Co wolno Opiekunowi ?

27 czerwca 2013 22:48
Nie wiedzialam, ze w De jest kazdy zobowiazany do pierwszej pomocy, to ostatnie zdanie dot syt np na autostradzie gdy boimy sie wysiasc z samochodu, czesto bandy tak postepuja.
27 czerwca 2013 23:03
Własnie o to chodzi ,że w praktyce to moze inaczej wygladać.Zamiesciłaś fragment dotyczacy wypadków,kiedy ratownikem zostaje przypadkowy przechodzień.Faktycznie umierajacemu nic juz w stanie zaszkodzic nie jest,wtedy faktycznie nic sie nie zrobi,a i nauczyć się czegos mozna.;-)Nadal uwazam ,że ,osoby chcące nieśc pierwszą pomoc i mające świadomosć,że w kazdej chwili może być koniecznośc udzielenia jej muszą uzupełniać swoją wiedzę.A jezeli komuś nie przeszkadzają niewystarczające umiejetności to jego sumieniu pozostawiam wykonywanie jakichkolwiek manipulacji przy chorym.
27 czerwca 2013 23:07
Czyli idziemy roznymi drogami do tego samego celu. Pozdrawiam i dobranoc
27 czerwca 2013 23:15
Często droga jaką idziemy do celu jest wazniejsza niż sam cel,bo stanowi naszą własną zasługę lub winę.
28 czerwca 2013 06:56 / 3 osobom podoba się ten post
Kurcze, już nigdy żadnej babci nie podniosę. Niech sobie leży ;-)))
28 czerwca 2013 08:57
He,he Mycha ,dobre!:))))Moja poleżała se troche,jakbym zaczęła jej masaż serca ,to pewnie napotkałabym duży opór z jej strony;-))).
Wszystko zależy od własciwej oceny sytuacji.
28 czerwca 2013 09:05 / 1 osobie podoba się ten post
Wiem, żartuje. Tylko właściwa ocena sytuacji nie jest taka łatwa. Lepiej sie zdać na fachowców bo może być różnie. A tutaj nikt nie wybaczy błędu.
28 czerwca 2013 09:35 / 1 osobie podoba się ten post
tina 100%

Często droga jaką idziemy do celu jest wazniejsza niż sam cel,bo stanowi naszą własną zasługę lub winę.

hallo, kiedys prawie poklocilam sie porzadnie z moja przyjaciolka, bo ja z lewej ona z prawej zabieralysmy sie za problem, w koncu spisalysmy fakty.
Czyli: pierwsza pomoc tak, upowszechnienie szkolen tak, lek przed konsekwencjami tylko w przypadku dowiedzionego niedbalstwa tak, pozatym. TWOJA POMOC MOZE KOMUS URATOWAC ZYCIE-- NIE BOJ SIE! To bylo haslo kampanii spolecznej w Pl
28 czerwca 2013 15:49 / 1 osobie podoba się ten post
dorotee

hallo, kiedys prawie poklocilam sie porzadnie z moja przyjaciolka, bo ja z lewej ona z prawej zabieralysmy sie za problem, w koncu spisalysmy fakty.
Czyli: pierwsza pomoc tak, upowszechnienie szkolen tak, lek przed konsekwencjami tylko w przypadku dowiedzionego niedbalstwa tak, pozatym. TWOJA POMOC MOZE KOMUS URATOWAC ZYCIE-- NIE BOJ SIE! To bylo haslo kampanii spolecznej w Pl

