Jak radzicie sobie z tęsknotą tu w Niemczech ?

12 maja 2013 22:36
judora

A ja lubię niedziele w DE. Na pierwszej stelli miałam wtedy wolne a tutaj żona podopiecznego idzie do kościoła i conajmniej 2 godziny Jej nie widzę :) A od czwartku żony podopiecznego nie ma wcale więc lubię wszystkie dni :)

Wnioskuję z tego, że nie lubimy żony podopiecznego. Mam to samo (z tym że były to najczęściej dzieci podopiecznego lub dobrzy znajomi wynajmujący część domu), zwłaszcza jak mi za bardzo w przysłowiowe gary zaglądają. :(
19 maja 2013 14:00 / 2 osobom podoba się ten post
Czasem mnie tak nachodzi tęsknota,której nie potrafię z siebie zrzucić i wtedy słucham słow,które mnie w tym stanie prześladują... Jak wygląda świat, kiedy życie staje się tęsknotą? Wygląda papierowo, kruszy się w palcach, rozpada. Każdy ruch przygląda się sobie, każda myśl przygląda się sobie, każde uczucie zaczyna się i nie kończy, i w końcu sam przedmiot tęsknoty robi się papierowy i nierzeczywisty. Tylko tęsknienie jest prawdziwe, uzależnia. Być tam, gdzie się nie jest, mieć to, czego się nie posiada, dotykać kogoś, kto nie istnieje. Ten stan ma naturę falującą i sprzeczną w sobie. Jest kwintesencją życia i jest przeciwko życiu. Przenika przez skórę do mięśni i kości, które zaczynają odtąd istnieć boleśnie. Nie boleć. Istnieć boleśnie – to znaczy, że podstawą ich istnienia był ból. Toteż nie ma od takiej tęsknoty ucieczki. Trzeba by było uciec poza własne ciało, a nawet poza siebie. Upijać się? Spać całe tygodnie? Zapamiętywać się w aktywności aż do amoku? Modlić się nieustannie?-nie potrafię radzić sobie z tym stanem...i dlatego gadam do siebie?? Czy to już depresja-czy tylko wyobrażenie o niej????
19 maja 2013 14:24
Ja dzisiaj mam dolka,ze nic mi sie nie chce.Tu w Niemczech mam takie co iles dni,ale potem przechodzi,zwlaszcza przy niedzieli:(
19 maja 2013 14:40 / 1 osobie podoba się ten post
Iwuniu !
Myślę że takie przeżywanie tęsknoty poprzez analizę uczuć i wgląd w samego siebie wymaga mocnej konstrukcji psychicznej , odwagi i dużej wrażliwości . Czemu odwagi ? Bo możemy odkryć w sobie coś , co nas przerazi , lub coś co da nam impuls do działania .Ale lepszy ból, niż ucieczka .Ból psychiczny jest jak cień . Nikomu nie udało się przed nim uciec - gdy uciekamy, goni nas. Zatem nie sen - bo to ucieczka i nie ,,wspomagacz '' .Ale można próbować zatrzymać się i nad tym bólem pochylić ,wejść w niego - poznać naturę i zaakceptować jego istnienie .Dla niektórych to droga poprzez modlitwę , dla innych poprzez medytację . Nie ma tęsknoty bez miłości - może to cena za miłość . Więc tęskniąc - kochamy .Zatem wiele nam dano .Więc raczej to introspekcja - nie depresja .I nie warto się jej obawiać , gdyż może odkryć przed nami nieznane nam obszary naszej osobowości - a to moze byc impuls do czegoś - zmian ? , akceptacji? innych form aktywności ?
19 maja 2013 14:43
Pięknie,ale jeszcze trzeba umieć się z tą tęsknotą "obchodzić" lub ja polubić???? Ech....
19 maja 2013 14:45 / 1 osobie podoba się ten post
Nie polubić - może zaakceptować jej istnienie .
19 maja 2013 14:50
iwunia

Czasem mnie tak nachodzi tęsknota,której nie potrafię z siebie zrzucić i wtedy słucham słow,które mnie w tym stanie prześladują... Jak wygląda świat, kiedy życie staje się tęsknotą? Wygląda papierowo, kruszy się w palcach, rozpada. Każdy ruch przygląda się sobie, każda myśl przygląda się sobie, każde uczucie zaczyna się i nie kończy, i w końcu sam przedmiot tęsknoty robi się papierowy i nierzeczywisty. Tylko tęsknienie jest prawdziwe, uzależnia. Być tam, gdzie się nie jest, mieć to, czego się nie posiada, dotykać kogoś, kto nie istnieje. Ten stan ma naturę falującą i sprzeczną w sobie. Jest kwintesencją życia i jest przeciwko życiu. Przenika przez skórę do mięśni i kości, które zaczynają odtąd istnieć boleśnie. Nie boleć. Istnieć boleśnie – to znaczy, że podstawą ich istnienia był ból. Toteż nie ma od takiej tęsknoty ucieczki. Trzeba by było uciec poza własne ciało, a nawet poza siebie. Upijać się? Spać całe tygodnie? Zapamiętywać się w aktywności aż do amoku? Modlić się nieustannie?-nie potrafię radzić sobie z tym stanem...i dlatego gadam do siebie?? Czy to już depresja-czy tylko wyobrażenie o niej????

