i masz ci babo placek....5 dych wiecej.... mozna porozmawiac z agencja, rodzina a moze z lekarzem....trudno okreslic co powoduje agresje u PDP tak na odleglosc, wspaniala rodzina powinna CI pomoc.........
i masz ci babo placek....5 dych wiecej.... mozna porozmawiac z agencja, rodzina a moze z lekarzem....trudno okreslic co powoduje agresje u PDP tak na odleglosc, wspaniala rodzina powinna CI pomoc.........
Widzisz Nianta-wystarczyło 5 miesiecy i jaka inna jesteś!:)
Cholera, a co będzie za kolejne 5 ? ;)
Cholera, a co będzie za kolejne 5 ? ;)
Rodzina jest miła, bo cieszy się, że ją odciążysz. Oni doskonale wiedzą jaka jest sytuacja. Jednak od dobrej współpracy z rodziną PDP nie zmieni się. Przeżyłam to w ubiegłym roku i tylko ci współczuję. Tym razem trafiłam dobrze i bardzo się z tego cieszę. Trzymaj się dziewczyno i nie daj się udręczać.
A ja mam teraz fantastyczną rodzinkę;) wczoraj nawet przyszedł wnuk z żoną o dziećmi(4 miesiące i 2latka) na impreze mnie zapraszali;) ale ładnie powiedziałam, że nie piję a poza tym jestem w pracy;) najzabawniej było jak żona zapytała mnie czy chcę potrzymać małego, ale wnuk się odezwał że mały płacze u obcych, ale dziołcha nie odpuściła... Trzymam tego malucha, a ten się śmieje do mnie, ani raz nie zapłakał:D wszyscy pełni podziwu, a ja stwierdziłam, że coś jest na rzeczy;) później Daniel chciał wziąć małego z powrotem, a ten zaczął płakać... Skwitowali, że muszę wreszcie popracować nad powiększeniem rodziny:D jeden Syn PDP ma ciężkie poczucie chumoro, ale też bardzo pozytywny człowiek;) synowa, drugi syn... Ten co tu mieszka też spoko, ale czasem jego aroganckie zachwanie potrafi podnieść mi ciśnienie na 300:>
Swoją drogą jak zaczęłam czytać ten temat od początku( sama go założyłam:p) to jestem zażenowana tym jaka byłam zdesperowana;)
Nianta, a dlaczego jesteś zażenowana? Według mnie nie masz do tego powodu. Bolało Cię, to pisałaś, i dobrze. Zamiast wywalać frustracje na PDP, warczeć na niego itd, pisałaś tu, bo to właściwe miejsce.
Już tak jest, że początkowo człowiek nie wie czego się spodziewać, jak sobie radzić ze wszystkim, począwszy od obowiązków w domu PDP a skończywszy na własnych osobistych dylematach i tęsknotach. Każdy z nas jest inny i inaczej radzi sobie z problemami. Myślę że forum wiele Ci w tym pomogło, ale także Twój upór w dążeniu do lepszego.
A ja już Ci kiedyś napisałam (chyba nie tylko ja) że po Twoich postach widać, jak bardzo dojrzałaś na wyjazdach, zmieniłaś spojrzenie na świat i poznałaś własne słabe i mocne strony. To dobry znak!
Chciałabym Cię kiedyś osobiście poznać, dziewczyno droga; przeszłaś bojowy chrzest lepiej niż wiele innych osób, mieniących się dojrzałymi od dawna!!! :)
Toż to kolejne komplementy w moim kierunku;)
A zażenowana jestem tym, że wszyscy pisali żebym zmieniła agencje, pracę, a mimo to dalej tkwiłam w tej firmie dopóki nie zorientowałam się, że nie mam co na nich liczyć, bo i tak i tak uważali mnie za osobę 'bez języka' i doświadczenia... Pamiętam jak pani z agencji powiedziała mi ( kiedy dzwoniłam z biletem , umową w ręku z innej firmy) -'przykro, że Pani odchodzi, bo sprawdziła się pani na miejscu pracy i miałam do pani dzwonić z nowymi propozycjami' ... Dzisiaj dzwonili-pewnie nie mają ludzi do pracy, w końcu to czas urlopów... Nie mam przyjemności z nimi rozmawiać, więc nie odebrałam...
Wczoraj przyjechał do mojej babciuni "ukochany". Pan ponad 80 z balkonikiem, poczatkami demencji i stomią. Wymyślił ze zabierze maja babcie do miasta na lody. Babciunia jak stała tak wskoczyła do samochodu a ja na to ze NIE.
Płacz , histeria, ale dziadek bardziej sie mnie przestraszył niz babciunia wiec wytłumaczył jej ze innym razem i wyjęłam z samochodu to "nieszczęscie" zapłakane.
Potem miałam wyrzuty sumienia wiec opisałam cała sytuacje na kartce i jak przyszła córka to dałam jej kartę z korespondencja, żeby babciunia nie widziała.
Córka przeczytała kartę , spojrzała na mnie i dalej wypytywać babciunie czy ktos ja dzisiaj odwiedził. Jak podpowiedziała jej imie narzeczonego to babcia od razu sie ozywiła i próbowała skarżyc na mnie. Córka od razu ja zaatakowała , ze Herr nie ma prawa jazdy, ze to niebezpieczne, ze wszyscy mieli by kłopoty....i tak babciunie zjechała ze aż miło. Na koniec dodała ze ma nie histeryzowac,a ja mam podejmować wszelie decyzje.
Tak wiec babciunia sie nie kapneła ze ja doniosłam, a ja odetchnełam z ulgą.
Co do "kochania" to moja babciunia ta sie cieszyła, obcałowywała go aż serce sie krajało, a ten pajac nawet reki nie podniósł zeby ja przytulić.... .
Jednak poparcie rodziny i zrozumienie jest bardzo wazne.
Też robię jak Junona.Babcia 92 lata.Nie bedę jej urządzać na starość zycia.I tak już funkcjonujemy 2 lata.Chce myc włosy raz na dwa miesiące proszę bardzo bieliznę zmieniać raz w tygodniu proszę bardzo.O wszystkim poinformowałam córkę i ja mam święty spokój babcia mnie wychwala .Dopóki dba o siebie ja jej pomagam bo jest na chodzie i chce robić wszysko sama.