Rodzina podopiecznej

20 maja 2014 17:27
Niekoniecznie jej przykro, oni wszyscy mają specyficzne poczucie humoru, to co u nas jest chamstwem, tam jest dobrym dowcipem.
20 maja 2014 19:07
greenandy

Niekoniecznie jej przykro, oni wszyscy mają specyficzne poczucie humoru, to co u nas jest chamstwem, tam jest dobrym dowcipem.

może masz rację, w każdym razie ja osłupiałam jak po raz 1. spotkałam się z tymi "żartami", jakaś masakra
12 czerwca 2014 21:48
A ja pierwszy raz trafiłam w miejsce, gdzie rodzina(syn, wnuczka) i PDP mieszkają razem.
Jest to nowa sytuacja i próbuję się w niej dobrze odnaleźć. Są plusy i minusy.
Przed wyjazdem powiedziano mi, że do moich obowiązków głównie należeć będzie opieka nad PDP.
Rzeczywiście tak jest - nie interesuje mnie pranie, sprzątanie, gotowanie, robienie zakupów - z jednej strony super,
ale z drugiej strony (po tygodniu) dostaję lekkiego bzika. Oczywiście nie wychylam się przed szereg :D
Czekam na rozwój sytuacji....a zauważyłam już, że np. z jedzeniem krucho (małe racje), tzw. wszędobylstwo....
Może któraś/yś z Was ma doświadczenia w tym temacie? Chętnie poczytam :)
12 czerwca 2014 23:32 / 3 osobom podoba się ten post
Ja nie mam takich doswiadczen bo pasuje mi uklad 1+1 czyli pdp i opiekunka.Przerabiam wizyty rodziny, i miec te osoby na co dzien,no to masakra by dla mnie była.Tak wiec,nie,zadnych dodatkowych osob w pakiecie,ani dwoje podopiecznych.
Jesli juz ,to dwumetrowe blizniaczki jednojajowe, jak u Andrei.No ale chyba mam mniej niz 1% na takie trafić.
13 czerwca 2014 10:00 / 1 osobie podoba się ten post
byłam u babci z demencja prawie 3 mce,drobna,miła,zawsze zadowolona,czasem jej odbijało ale nie było źle,rozbrajałam ją smakołykami,odwracałam uwagę i jakoś szło,zresztą wiecie dobrze,jak to bywa z demencyjnym człowiekiem koło 90tki,mieszkałysmy same w dużej willi w malym miasteczku niedaleko granicy holenderskiej,syn wpadał bardzo czesto wieczorkiem,bo biegał co dzień,a mieszkał faktycznie niedaleko,kiedy zobaczył ze wszystko ok wpadał coraz rzadziej,było mi tam dobrze,wygodnie i byłam samodzielna,miałam rower,kiedy babcia po obiadku spała,jeździłam po zakupy i zwiedzałam przy okazji troszke okolice,pewnego dnia synowa zaprononowała mi,zebym moze poprasowała im troszkę,bo ich pani z Jugosławii wyjechała,a ona nie daje rady,zgodziłam sie,ale za rada mojej siostry powiedziałam "ja,aber das ist extra bezahlen" na co synową zatkalo,a potem powiedziała,że właściwie to da radę,bo ja to i tak mam sporo pracy z babcią,hahahha,taka cwaniara z niej,nie wierzyłam,ale siostra powiedziała mi,że tak właśnie zrobi,bedzie chciała mi wepchnąć jeszcze prasowanie za darmo,a mnie przydałoby się trochę kasy,czas miałam,mimo tego,że przez 4 dni w tygodniu jedli jej synowie,nastolatki z dobrym apetytem,a co niedziela wpadali rodziną,odwiedzić babcię i na ciasto miałam na to 50 euro na tydzien ,cóz gospodarna jestem,na promocjach w miasteczku kupowałam np.wielki paki 2,5-3 kg kurczakow i wiozlam to rowerem,a potem robilam z tego obiady dla nas wszystkich,babcia,jak sie okazalo potem brała 2 emerytury,swoja i męża,ja ich kosztowałam 1000 euro a dom opieki chyba z 4 tys,jej syn na tym zarabiał po prostu ,to bylo prawie 10 lat temu,zastępowałam tam dziewczynę na czarno ,na chwilę,nie myślałam,że kiedykolwiek tam wróce,rozkręcałam swój pomysł na zycie i po prostu pojechałam dorobić,to było nowe doświadczenie,a doświadczenia zawsze są dobre ale patrząc na te rodzinę to ja byłam zażenowana,że tak mnie wykorzystują...oni nie:)
13 czerwca 2014 12:31 / 3 osobom podoba się ten post
mzap88

