za słone, nie smakuje, ble ble bleeee...

Miarka się przebrala kiedy pan E. powiedział, że w domu wszystko robi za mnie mama, że moja szkoła jest do dupy, że że ja jestem głupia, później wykrzyczał że mam robić wszystko, jak tylko zawołam mam być na baczność , bo porządek musi być. W nerwach odpowiedziałam, ze nic nie muszę, niech na mnie nie krzyczy, moze poprosić, zaczął się śmiac, wrzeszczał dalej a na koniec kazał mi wypier****c do Polski. Zadzwoniłam do agencji. Umowa została zerwana z dnia na dzień. Przy kolacji powiedziałam, że na drugi dzień jadę do domu i kto mnie zawiezie. E. Zaczął się śmiac że nigdzie nie pojadę bo mnie kupił i muszę tam zostać. Na szczęście na drugi dzień przyjechał po mnie G.-ten sam który mnie tu przywiózł. Nagle E. i PDP się rozpłakali, nie było mi ich szkoda, no może trochę, ale nie na tyle, żeby tam zostać.

Tak spędziłam trzy tygodnie w swojej pierwszej pracy. Chcrzest bojowy uważam za uznany i zakończony.

Przepraszam bardzo ale czy ty przeżyłaś to naprawdę ?Bo jak to czytam to aż się wierzyć nie chce, że są takie miejsca i każda z nas może tam trafić.Włos się na głowie jeży.
07 maja 2014 17:29
czekam na więcej i więcej :)
dzielna babka z jajami!
07 maja 2014 19:41
balutka

Przepraszam bardzo ale czy ty przeżyłaś to naprawdę ?Bo jak to czytam to aż się wierzyć nie chce, że są takie miejsca i każda z nas może tam trafić.Włos się na głowie jeży.

Nie będę się licytowac, kto miał trudniejszą Stellę., ale zajrzyj sobie do mojego opowiadania o przejściach jakie miałam w ubiegłym roku, to przekonasz się, że takie dramaty, to częsty przypadek w naszej pracy. Znajdziesz to na wątku "dziennik Zosi"
07 maja 2014 20:33 / 6 osobom podoba się ten post
Pierwszy raz o coś proszę, ale muszę.
Nie cytujmy takich długaśnych postów tylko po to, aby napisać jedno zdanie.
Jesteśmy na topiku Nianty i wiadomo do czego odnosi się się odpowiedź.
Nie wiem, tylko mnie to przewijanie i szukanie denerwuje?
07 maja 2014 21:14 / 2 osobom podoba się ten post
scarlet

Pierwszy raz o coś proszę, ale muszę.
Nie cytujmy takich długaśnych postów tylko po to, aby napisać jedno zdanie.
Jesteśmy na topiku Nianty i wiadomo do czego odnosi się się odpowiedź.
Nie wiem, tylko mnie to przewijanie i szukanie denerwuje?

Ja też pierwszy raz, bo obiecalam, że nic nie skomentuję póki nie skończę, ale tak, mnie rownież irytuje przewijanie;) komentujcie, piszcie, analizujcie, ale nie cytujcie:) prrrrrrroszę :* 
08 maja 2014 09:06
balutka

Przepraszam bardzo ale czy ty przeżyłaś to naprawdę ?Bo jak to czytam to aż się wierzyć nie chce, że są takie miejsca i każda z nas może tam trafić.Włos się na głowie jeży.

Oj kochanienka :) To jest samo życie. Mamy do czynienia z ludźmi, którzy jak wiadomo są różni. Nasz praca to wielka loteria...chociaż znam przypadki gdzie dla jednej sztela była super a dla zminniczki piekłem. Niemniej jak sobie tak czytam, słucham...to myslę że miałam szczęście. Wielkiie szczęście na swoim pierwszym wyjeździe. A i do tej pory jakoś trafiam na ludzi a nie taborety :) Nawet u Katheriny, gdzie po trzech tygodniach zwiałam, otoczona byłam serdecznością jej rodziny :) Nie rozumiem jak to się dzieje :) ale tym trudniej mi sobie wyobrazić takie miejsca jak teraz przeczytałam. 
Opoiweści Nianty jest takim czerwonym światełkiem dla mnie. Dzieki kochana...ustawiasz mnie do pionu.
08 maja 2014 13:23 / 4 osobom podoba się ten post
scarlet

Pierwszy raz o coś proszę, ale muszę.
Nie cytujmy takich długaśnych postów tylko po to, aby napisać jedno zdanie.
Jesteśmy na topiku Nianty i wiadomo do czego odnosi się się odpowiedź.
Nie wiem, tylko mnie to przewijanie i szukanie denerwuje?

