Jak radzicie sobie z tęsknotą tu w Niemczech ?

21 stycznia 2013 20:55

Podzielam Twoja sugestie... zalozcie watek o swoich zainteresowaniach... bede Was czesto odwiedzala....
21 stycznia 2013 21:29
Też byłam 3,5 jeden raz!!!...i myślałam wówczas ,że nie ma takiego bohatera jak ja...wow!!! jednak stwierdziłam...,że stałam się powsinoga i muszę się włóczyć ,raz w stronę Polski a za półtora-dwa miesiące w stronę Niemiec...całkowita stagnacja nie jest tym ,co daje mi satysfakcję...ale pól roku czy 7 miesięcy to dla mnie niemal bohaterstwo uściski,pa
22 stycznia 2013 08:53
... ja mam tez... podobnie do Andrejki... ulubione egzotyczne zwierze na awatarze...
widac moj przeogromny strach... respekt dla takich zabaw mam.... juz nigdy wiecej!!!
22 stycznia 2013 11:42 / 1 osobie podoba się ten post
KIka1: a ja Ci zazdroszcze tej zabawy !!! Ciepla woda, zabawa z delfinem, rany, marzenie, ktore sie nigdy nie spelni, pomieszkalabym sobie pod palmami gdzies, gdzie jest zawsze cieplo ...

Mozah: mysle sobie, ze takie tematyczne watki szybko gina smiercia tragiczna ... Piszemy bardzo spontanicznie, czasami cos nie na temat (hi, hi, nawet czesto...), dla moderatorow to by byla katorznicza praca dzielenie tego sensownie i przenoszenie ... Chyba, ze same sie zdyscyplinujemy i bedziemy pisac "w temacie".
16 lutego 2013 11:08
Witam  serdecznie, nie  wiem  czy  jest  już  taki  temat,  ale  wydaje  mi  się  ważny.
Jak  radzicie  sobie  z  problemem z  rozstaniami  z  rodziną...
Mam  matkę, 77 lat, też  samotna, (mieszkamy w  innych  miastach) i  widzę  jak  cierpi...no  może  jest  wręcz  zazdrosna, że  ja jeżdżę  opiekować  się  innymi  starymi  ludżmi,  a  ona,   pozostawiona przez  nas (moje  corki  są też  za  granicą ).
I  wciąż  mówi o śmierci, że  jest  nikomu  nie  potrzebna.. i  takie  tam  :(
Dzwonie  do  niej  regularnie,  ale  jej  wciąż  mało.  A  przecież  taką  mam  pracę,  bo  innej  nie  znalazłam  po  50 tce, mimo  wykształcenia (technicznego :(  ).
Mój  przyjaciel, u którego  mieszkam  też  coraz  częściej  głupio  żartuje,  że  ja  tam  pewnie  jakiegoś  chłopa  mam  :(((.  Mimo, że  uzgadnialismy razem,  że  taką mam  pracę  i  ,,damy  radę,,    Czasami  miewam  doła,  i  to  nie  przez  pracę  tutaj,  ale  przez  ludzi  którzy  zostają  w Polsce i  trudno  im  się  pogodzić  z  moimi  częstymi  wyjazdami . A  przecież  są  młode  kobiety, które  zostawiają  dzieci  w  wieku  szkolnym (znam  takie) - jak one  muszą  radzić  sobie  z  tym problemem ????
Może  wspólnie  porozmawiamy  na  ten temat ....
16 lutego 2013 11:37
Witaj maargaretkaa... to jest wlasciwie temat rzeka,kazda z nas wyjezdzajac do pracy przezywa to bardzo,kazda inaczej i kazda z nas zostawia kogos w domu.Ja np.mam 10 letnia coreczke,ktora zostaje z moja mama...niby ok ale roznica pokolen,rozne charaktery,komputery i wiekszy luz...to rzeczy dla mojej mamy nie do przelkniecia i....mamy konflikt.No ale poki co to musze wyjezdzac,zeby zylo nam sie lzej.Nie bedzie tak zawsze no ale jest teraz.Kazde rozstanie przezywam okrutnie bolesnie,dlatego tez moje wyjazdy sa krotkie od-5 do 6 tygodni.Niby niedlugo ale dla mnie i mojego dziecka to wiecznosc....wszystkie tesknimy,martwimy sie,i staramy wszelkie problemy w rodzinie i roznego rodzaju sprawy rozwiazywac telefonicznie,co nie jest proste.Bo smutno nam,ze jestesmy daleko i nie mozemy nic wiecej zrobic jak tylko radzic sobie w ten sposob.Placzemy w poduszke,i cieszymy sie ze jest nasze forum,gdzie wlasnie mozemy sie wspierac co prawda znamy sie wirualnie ale...to fantastyczne miejsce gdzie zartujemy,doradzamy sobie,klocimy sie,wylewamy swoje zale lub cieszymy sie sukcesami itd...... tak wlasnie radzimy sobie bo my kobiety MUSIMY byc silne .... Pozdrawiam
16 lutego 2013 15:37
Janusz swojego czasu świetnie skomentował temat Alutki,że otworzyła puszkę Pandory..- po namyślę jestem skłonna sądzić,że ten temat w dużej mierze może być odpowiedzią na powyższy problem,powtarzam , w dużej mierze lecz nie zupełnie,abyście mnie nie ukamienowali;-)

Lampka wina ..i dolana jeszcze lampka, lub smaczne piwo każdego wieczora, często są rozładowaniem stresu związanego z tęsknotą i oddzieleniem od najbliższych.od tego co kochamy ...zatopienie się w internecie i na forach to też może być krzyk rozpaczy walk z samotnością...inni płaczą wieczorami do poduszki...tak bywa kochani, choć nie chcemy się może przed samymi soba przyznawać.Nie ma cudownej recepty, każdy według preferencji swojego usposobienia musi znaleźć środek,,,książki,filmy...znam osobę,która w każdą wolną chwilę kładła się i chciała przespać czas .

