Kasiu63! Za pierwszym razem, po powrocie z Knokke, zrobiła badania i okazało się, że ma prawie 700 poziom cukru. Była w szpitalu, został zdiagnozowany dodatkowo AL - dostała leki. Miałam - oczywiście - nie wracać, ale zmienniczka powiedziała, że leki działają, że jest spokojniejsza...No i nie ukrywam, że największą zachęta był 2-tygodniowy pobyt w Izraelu... Drugi pobyt był spokojny i miły. Przyjechałam więc po raz trzeci - na Barmitzwe wnuka (naszą jakby I komunię św.) i urodziny syna. Ale tu spotkało mnie niemiłe rozczarowanie - POP znowu agresywna, niespokojna, pobudzona. Sprawdziłam leki - okazuje się, że nie lekarz rodzinny nie przepisał jej już leków na AL tylko dał skierowanie do neurologa. A ona nie chce tam pójść...Synowie jakby nie chcieli dopuścić do siebie, że matka jest taka chora...Nie reagują na moje monity, na telefony przyjaciół o dziwnych zachowaniach ich matki...Firma wie o wszystkim a, że synowie pracują w mediach - nie chce z nimi zadzierać (synowie, z racji wykonywanych zawodów urzadzają castingi na opiekunki - jedna wyjechała po tygodniu bo "była za mało elegancka"). Ja teraz zjeżdżam, na moje miejsce przyjeżdża nowa dziewczyna - zna warunki, wszystko jej napisałam meilem o POP. Jeśli nie wytrzyma 2 tygodni lub jeśli zostanie wyrzucona przez POP - firma rozwiązuje umowę z rodziną.