Też mnie to wkurza. I to bardzo !!! Ja już tyle razy pisałam, żeby nie kopiować takich wpisów ale dziewczyny są ...... delikatnie mówiąc "odporne" na estetykę i ład na naszym forum. Zadziwiają mnie ciągle. Ich upór jest cudny ;-////
Nie wiem co sobie myśleć, ślepe czy złośliwe ?????
08 maja 2014 14:03 / 8 osobom podoba się ten post
Ok, miało być 2 miesiące a było 3 tygodnie. G.odwiózł mnie na dworzec, czekał ze mną do ostatniej chwili-miło, bo B. zostawili samą i musiała czekać 1,5 h sama. Nie paliłam już wtedy tydzień, ale...nie mogłam się oprzeć i weszłam do sklepu, proszę fajki, a G. wyciąga portfel i płaci, późnej biała gorąca czekolada... Zaczęliśmy rozmawiać, pytał czemu za 'takie' (z ironią) pieniądze, jeżdżę do obcego kraju, czy ktoś na mnie czeka. Kurde, dla niego to były 'takie' pieniądze, a dla mnie to prawie kosmos;p ...pożegnalismy się -nawet mnie przytulił;) kochany, poczciwi Sindbad... Wypchany po brzegi, jeszcze jacyś ludzie z 'doskoku' , no dziwne, pilotka siedząca na schodach, bo w autokarze nie ma miejsc? Ehh... Jadę, z jednej strony się ciesze, bo już wracam, ale z drugiej? Po cholere mi takie krótkie wyjazdy, miałam jechać zarobić, a co ja wtedy zarobiłam, na biezące potrzeby i dwa miesiące czynszu. Bez sensu. Udało mi się zasnąć, ale tuż po tym, autokar się zatrzymał, pilotka poprosiła o przygotowanie dokumentów. Kontrola? Przecież podobno nie ma granic... Spoko. Wchodzi dwóch panów, w końcu jeden z nich podszedł do mnie, podaję mu dowód, patrzy na mnie, na dowód znowu na mnie i wyszedł-z moim dowodem! Matko! Za co, przecież nic nie zrobiłam, pierwszy raz za granicą i jakieś problemy. Ufff... Oddali, podobno przypominałam jakąs morderczynię dzieci...taaa, bardzo śmieszne, autokar stał jakieś 20 min, a ja byłam posrana. Granica, 3:30 , telefon się włączył, dzwonię do blondyna, że będę o 11;00 , ok, przyjedzie po mnie:) -jakże by inaczej:) jadeeeeeeee... Dłuuuuuużyyyyyy się. Jestem w Katowicach-wreszcie, blondyn już czeka, jak ci ludzie się wleką, no wychodzę. Dziwne, stoję na przeciwko niego, tylko uśmiechy, czekam na torbe, świetnie pan kierwoca urwał mi rączke od walizki:/ no blondyn, co jest?!wzięłam już tą walize, podchodzę do niego, a ten jak mnie złapał to myślałam, że mnie udusi, zgniecie i nie wiem co jeszcze...ahh... Jeszcze tylko godzina autobusem i będę w domu. Dotarliśmy, blondyn musiał nieść bagaż na ramieniu:D najdziwniejsze było to, że czułam się tak strasznie obco w tym domu... Nawet jak do niego mowiłam, to nie było "u nas" tylko "u ciebie"...dlaczego? Tylko 3 tygodnie i mi się tak pozmieniało.
09 maja 2014 21:05 / 8 osobom podoba się ten post
Jestem w domu, swoim, ale czuję się nieswojo. Nic ciekawego się nie działo, czekalam na jakieś oferty, dostałam jedną propozycję na 2 tyg. , która po kilku godzinach stała się nieaktualna. Szkoda, na swięta chciałam być w domu, tzn. Bardziej zależało mi na sylwestrze. Święta, jak to święta, byliśmy u mamy blondyna, cała familia, nie lubie takich zbiorowisk, w ogóle nie lubię świąt, nie kojarzą mi się z niczym dobrym, raczej fałsz, bo przy łamaniu się opłatkiem, każdy każdemu niby życzy wszystkiego co najlepsze, ale myśli o nim, to co myślał zawsze, a na drugi dzień znowu się żrą. Po co robić wszystko na pokaz, bez sensu. Tak samo nie lubię tych cholernych