Na jak długo zwykle wyjeżdżacie na stelle?

23 września 2014 18:16 / 1 osobie podoba się ten post
wichurra

Zależy od osoby - mi psychika nie siadała, chociaż zawsze byłam więcej niż 2 miesiące - najczęściej 2,5-3, ale raz się zdarzyło pół roku z tygodniową tylko przerwą w międzyczasie.

No , nie wygłupiaj się !-:).... dołóż sobie jeszcze raz tyle lat co masz dziś ...Nawet przed dziesięcioma laty byłam jeszcze ho , ho ... Teraz to już tylko laska w rękę ( z laską bez skojarzeń proszę ) , dobrze , że bez rolatora jeszcze się obchodzę -:))))
23 września 2014 18:22
Ja(długodystansowiec)mam bardzo lekką sztele,ale za Domkiem się tęskni obojętnie jaka sztela(w moim przypadku,może nie każda z Was tak ma);(
23 września 2014 18:23
No ja też tęsknię, ale nie tak, żeby można o siadającej psychice mówić.
23 września 2014 18:26 / 1 osobie podoba się ten post
wichurra

No ja też tęsknię, ale nie tak, żeby można o siadającej psychice mówić.

No mi też nie siada,przeciwnie w miarę dobrze sobię radzę;)
23 września 2014 18:28
wichurra

No ja też tęsknię, ale nie tak, żeby można o siadającej psychice mówić.

ja tak samo
jestem na pierwszej stelli od 28.08 do 07.10 i zaraz jadę na drugą (bez zjeżdżania do domu), na pewno na dwa miesiące, do kiedy dokładnie nie wiem, 
23 września 2014 18:29 / 6 osobom podoba się ten post
Barbara niepowtarzalna

Jest , jest to szcytem wytrzymałości , nawet przy najlżejszym przypadku . Nie byłam aż takim długodystansowcem , ale byłam po 3- 3,5 miesiąca w fajnym miejscu a jak minęło jakieś 2,5 to myślałam , że już nie wytrzymam . Chodziłam znużona , tęskniłam , oglądałam zdjęcia bliskich , bo zdawało mi się , że zacierają się mi ich wizerunki , że zapominam .... Nawet przy najlżejszym przypadku psychika siada i trzeba brać się ostro w karby , żeby było można wytrzymać do końca .... Gdyby było mnie stać na to , to najfajniej by mi było na 6 tygodni , ale jeszcze przez jakiś dobry rok , może trochę krócej muszę zasuwać na trochę dłuższych wyjazdach -:)

Wyglada, że jestem długodystansowcem bez uszczerbku na zdrowiu zostaje dłuzej jak wszystko uklada sie znośnie i nie jestem podporzadkowania terminom.Teraz tez nie mam zmienniczki więc zostaje dłuzej,ale nie wiem jeszcze na ile, na jak długo, nigdy nie zobowiazuje sie na sztywno terminem, bo róznie może być.Czuję sie tu jak u siebie w domu wielkim plusem jest tez moja pensja jak też polożenie domu pdp,ktore do złudzenia przypomina moj dom. A rodzina - tęsknie za nimi,oni za mna też rozmawiamy kilka razy dziennie na skypie, pewnie,ze to  nie zastapi kontaktu bezposredniego, ale cos za cos. Wyjazdy dały nam dużo nie mowie tylko o poprawie materialnej,bo ta jest widoczna, ale też o innych nabytych umiejetnosciach w tym czasie, wymuszonych sytuacja.Lubie wyjeżdżaj, ale oczywiscie bardziej lubie wracac do domu.
23 września 2014 18:48 / 8 osobom podoba się ten post
Czytam wypowiedzi ,no i tylko pozazdrościć.Byłam jedyny raz 3 miesiace i to był pierwszy i ostatni raz,teraz najdłużej jestem 2 miesiące.
Nie czuje się na wyjazdach dobrze, i nie mam zamiaru sie katować,tylko dlatego,aby przywieźć wiecej pieniążków.
Choć bardzo by się przydały,poniewaz muszę wyremontować mieszkanko,niestety,no cóż remont się przeciągnie w czasie.Uważam,że moje zdrowie i samopoczucie jest najważniejsze .
23 września 2014 18:49 / 8 osobom podoba się ten post
Ja najdłużej byłam 3 miesiące i to dla mnie i moich bliskich była katorga,teraz wyjeżdżam na 6-7 tyg a od nowego roku tylko na 5tyg,długie pobyty nie są dla mnie i żadne pieniądze ani widoki nie zrekompensuja mi tych straconych dni bez moich wnuków ukochanych,które tak za mna tesknią ,że mają porobione kalendarzyki i odliczaja,i córka też tęskni i mój mężczyzna. Ja sie nie skarże,bo sama wybrałam taki sposób zarabiania na życie,ale tak mi te dni uciekaja w samotności,mój humor gdzies przepadł,nawet mi mówią ,że nie potrafie się śmiać,dlatego nie rozumiem np.Mleczko -co ci dały wyjazdy oprócz pieniędzy.Mogłabym tak smucić bez końca,chyba taki dzień mam dzisiaj...eh -jesień
23 września 2014 19:01 / 2 osobom podoba się ten post
W pelni sie zgadzam z kolezankami przerabialam to na wlasnej skorze,pozniej doszlam do wniosku ze wiecej kasy zarobie -wiecej strace i kolo macieja a zycie przez palce mi ucieka ,
23 września 2014 19:10 / 2 osobom podoba się ten post
iwunia