u mnie jest przeciętnie.
Tzn są niby w porzo, nie wtrącają się, co gotuję, co sprzątam itepe.
 "młodzi" dbają o pdp, ale nie rozumiem ich, bo mają specyficzne poczucie humoru- oboje! Np. wyśmiewają się, że babcia ma duże i już obwisłe piersi albo mowia: ale Ty juz jetses stara (pdp ma 89 lat), albo mowia: wyjmij ta gorna proteze bo wygladasz jak kon", (babcia ma zle zrobione 3.zeby bo kiedys byla gruba, teraz jest chuda i sie rowniez szczeka pozmieniala, ale nie da sobie zrobic nowej, tylko lecimy na protefixie) Suma sumarum, ja nie czuje blusa odnosnie takich NIBY smiesznych przytykow, babcia też się z nimi śmieje, hi hi hi ha ha ha, ale w głębi duszy napewno jest jej przykro

Przeczytałam Twój post i stanęła mi przed oczami moja pierwsza stella... Ta którą zmieniałam była ze mną dwa i pół dnia (nikomu nie życzę takiej opiekunki, ani niemieckim PDP, ani nam jako ewentualnym zmienniczkom...) i drugiego dnia po przyjeździe kąpiemy babcię, a ona łapie babcię za pierś i mówi:" zobacz jakie Lili ma  ładne, pełne, a Ty już takie stare, płaskie i wiszące"... Dopiero łapałam język więc musiałam sobie to dobrze sklecić, ale przecież jednak odrobinę rozumiałam, a poza tym gest był tak wymowny że nic wiecej nie było trzeba... To dopiero jest tupet!
 
A co do rodzin, to do tej pory zawsze trafiałam na normalnych, życzliwych i chętnie współpracujących ze mną ludzi. Tutaj jest trzech synów (dwóch znam, są OK, jeden mieszka w Monachium i bardzo rzadko przyjeżdża) i córka. Zdążyłam już ją poznać i zauważyłam że jest nielubiana przez całą rodzinę. Była w zeszłym tygodniu z kilkugodzinną wizytą i zdążyła nas obie wnerwić. Frau - bo zaczęła jej przestawiać wszystkie sprzęty - ekspres do kawy, czajnik, stół, nawet szafkę nocną w sypialni. A mnie bo w pokoju pana przestawiła jego łóżko. Mówię do niej żeby je zostawiła jak było, bo ja potrzebuję mieć przy łóżku lampkę, sondę, ssak - wszystko co do prądu a jest tylko jedno gniazdko w pokoju; a ona mi na to że tak jest ładniej i estetyczniej. Frau jej powiedziała że synowie dali mi wolną rękę w urządzaniu, ustawianiu, układaniu tego wszystkiego co potrzebuję, żebym miała jak ja chcę, a hrabianka na to że to nie wypada by POMOC SŁUŻĄCA tak sama o wszystkim decydowała. Ale była jazda... Frau jej nagadała ile się dało, a ja zapytałam tylko czy rzuci pracę żeby tatę pielęgnować, wtedy ona będzie ustawiać po swojemu. Stwierdziła że ona musi pracować bo coś tam i zaraz potem sobie pojechała.
Jutro znów przyjeżdża i Frau wczoraj mi zapowiedziała że córcia zostanie z ojcem a my we dwie pójdziemy na Flohmarkt; i że mam zamknąć drzwi mojego pokoju na klucz. Zapowiada się ciekawie jeśli chodzi o hrabiankę... A dziś syn wpadł rano na kawę i powiedział że przywiezie mi rower, najdalej w przyszłym tygodniu.
Był moment że myślałam sobie - ustawię stellę jak dam radę najlepiej i na pewno nie wrócę. teraz myślę sobie - zobaczę jak to będzie, dam szansę sobie i im wszystkim... :)
13 czerwca 2014 12:32
baba furman po prostu,jakie to chamskie tak traktować człowieka jakby go juz nie było:(((
13 czerwca 2014 15:49 / 1 osobie podoba się ten post
U mnie też jest spokojnie, Syn który mieska obok chciał troszkę mnie ustawiac pod swoje plany, ale jak wiecie nie dałam się /dzięki Wam/ a córka mieszka w Dusseldorfie. i jest super, wpada raz na tydzień zawsze z jakims małym prezentem i dziękuje za opiekę nad mamą. Dzisiaj byli z zięciem i przywiozła mi z Tunezji,korale i bransoletkę z jadeitu.
13 czerwca 2014 16:03
Oj ,te rodziny tylko by ustawiały:)
13 czerwca 2014 19:37
czytam,czytam,i sama juz nie wiem co lepsze....kij ma dwa konce powiadaja
w moim miejscu rodzine -dwie corki widze raz na tydzien -sroda,to moj dzien wolny i wtedy mam przyemnosc spotkac zainteresowana rodzinke,kiedy mnie zastepuja.....,zawsze kiedy wracam z takiego wolnego dnia,pdp znerwicowana,meble poprzestawiane,....nowych dyspozycji brak
13 czerwca 2014 19:43
reanata