spotkań np. na urodzinach, jest pełno ludzi, gdzie niektórzy się nie cierpią, ale przy mamusi, trzeba zachować fason. Po wigilii u teściowej, poszliśmy do moich rodziców, no była 23:00, mama była tak zaskoczona, że otworzyła drzwi trzymając kij od miotly-miłe powitanie. Chciałam iść na pasterkę, ale w sumie juz byliśmy tak zmęczeni, ze jednak nie poszliśmy. Połamaliśmy się, po czym, na nóżkach, pół godzinki i już byliśmy w domu. Przyszedł czas Sylwestra. No to co przeżyłam, to nie wiem czy się wstydzić, nie no wstydzić się na pewno, ale jak teraz na to patrzę, to leżę ze śmiechu:)
Ten dzień postanowilismy spędzić częściowo u mioch rodziców, a częściowo na rynku, bo miały być fajne koncerty. Trzeba zrobić zapasy, kilka paczek prażynek, 2 "szampany" 2 napoje i 2 butelki wódki orzechowej. Pierwsza flacha poszła, na 4 osoby, to po dwa kielony na głowę... Ojciec już był po piwie(chyba nie jednym), więc dostał smaków, poszedł do sklepu i przyniósł jakąś czystą. Ja od razu powiedziałam, że nie mieszam, ale ojcu wyjął nalewkę orzechową i pomieszał z tym, co przyniósl, a co tam, spróbuję... Poszło mi w czub, ale jeszcze to kontrolowałam. Mieliśmy schowaną przecież drugą butelkę, a czas naglił, bo na zegarze 23:15 . wzięliśmy ze sobą moją siostrę. Wódka wyjądowała w butelce po napoju, bo ze szkłem nie weszlibyśmy na teren imprezy. Siostra weszła, blondyn wszedł, a mnie maglują... Chyba nie wejdę, bo butelka za duża, bo torbę mam ze sobą, aż się wkurzyłam i powiedziałam, że jestem w ciąży, a pić się chce, no i weszłam. Na scenie Univers i prezydent miasta, bo mają zakopać kapsułę czasu, sztuczne ognie i piosenka ' w taką ciszę'... Się rozmarzyłam, moja siostra tańcuje z jakimś niezidentyfikowanym młodzieńcem, a ja w ramionach blondyna...ach..ale zaraz po zespole, wskoczyła na scenę kapela na którą czekałam, 'sztywny pal azji' ... Noooo... Oczywiscie pociągaliśmy napój z butelki...film się urwał. Mam przebłyski, kiedy to zgubiłam kolczyki-własnoręcznie zrobione, jak znalazłam latarkę, powrót do domu, buziaka mojej siostry i poznanego chłopaka, otwieranego szampana...i...później na chwilę świadomość mi wróciła. Mama powiedziała, że za dużo wypiłam i mam iść spać do małego pokoju, ja się uparłam, że nie idę i koniec. No zaciągnęli mnie tam siłą... Powiedziałam, że chcę iść do domu, ale nie chcieli mnie wypuścić , więc otworzyłam...okno. Wyskoczyłam, zaryłam łbem o słupek i poszłam-w swetrze bez kurtki, dobrze że buty miałam, nie wiem jak dotarłam do domu. Obudziłam się rano w łóżku, nie miałam kluczy. Blondyn doszedł dop mieszkanie, podobno leżałam jak skóra niedźwiedzia na podłodze, wciądnął mnie za rękę do domu, rozebrał i położył. Dzielny ten chłop, ale to mi pokazało, że nie do końca potrafię kontrolować napady, zawsze mówiłam stop, kiedy już czułam, że coś może się dziać... Lepiej w ogóle nie pić, prawda? No właśnie...
12 maja 2014 19:30
to tak sie zostawia zagorzalych czytelnikow?:)ja nic za Ciebie nie napisze wiec.........:)
13 maja 2014 05:52 / 5 osobom podoba się ten post