http://www.youtube.com/watch?v=D8RcD2TnUzA
... czas... czas jest naturalnm lekarstwem.......pogody ducha... bedzie dobrze:)))
19 maja 2013 14:51
Nie potrafię akceptowac czegoś co przywarło do mnie dziś jak rzecz zapieta na guzik i nie mogę odpiąć bo guzik za duży..Idę sobie popłakać..
19 maja 2013 14:56
iwunia

Nie potrafię akceptowac czegoś co przywarło do mnie dziś jak rzecz zapieta na guzik i nie mogę odpiąć bo guzik za duży..Idę sobie popłakać..

...najlepiej zmien guzik... lub daj do poprawki... ale zwykle to juz nie jest to samo;(
19 maja 2013 15:04
iwunia

Nie potrafię akceptowac czegoś co przywarło do mnie dziś jak rzecz zapieta na guzik i nie mogę odpiąć bo guzik za duży..Idę sobie popłakać..

O rety,to nie tylko mnie dzis dopadl dolek:(ale to chyba przez pogode,jakies to malo normalne,u mnie jednego dnia jest 26stopni i slonce,nastepnego 14 i deszcz i tak na okraglo,no i jeszcze ta niedziela,jak ja tych niedziel i swiat tutaj ciezko nie lubie:(i jeszcze dalszy ciag migreny....wszystko do.....jutro bedzie lepiej
19 maja 2013 15:36
Słusznie Kika ,żeby guzik zmienić-tylko nie chce mi się przyszyć a z taką dziurą łazić nie będę...
19 maja 2013 15:48 / 3 osobom podoba się ten post
Iwunia - gadanie do siebie to na pewno nie objaw depresji:)Gadam do siebie od zawsze:)Depresji nie mam ani dołków,nic ztych rzeczy:)
Mala- tu nie ma niedziel ani świąt bo kazdy dzień taki sam,te same czynności o tych samych porach-różnica tylko taka,ze sklepy sa zamknięte.
A co do radzenia sobie z tęsknota to powiem Wam ,że rodzina w PLteż często nie pomaga ,wręcz na odwrót.Tu gdzie jestem była opiekunka po 50tce,3raz na wyjeździe,więc nie "świeżynka".Codziennie zapłakana,nie dlatego,że cięzka stella.Rodzinka kochana bez przerwy wydzwaniała na komorkę,jak to strasznie tęsknia ,jak czekaja ,jak ma byc dzielna i dawać radę,bombardowanie telefoniczne po prostu ,na okragło!!! -jak tu dawać rade kiedy w słuchawkę płacze wnusia,córka dorosła i facet??????No litosci!!!!!Kobieta była strzępkiem nerwów po 5 tyg.pracy!!!!!!Radziłysmy jej ,żeby ustawiła familię w rządku i przemówiła im do rozumu bo tymi telefonami tylko ją stresują ,rozklejają,po co to?????To ma byc wsparcie?!Za rok najdalej wypali sie zupełnie i nie będzie miala psychicznej siły na wyjazdy.Ma tu wrócić ale czy sytuacja się zmieni???Tak więc wychodzi na to,że rodzina choć wg wlasnej oceny sie stara czasem niechcący działa to całkiem na odwrót.
19 maja 2013 15:56 / 2 osobom podoba się ten post
Dziewczyny!!!!!!!!!!!!!!!Nie smutajcie,mi ten pobyt w De tez niezle daje popalic.Zawsze jakos sobie radzilam,ale tym razem jest najgorzej.Trzymajmy sie razem,zmieniajmy guziki,ogladajmy Eurowizje,zaparzmy sobie meliske:)Juz sama nie wiem co jeszcze,moze jekies pomysly?
19 maja 2013 16:03
Tak dla mnie tu niedziele sa najgorsze!mi zostalo 35 dni to duzo.dzis takze pije meliske.jakies ziolka kupilam na uspokojenie ale dzis nic nie pomaga!!!!!!!!!czas wolno leci i wygina sie jak wiklina mowie sobie aby do jutra.Tylko aby moj dziadzius dal mi dzisiaj pospac!pozdrawiam smutne,znudzone opiekunki
19 maja 2013 16:04
Wez Andrea sobie 2 dni wolnego,wsiadaj w pociag i przyjedz do mnie:)Ja moge przyjmowac gosci,popitolimy,powyglupiamy sie i Ci przejdzie,wtedy wsadze Ciebie w pociag i pojedziesz do siostrzyczek,a potem raz-dwa czas Ci zleci:)Zapraszam:)