Ja najdłużej byłam 3 miesiące i to dla mnie i moich bliskich była katorga,teraz wyjeżdżam na 6-7 tyg a od nowego roku tylko na 5tyg,długie pobyty nie są dla mnie i żadne pieniądze ani widoki nie zrekompensuja mi tych straconych dni bez moich wnuków ukochanych,które tak za mna tesknią ,że mają porobione kalendarzyki i odliczaja,i córka też tęskni i mój mężczyzna. Ja sie nie skarże,bo sama wybrałam taki sposób zarabiania na życie,ale tak mi te dni uciekaja w samotności,mój humor gdzies przepadł,nawet mi mówią ,że nie potrafie się śmiać,dlatego nie rozumiem np.Mleczko -co ci dały wyjazdy oprócz pieniędzy.Mogłabym tak smucić bez końca,chyba taki dzień mam dzisiaj...eh -jesień

Iwunia, w pełni Cię rozumię,czuję to samo co Ty,nie mam pojęcia jak można czuć się na wyjazdach dobrze.Pozdrawiam.
23 września 2014 19:26 / 3 osobom podoba się ten post
Ja też jestem raczej średniodystansowcem . Najbardziej mi pasuje system 3 na 3 miesiące. W sumie to spędzam tyle czasu w domu , co i w pracy. A zmiany co 6 tyg lub częściej to dla mnie za krótko. Podróż trwa ponad 24 godz , więc jak już dojadę , to wolę pobyć dłużej i zarobić więcej. Za to w domu też mam więcej czasu na załatwianie jakichś istotnych spraw - np remonty. No i spokojnie mogę spędzić u mamy tydzień czy więcej , tak samo u siostry .A i syn przyjedzie ,i ja pojadę do niego . Możemy razem z mężem gdzieś wyjechać - na wszystko jest w ciągu tych 3 miesięcy czas.Ale to bardzo indywidualna sprawa - decyzja o systemie wyjazdów.Oczywiście celem są pieniądze i nie mam zamiaru dorabiać do tego jakiejkolwiek ,,ideologii''. Cała reszta - wycieczki , ciekawe miejsca , poznani fajni ludzie to są bonusy tej pracy.Czas , który mija bezpowrotnie - cóż , wszędzie mija. Ale akceptuję to i moja rodzina też. Kontakt mam codziennie a plusy takiego rozwiązania przeważają nad minusami. Jeśli to się zmieni - wtedy zrezygnuję.
23 września 2014 19:31 / 2 osobom podoba się ten post
no fakt Andrea ,że bez kasy ciężko,dlatego wyjezdżamy ale nie musimy się katować na długie dystanse,,,,,ja nie musze jezdzic mercedesem i mieć w domu marmury a i remont moge ciągnąc dłużej ale nikt nam nie odda tych straconych chwil ,które płyna bez naszego udziału,tego mi żal najbardziej i dlatego ja staram się nie przeciągać struny .nie mam już 30 lat dlatego liczą sie dla mnie coraz bardziej te wszytskie momenty z zycia rodzinnego i mojego prywatnego,,,a kasaa...cóz...pracuje ...
23 września 2014 19:41 / 2 osobom podoba się ten post
iwunia

no fakt Andrea ,że bez kasy ciężko,dlatego wyjezdżamy ale nie musimy się katować na długie dystanse,,,,,ja nie musze jezdzic mercedesem i mieć w domu marmury a i remont moge ciągnąc dłużej ale nikt nam nie odda tych straconych chwil ,które płyna bez naszego udziału,tego mi żal najbardziej i dlatego ja staram się nie przeciągać struny .nie mam już 30 lat dlatego liczą sie dla mnie coraz bardziej te wszytskie momenty z zycia rodzinnego i mojego prywatnego,,,a kasaa...cóz...pracuje ...

Iwunia maszz rację , ja na początku też byłam 2x po 3 miesiące na wyjeździe i okropnie to przechodziłam .
Były kłótnie i rozwody przez telefon , nie byłam w stanie rozmawiać z dzieciakami , bo kończyło sie na moim wyciu w poduszkę .
Później 3x po 2 miesiące i też było cieżko , teraz jeżdżę 5tyg na 5  , nie powiem ,że jest łatwo , ale jest ok .
Kłótnie telefoniczne ustały , ale tęsknota  jest okropna ,żal mi straconych chwil z dzieciakami i rodziną , jakoś mniej się usmiecham nawet w domu . Czasem w domu czuję się obco i to wina wyjazdów . Kasa nie zwróci mam straconych chwil . Swego czasu myślałam ,że można przywyknąć i człowiek będzie mniej tęsknił, ale to g.....prawda .
23 września 2014 19:52 / 1 osobie podoba się ten post
+++++++++++++++ nic więcej nie trzeba pisać,,,,,wszystko już napisałysmy w naszych postach,każdy ma inne potrzeby,dla mnie życie rodzinne i szczęście bliskich i moje jest najważniejsze, a kasa ta co jest musi nam wystarczyć a zapchane konta to tylko problem po smierci naszej,,,,,:):):):):):)
23 września 2014 19:54 / 2 osobom podoba się ten post
Zgadzam się z tobą Andrea najwazniejsza jest rodzina i przyjaciele, bo co nam po "wielkiej kasie" jak rodzina się rozleci . Dzieci się od nas" odzwyczają",przyjaciele i mąż powoli odzwyczają się od nas. Ja mam zawsze ten dylemat czy jechać czy nie i na jak długo. Dłużej niż na dwa miesiące nie wyjeżdzałam i nie chce. dla mnie najlepiej na 6 tyg. ale firmy nie bardzo chcą na taki czas.