Mijały dni, tygodnie, a ja czekałam jak głupia na kolejne oferty. Było kilka propozycji , ale każda odrzucona ze względu na wiek, albo palenie. Cholera jasna, czy młoda dziewczyna, na prawdę nie może być odpowiedzialna, rzetelna i kompetentna? Być może z małym doświadczeniem , pfff, z bardzo małym doświadczeniem,no dobra, ale myślę,że młodzi ludzie zasługują na sznsę. Zadzwoniłam do firmy i standardowy tekst , że będą dzwonić jak będą coś mieć... No i czas sobie leciał,aż zorientowałam się, że minęło 2 miesiące-jaka chora sytuacja, jesteś w pracy trzy tygodnie, a w domu dwa miesiące, "opłacalny biznes":/ no i nastał ten dzień. Dzwoni kobieta, roztrzepana, katarynka, z resztą z agresywnym sposobem mówienia, jak typowy telefoniczny sprzedawca super-ekstra-zaje-k***a-bistego długopisu, który nie nadaje się do niczego, ale sprzedać musisz... No i gada, gada...gada... Kiedy próbowałam zadać jakieś pytanie, słyszalam, że oferta jest rewelacyjna i na pewno będzie dużo chętnych, ponad to miałam być z drugą opiekunką w 'duecie' , super, przynajmniej bedzie do kogo ryja otworzyć.PDP z lekką demencją, miłym usposobieniem, paląca. Nie minęły dwie godziny i dzwoni znowu, że opiekun prawny podjął pozytywną decyzję, a po kolejnym telefonie miałam już bilet na mailu, z dwutygodniowym wyprzedzeniem, ej, przecież przez dwa tygodnie mogłabym złamać oko i podbić rękę, nieważne. Im bliżej do wyjazdu tym większy stres, wiecej nerwów, ale wszyscy mówili, że będzie dobrze. I znowu pakowanie dzień przed, znowu żegnanie, no ryczałam jak szalona... No i co 15:00 trzeba jechać na Katowice, znowu jechałam z tym szalonym kierowcą co za pierwszym razem, heh;) jesteśmy , godzinę przed czasem, wszystko działo się tak szybko, kierowca mówi, że nie czekamy, bo wszyscy już są, ej, byłam tylko ja! A blondyn nawet nie zdążył mnie dobrze pocalować, bo pilotka już wołała... No bardzo się zdenerwowałam, zwłaszcza, że kolejnym przystankiem było Zabrze, w którym staluśmy godzinę, wtedy to myślałam, że zabiję tego kierowcę, po cholere wyjechaliśmy wcześniej? No po to żeby ten czas poświęcić w innym mieście. W autokarze, prócz mnie był jeszcze młody chłopak, który był nawalony i zjarany, takie głupoty gadał, że nie mogłam spokojnie papierosa wypalić, bo tak brechałam :) z podróży to z ciekawostek tylko tyle, że pilotka nawet nie informowała ile jest przystanków, gdzie jesteśmy, kiedy przerwa itd. Okazało się, że w trakcie trzasa została zmieniona przez jakiś wypadek, a ja byłam posrana, bo wiedziałam, na którym przystanku miałam wysiąść jeslli chodzi o kolejność, a nie nazwę. Godzina 10:00 dzwoni pani z agencji z pytaniem kiedy będę, no nie wiem, bo nikt tego nie mówi, ale zapewniłam, że napiszę smsa do taksiarza, ktory miał mnie odebrać z dworca. Napisałam, odpisał, że czeka, super, zrozumiał:D jestem na miejscu, dzwonię do gościa, widzę go, podchodzę... On bierze bagaż, wsiadam do auta, i on pyta ile jechałam i skąd, więc ładnie odpowiadam, że 14 h z Katwic, on pokręcił głową i mówi' ok to inaczej, teraz poigadamy po polsku' szczena mi opadła, aaaaa polak!!!! Ku mojej uciesze okazał się być ze śląska, to żeś my se pogodoli, on sklonzok, a jo ślonski jankes;) dojechaliśmy na miejsce, otworzyły się drzwi i co widzę? Dziwczynę niedużych rozmiarów z nieogarniętym wyglądem i drugą, która miała być w starszą panią, a przy stole podopieczna, która właśnie wydawała odgłosy jakby miała wymiotować...ekstra.
19 czerwca 2014 00:28 / 5 osobom podoba się ten post
Historię dotyczącą tej Stelli znacie, bo na bieżąco pisałam na forum co i jak.