czytam,czytam,i sama juz nie wiem co lepsze....kij ma dwa konce powiadaja
w moim miejscu rodzine -dwie corki widze raz na tydzien -sroda,to moj dzien wolny i wtedy mam przyemnosc spotkac zainteresowana rodzinke,kiedy mnie zastepuja.....,zawsze kiedy wracam z takiego wolnego dnia,pdp znerwicowana,meble poprzestawiane,....nowych dyspozycji brak

moja Frau ma jedna corke,ktora pojawia sie tylko w niedziele albo sobote kiedy ja mam wolne i wszystko byloby super gdyby w koncu ktos sie zlitowal i zabral rybki bo ja codziennie patrze czy jeszcze zyja
13 czerwca 2014 20:18 / 3 osobom podoba się ten post
A ja mam dziadka kawalera, mającego tylko siostrzeńca i siostrzenicę. Siostrzeniec mieszka 300km stąd i wpada raz na miesiąc, siostrzenica 30 km stad i tez wpada raz w miesiącu, święty spokój z rodzinką. A jak już wpadają to gościnnie, do restauracji zabierają, o nic nie pytają, nic ich nie interesuje i wszyscy są zadowoleni.:)
14 czerwca 2014 08:09
Wczoraj przyjechały wnuki babci. Oby dwoje ok 20stki. Dziewczyna i chłopak. Dziewczyna od początku z nieukrywanym lekceważeniem odnosi się do mnie, chłopak jest sympatyczny. Coż, bywa. Czasem zastanawiam się jak naprawdę rodzina pdp nas klasyfikuje: słuzące?
14 czerwca 2014 08:20 / 6 osobom podoba się ten post
lena7

Wczoraj przyjechały wnuki babci. Oby dwoje ok 20stki. Dziewczyna i chłopak. Dziewczyna od początku z nieukrywanym lekceważeniem odnosi się do mnie, chłopak jest sympatyczny. Coż, bywa. Czasem zastanawiam się jak naprawdę rodzina pdp nas klasyfikuje: słuzące?

Lena daj szanse dziewczynie ja mam ciagle kontakt z 20 parolatkami ,i nawet te oporne  zaczynaja byc ,,fajni,, ostatnio przyjechala do dziadka corka z zieciem i syn taki 18_20 latek ,oczywiscie bez zapowiedzi chcieli siedziec i pic kawe na tarasie  , stól i krzesla byly zakbrudzone -po  sztormie u nas , wyszli na taras patrzanamnie a ja wolam ,,Roman  komst du bitte  ten 20 latek  , przyszedl patrzy a ja za szmate i ,, deine Eltern wollen kaffe trausend trinken , du bestimmt auch,  also das ist eine lape solst du Tisch und sthule wischen buraka walnął ale zrobil to!,,,,,hahahaha 
14 czerwca 2014 08:25
Czasami też tak się czuję. Jak służąca. Normalnie to jest ok, ale jak przyjadą goście, to dziadek zamienia się w wielkiego pana i nagle mnie do każdej pierdoły potrzebuje i ciągle słyszę jego wołanie "Beaaaaaaataaaaa". Wczoraj przyjechały 3 osoby w gości, więc się ich wieczorem pytam co ze śniadaniem - że dziadek je rano wypiekane bułki i czy im też upiec. Goście w porządku - powiedzieli, że mam się nie kłopotać i nic im nie robić - jak wstaną to sami sobie coś z lodówki wyciągną. No to ok - pasuje. I dziadek rano oczywiście pierwszy wstał, upiekłam mu bułkę, kończył już jeść, kiedy pierwszy gość na dół zszedł i dziadek koniecznie, że mam znowu piec bułkę dla tego jednego gościa, a potem dla każdego który wstanie. No wkurzyłam się - jak chcą jeść, to albo wszyscy razem, albo niech każdy sobie sam robi - nie będę co godzinę pieca rozgrzewała i jednej bułki piekła i od nowa stół nakrywała. Całe szczęście gość się stanowczo postawił i nie chciał wcale jeść.
Powinnam powiedzieć dziadkowi, że jestem jego opiekunką, a nie jego gości, ale że oni są w porządku to nie chcę psuć atmosfery.