17 maja 2015 11:17 / 7 osobom podoba się ten post
Powrót...
Tego się nie spodziewałam, byłam przekonana,że to już za mną... Około 2 tygodnie temu wróciła "mała" i uznała,że ona teraz porządzi. Próbowałam z nią walczyć, ale okazała się być silniejsza ode mnie, nie sądziłam,że kiedyś wróci, myliłam się... Wiecie kiedy dała o sobie znać?
No to od początku.
Przyjechałam do nowej przacy, z nowej firmy do małżeństwa. Pani miła, pan raczej też zrobił na mnie dobre wrażenie... "kwiatki" zaczęły się po mniej więcej tygodniu, kiedy pan uznał,że kawa, którą mu podaję, smakuje jak brudna,ciepła woda z mlekiem. Od czasu jak zmienniczka wyjechała codziennie taką robiłam, bo takie dostałam instrukcje, co też mu powiedziałam...ten wtedy dodał,że zawsze taką robię. Zatem czemu mi o tym nie powiedział? Naśmiewał się cały czas z mojejo niemieckiego, no trudno, przełknęłam. Ale pewnego dnia, kiedy asekurowałam go podczas drogi do toalety zatrzymał się i położył swoją rękę na moim brzuchu. Coś wydało mi się co najmniej nieprawidłowe... Nie zareagowałam na to jakoś szczególnie... niestety tego samego dnia , kiedy przyszedł do łóżka i ściągałam mu buty ponowił tę czynność... niby nic złego, ale jednak naruszył moją przestrzeń, której zawsze pilnuję, tym razem nie umiałam nic zrobić. Uwierzcie, nie potrafiłam mu nawet zwrócić uwagi,byłam przestraszona. Jedyne co to odsunęłam się od niego, prosiłam w myślach żeby już więcej mnie nie dotykał.
Następnego dnia kiedy miałam mu opróżniać worek od cewnika, zaczął mnie głaskać po dłoni...też nie było to dla mnie przyjemne, bo co przyjemnego może być w dotyku 90 letniego mężczyzny, który patrzy na Ciebie w sposób zaczepny i jakże obleśny?
Również nic nie zrobiłam, ale "mała" zaczynała pokazywać się coraz bardziej...wręcz zaczęła wyłazić ze mnie. Kilka dni później , rankiem, kiedy robiłam mu opatrunek, zaczął mówić ,że mam ładny kolor bluzki -różowy, i że pod nią mam "ładną katastrofę", po czym położył swoją starą łapę na mojej piersi. Poczułam się strzasznie! W środku krzyczałam, a na zewnątrz? Na zewnątrz była "mała", przerażona, nie mogąca wykonać żadnego ruchu, żadnego słowa nie mogła wydusić z siebie.
Niemoc.
Bezsilność.
Panika .
Strach.
Raz mi się udało ją przezwyciężyć, kiedy pan klepnął mnie w pupę i powiedział,że dzisiaj śpię z nim. Za pierwszym razem chciałam to obrócić w żart, niestety on to zrobił jeszcze raz tyle,że mocniej. Nie wytrzymałam. Uderzyłam go w twarz. Automatycznie. Nie myśląc zbyt wiele, a właściwie to w ogóle nie myśląc.
Ale po wszystkim bałam się jakie będą tego konsekwencje.