Wróciłam do domu 9.03, było fantastycznie, blondyn jakby na nowo zakochany;) u rodziców pokazałam się dopiero końcem miesiąca, nie wiedzieli, że wróciłam, z resztą nie chciałam, nie umiałam, mam jakś opór i strach przed kolejnymi zagrywkami typu: wycąganie rachunków i mówienie ile ja to nie zarobiłam za granicą. Najgorsze jest to że czuję taki wewnętrzny niepokój i czasem wręcz odrazę do zachowaniu w stosunku do kojej osoby... Zawsze byłam traktowana jako ta gorsza, a teraz nagle jestem 'kochaną' córką co to ma pieniędzy w ch... Nieważne. W każdym razie miło spędziłam czas z blondynem;) czekałam na wyjazd, dzwonili z firmy klka razy, raz nawet byłam przkonana że już na 100% wyjadę, nawet dzwoniłam do opiekunki, która była na miejscu...ale cóż. Ofert dostałam chyba koło 10 i w pewnym momencie miałam wrażenie, że dzwonią tylko po to żeby dzwonić na odczepnego, bo przecież nie mogłam siedzieć na 'wolnym' dłużej niż 2 miesiące. Pewna pani z forum do mnie napisała,odpisałam, wymieniłyśmy kilka wiadomści, gdzie poleciła mi jakąś firmę, ale sceptycznie do tego podeszłam. Kilka dni później odezwała się kolejna dobra dusza-co się dziwić, skoro żaliłam się na lewo i prawo że mi źle... Ale to miłe było bardzo. W każdym razie napisała, poleciła, no i oczywiście nie zadzoniłam od razu, najpierw dostałam kolejną ofertę, a po kilku godzinach odmowę, wtedy się wkurzyłam i zadzwoniłam do agencji do Katowic, umówiłam się z panią na następny dzień na rekrutację.Napisałam o tym na forum, a na drugi dzień zadzwoniła panimz firmy z pytaniem czy będę z nimi jeszcze wyjeżdzać, no to powiedziałam, że jak będą ofert to tak, właściwie na tym rozmowa się skończyła. Niestety nie pojechałam, bo wtedy przyszła do mnie mama, więc zadzwoniłam i zapytałam czy mogę być na następny dzień z koleżanką, bez problemowo. Na drugi umówiony termin pojechałam. Nawet się nie denerwowałam, stwierdziłam, że co będzie to będzie i tyle. A tu proszę, koleżanka do jednej pani, a ja do drugiej, podstawowe pytania, ale później jakoś się rozwinęło, w sumie rozmawiałuyśmy tak normalnie, o pracy, rodzinie oczywiście w j.niemieckim, nie mówię, że jestem perfekcyjna, ale na prawdę nie mialam problemów z gadką. Po dobrej chwili, pani dała mi formularz, wypełniłam po czym zaprosiła mnie do drugiej kobitki i ta zaczęła mi przedstawiać ofertę, ale...ej, co tak szybko? Była środa, a dostałam propozycje na wyjazd już na niedzielę, mało tego, za lepsze pieniądze... Przyjęłam propozycję, co miałam zrobić , powiedziałam 'a' itd. W dodze powrotnej do domu uznałam, że to wszystko jest 'zbyt piękne' i w ogóle jakieś "tęczowe".
19 czerwca 2014 07:10 / 1 osobie podoba się ten post
"Historię dotyczącą tej Stelli znacie, bo na bieżąco pisałam na forum co i jak."
Nianta, TU jest Twój blog - to tą historię MUSISZ tu streścić. Nie wszyscy czytają na bieżąco całe FORUM, zwłaszcza na urlopie...