Czasami też tak się czuję. Jak służąca. Normalnie to jest ok, ale jak przyjadą goście, to dziadek zamienia się w wielkiego pana i nagle mnie do każdej pierdoły potrzebuje i ciągle słyszę jego wołanie "Beaaaaaaataaaaa". Wczoraj przyjechały 3 osoby w gości, więc się ich wieczorem pytam co ze śniadaniem - że dziadek je rano wypiekane bułki i czy im też upiec. Goście w porządku - powiedzieli, że mam się nie kłopotać i nic im nie robić - jak wstaną to sami sobie coś z lodówki wyciągną. No to ok - pasuje. I dziadek rano oczywiście pierwszy wstał, upiekłam mu bułkę, kończył już jeść, kiedy pierwszy gość na dół zszedł i dziadek koniecznie, że mam znowu piec bułkę dla tego jednego gościa, a potem dla każdego który wstanie. No wkurzyłam się - jak chcą jeść, to albo wszyscy razem, albo niech każdy sobie sam robi - nie będę co godzinę pieca rozgrzewała i jednej bułki piekła i od nowa stół nakrywała. Całe szczęście gość się stanowczo postawił i nie chciał wcale jeść.
Powinnam powiedzieć dziadkowi, że jestem jego opiekunką, a nie jego gości, ale że oni są w porządku to nie chcę psuć atmosfery.