Zgadzam się! Mycha też ma rację. Ale jeżeli chodzi o konskwencje prawne w przypadku ratowania czyjegoś życia, to na uczelni wykładowca kiedyś opowiadał o takiej sytuacji. Sąd zakłada że osoba chcąca udzielić pomocy osobie, której życie jest zagrożone, zawsze zakłada działanie w dobrej wierze tego kto stara się udzielić pomocy. Zażartował nawet, opowiadając jakiś kawał, że facet swojej teściowej po wypadku zrobił masaż serca łopatą - i że takie działanie może doprowadzić do skazania. 
28 czerwca 2013 15:59 / 4 osobom podoba się ten post
Dla "postawienia kropki nad i" przeprowadziłem dziś rano rozmowę z córką dziadka (przychodzi 1x/tydz) n/t postępowania przy "Notfall". Do tej bowiem pory (a jestem tu już 5mcy) miałem tylko informacje od poprzedniej opiekunki, że "w razie czego mam wcisnąć czerwony guzik". Oczywiście na tyle rozumu mam, że gdyby to nie zadziałało, to jest tel i "alarmowe" numery. Dopiero jednak teraz dowiedziałem się DOKŁADNIE jak to działa: po wciśnięciu owego czerw.guzika u dyspozytora zapala się Nazwisko + Adres i wysyła on ratunek. Nie trzeba NIC mówić! - to jest po to, by nawet czołgająca się ostatkiem sił osoba mogła skutecznie wezwać pomoc. Może dla wielu osób które po raz n-ty są na opiece w Niemczech to sprawy oczywiste, ale forum jest dla wszystkich, więc może jest więcej takich osób jak ja.... Zapytałem córki CO POTEM (po uruchomieniu alarmu) - odpowiedziała, że mam do niej zadzwonić!!! Do głowy jej nie przyszło, że mógłbym robić cokolwiek innego..... Nie będę się wypowiadał czy to dobrze, czy źle, ale TAKIE są OCZEKIWANIA wobec Nas!
  Gdy jesteśmy w pracy (czyli opiekujemy się Podopiecznym) MUSIMY dostosować się do przepisów które nas dotyczą! - inaczej postepujemy wbrew "regulaminowi naszej pracy" i może nas to drogo kosztować.  NATOMIAST nie będąc w pracy, tylko na spacerze, urlopie w PL lub gdziekolwiek indziej - NIE jestesmy w pracy, tamte przepisy nas nie dotyczą i postępujemy jak KAŻDY normalny człowiek - RATUJEMY kogoś jak umiemy! :)  - to jest ta RÓŻNICA przez którą ten temat tak się ciągnie....;)
28 czerwca 2013 16:46
Plus z plusem, masz racje, ja nie rozrozniam pierwszej pomocy w pracy opiekuna czy prywatnie, moze zle czynie
28 czerwca 2013 16:58
Paula

Zgadzam się! Mycha też ma rację. Ale jeżeli chodzi o konskwencje prawne w przypadku ratowania czyjegoś życia, to na uczelni wykładowca kiedyś opowiadał o takiej sytuacji. Sąd zakłada że osoba chcąca udzielić pomocy osobie, której życie jest zagrożone, zawsze zakłada działanie w dobrej wierze tego kto stara się udzielić pomocy. Zażartował nawet, opowiadając jakiś kawał, że facet swojej teściowej po wypadku zrobił masaż serca łopatą - i że takie działanie może doprowadzić do skazania. 

Właśnie o takie "niuanse"mi chodzi.A ten powszechny mit,że epileptykowi podczas ataku nalezy włozyć jakiś przedmiot do ust,najlepiej metalowy.
28 czerwca 2013 17:09 / 2 osobom podoba się ten post
Tina, ja tak wlasnie ratowalam epileptyka!!!!! Wepchalam mu drewniana lyzke tak zeby mial ozorek na wierzchu i go nie polknal. To byl koszmar.....
 
To skad wzial sie mit o ratowaniu epileptyka tak wlasnie, przeciez ta przerazajaca metoda znana i rozpowszechniana jest od dziesiecioleci, juz bedac nastolatka slyszalam o tym?
28 czerwca 2013 17:15 / 1 osobie podoba się ten post
O kurde!!!Nic nie trzeba robić,tylko pousuwac niebezpieczne przedmioty z otoczenia ,pilnowac żeby se krzywdy nie zrobił.Ale fakt,widok nieciekawy.A długo trwal atak?
No metoda była znana,ale powodowała uszkodzenia badż wyłamiania zębów.Nie w kazdym przypadku ale się zdarzało.
28 czerwca 2013 17:20 / 5 osobom podoba się ten post
tina 100%

O kurde!!!Nic nie trzeba robić,tylko pousuwac niebezpieczne przedmioty z otoczenia ,pilnowac żeby se krzywdy nie zrobił.Ale fakt,widok nieciekawy.A długo trwal atak?
No metoda była znana,ale powodowała uszkodzenia badż wyłamiania zębów.Nie w kazdym przypadku ale się zdarzało.

Tak z 5 min, po calym zdarzeniu facet byl blady, musialam z nim siedziec ponad godzine zeby ochlonal, wiecie to bylo na przystanku autobusowym, a ja wracalam wlasnie do domu z pracy. Ta nieszczesna lyzke ratowniczke kupilam po drodze, do mieszania powidel. To sie nazywa intuicja !!!!!!