emiNigdy nie robiłam dużego zapasu, bo tytoń wysycha i smakuje okropnie.
Nie wiem czy używasz tej metody na "nawilżanie" tytoniu.
Jak jest bardzo suchy wrzycam do zamkniętego pojemnika z pokrojonym na ćwiarki jabłkiem i zostawiam na noc.
Jak wyjdzie za mokry to wietrzę. Nawilżam tylko tyle ile wypalę przez jakiś tydzień.
A swoją drogą zmienniczka mądra, u nas w domu też szukaliśmy z mężem jelenia, który będzie kręcił.
Każdy kręci dla siebie, a jak pożyczamy koledze tytoń to ważymy :))))
Ile to problemów ten tytoń stwarza. Ile to zachodu z tym jest.
Teraz wydaje mi sie to nierealne, ale nie zawsze tak było.
U mnie w odłożeniu paczki Marlboro na półkę pomogły względy finansowe.
Może nie spodobać sie to wielu, zem materialistka ale tak było.
Nie to, żebym na te Malboro nie miała ale bardzo lubię pieniądze. I wykorzystałam tę moją przypadłość jako powód rzucenia palenia.
Podejmowałam wielokrotnie próby niepalenia ale po 7 dniach lub najdłużej 2 tyg. zaczynałam palić w dwójnasób.
Ale odkąd w pracy nastapił zakaz palenia, a tu trzeba przed firmę na świeże powietrze wychodzić, czas ucieka, projekty rozpoczete leżą, po powrocie już wena nie ta i do tego nigdy w portfelu żadnych drobnych nie było, bo po 1 paczce kupowałam.
I zaczęłam rozmyślać, często rozmyślać-nawet podnosząc papierosa do ust, że właśnie wkładam do pieca moje kolejne 10 zł.
I tak rozmyślałam, następnie liczyłam, ile kasy straciłam i co ewentualnie mogłabym sobie za tę kasę kupić.
Zajęło mi to jakieś 1,5 roku.
Aż dojrzałam do decyzji, że nie będę po iluś latach pracy, cały kolejny rok -lato, jesień, zima, wiosna-pracować tylko po to, żeby to puścić z dymem!
O nie. A tak się wkurzyłam na siebie, że nawet teraz pisząc te słowa jestem zła ;-))
Odłożyłam niedopaloną paczkę papierosów na półkę i nigdy już po nią nie sięgnęłam.
Ważne jest w okresie odwyku, żeby unikać towarzystwa osób palących.
I także istotne jest odkładanie niewypalonych pieniędzy i robienie sobie za nie nagród. Ja np. za poł roku niepalenia powędrowałam do sklepów z ubraniami
i wydałam tam wszystką ocalałą od ognia kasiorkę.
Nie będę tu pisać o nowych ubrankach od stóp do głów.

) a jak została reszta, to kupiłam czekoladę Wedel-pamiętam.
Moim zdaniem, żeby oduczyć się palenia tytoniu potrzeba bardzo tego chcieć, ponieważ wszystko zaczyna się w naszym umyśle.
Pozdrawiam.