Chyba po raz pierwszy pokuszę się na forum o opisanie mojego pacjenta i jego stanu.
Mój G. ma 86 lat i cierpi na chorobę Parkinsona. Poza tym - żadnych innych przewlekłych chorób. Kiedy przyjechałem tu prawie 8 tygodni temu, G. był opiekuńczo zaniedbany. Na co dzień opiekowała się nim jego żona z pomocą różnych znajomych, sąsiadek i miejscowych krewnych. Od kilku miesięcy G. ma dodatkową pomoc w postaci wizyt pielęgniarskich. Początkowo pielęgniarki były tu dwa razy dziennie – rano i wieczorem. Po moim przyjeździe są tylko rano, kiedy G. jest myty /raz w tygodniu kąpany/, golony i ubierany przez nie. W południe i wieczorem ja sam kładę go łóżka. U mojego G. choroba ma następujące objawy: Zaparcia, tzw. sztywność osobowości, sztywność mięśni i maskowata twarz, tendencja do opadania do przodu, okresowe pocenie się, trudności w połykaniu. Nie ma natomiast – jak na razie – typowego spowolnienia myślenia i spostrzegania. Wręcz przeciwnie – potrafi przypominać swojej żonie numery telefonów, daty urodzin znajomych, miejsca, które odwiedzali itp.
Problem „toaletowy” jest rozwiązany w ten sposób, że G. siedzi przy stole na typowym Toilettenstuhl’u specjalnie „podrasowanym”. Rurki oparć są zabezpieczone piankowymi otulinami, a on sam siedzi na specjalnej, nowoczesnej poduszce przeciwodleżynowej. Pomiędzy tułowiem, a stołem też jest specjalna poduszka przeciwko opadaniu do przodu. G. jest w stanie wstać z pomocą innej osoby i przytrzymując się stołu postać chwilę. To wystarcza, żeby przygotować krzesło do oddania potrzeby fizjologicznej. W ciągu dnia inkontynencji nie ma – sam zgłasza potrzeby i dlatego zakładam mu zwykłą bieliznę z dużą wkładką. W czasie poobiedniej przerwy G. idzie na trzy godziny do łóżka i wtedy zakładam mu normalnego pampersa, ponieważ w czasie snu moczy się bezwiednie. Pampersa ma też na noc. Nie ma żadnej specjalnej diety – jada prawie wszystko. Tyle tylko, że dania muszą być rozdrobnione i niezbyt suche. G. wymaga karmienia tylko przy obiedzie, bo ma problem z chwytem sztućców. Pozostałe posiłki zjada sam. Wcześniej był karmiony przez żonę „na okrągło”, robiła to tak, jak by karmić gęś na święta.
Ta zmiana, to jeden z moich sukcesów.
Przy podawaniu leków – tabletek, używam specjalnego zgniatacza i sproszkowane podaję mu z jogurtem albo musem. Napoje pije z kubka przez słomkę.
G. chętnie ogląda TV i słucha wiadomości czytanych w lokalnej gazecie i rozmawia bez problemów przez telefon.
Za kilka dni kończę swoją turę i przyjeżdża zmiennik. Będę miał całą dobę na przekazanie mu pacjenta i „obejścia”. Mam nadzieję, że będę miał do czego wracać, bo fajnie tu
.
Jeżeli ta moja pisanina pomoże komukolwiek w pracy z pacjentem z Parkinsonem, to będzie mi miło.