Po prostu, jak napisała dorothe41...musimy być silne,pa uściski dla wszystkich

aha!!!po jutrze wracam do domciu,do mojego kochanego męża i nie będę już piła,ćpała, nurzała się w portalach i w międzyczasie cały czas spała,hurrrraaaa!!!!
16 lutego 2013 16:21 / 2 osobom podoba się ten post
Nigdy:nie płacze,nie piję ,nie zadręczam się myślami,nie użalam się nad sobą nie ,mam się za bohaterke,nie mam poczucia ,ze rozłąka to coś tak strasznego,ze trzeba niebywałej siły aby to wytrzymać,wizualizuje sobie te nasze niemieckie zarobki i jak to będzie cudnie kiedy wróce i bez problemu daję rade .
16 lutego 2013 17:16 / 1 osobie podoba się ten post
Trudny temat, ale prawdziwy.Tęsknota dotyka większość z nas, na pewno nie wszystkie, ponieważ znam opiekunki , które np. nie mają męża , dzieci dorosłe na swoim, często też gdzieś za granicą mieszkają, więc te kobitki twierdziły, że im dobrze tutaj, że mają stała stelle i czują się jak w domu.

Gorzej jak zostawia się rodzinę, dzieci , męża, wtedy trudniej, ale żeby nie zwariować nie ma co się zadręczać i płakać co dzień.Czas w końcu minie , powrócimy do swoich, a na ten czas najlepiej znależć sobie zajęcie, obojętnie jakie.Jedna będzie pochłaniać książki, druga wyszywać, kolejna spacerować itp . Musimy sobie uświadomić , że nie jesteśmy tutaj w więzieniu, to był nasz wybór i rozczulanie się nad sobą w niczym nam nie pomoże a tylko zaszkodzi.Ile dziewczyn tyle sposobów na odliczanie dni, ale zawsze humor poprawi nam myśl ile dziś zarobiłyśmy eurasków, bo jakby na to nie patrzeć , po nie tutaj się wybrałyśmy:)
16 lutego 2013 17:20
och, Emmo, kobieto ze stali, dałam Ci plusa! Boś dzielna niczym Brunhilda z mitologii germańskiej! Napisałabyś coś w ciekawostkach na temat związany z Twoimi studiami języka niemieckiego, cooooo? Zakładam, że je lubiłaś i byłaś nimi zainteresowana... I że Twoją pasją nie jest językoznawstwo lub teoria literatury, brrrrrr!!!

Ja najczęściej umiarkowanie tęsknię za powrotem do kraju. Z reguły czeka mnie tam taki czy inny, duży śmietnik do posprzątania, piszę w sensie przenośnym. Co jak wiadomo nie jest specjalnie miłym zajęciem. Kontakty z bliskimi i z polską kulturą - tak, to są te plusy dla których warto wracać. Ale pobyt w D chroni nas jakoś przed wejściem w "skrzeczącą rzeczywistość" naszej ojczyzny, która jak wiemy, szybko daje o sobie znać.

Aniu, udanego pobytu na łonie rodziny!
16 lutego 2013 17:59 / 1 osobie podoba się ten post
To co pisze jest tylko i wylacznie moje zdanie na ten temat.Nie .....nie wierze.ze sa osoby,ktore nigdy choc raz nie zatesknily...ludzie sa rozni,jedni potrafia sie przyznac TaK tESKNIE a sa i tacy ,ktorzy nigdy nie powiedza tego glosno ..... jezeli mamy serce i kogos w tym sercu to tesknic bedziemy zawsze..... bo to normalny odruch,na ktory nie mamy wplywu i juz:Jak radzimy sobie? Roznie..jedni placza inni popijaja a jeszcze inni zajadaja czekolade.....a niektorzy agresja tuszuja swoja tesknote.....fajnie bo mamy mozliwosc zarobienia niezlej kasy i to jest jak najbardziej ok! ale tesknic trzeba bo to znaczy,ze jestesmy zdolni do uczuc.A to ze czeka nas cos niefajnego po powrocie.....cieszmy sie Bo jak to stracimy bedziemy dopiero to doceniac.....
16 lutego 2013 18:07
Ja jak najbardziej tęsknie za domem, dzieckiem, mężem! I podpisuję się obiema łapkami,że gdybym zarobiła te same pieniądze w Pl, na pewno bym nie wyjeżdżała.Oczywiście lubię starszych ludzi, mam do nich szacunek, ale to jest praca, tylko praca, wykonuję ją najlepiej jak potrafię i jak na skrzydłach wracam do domu:)

Nie rozczulam sie nad sobą tak jak napisałam wyżej , bo wtedy byłoby mi po sto kroć gorzej:)
16 lutego 2013 18:17
No i o to chodzi przyznac sie do tesknoty a rozczulanie to juz inna para kaloszy hihihi ale nie bojmy sie okazywac wszelkich uczuc....i nie potepiajmy tych,ktorych krzyk rozpaczy slychac po calych Niemczech.... starajmy sie ich zrozumiec..... ja naleze do tych osob co od czasu do czasu rykna w podusie....ale zaraz biore sie w garsc i jest ok. i nie jest to uzalanie sie nad soba...... pozdrawiam te placzace i te nieplaczace ...... buziolki
16 lutego 2013 18:52
Reasumujac - taka to ta nasza robota ,że jak to mówią -twardym trza być nie miętkim!!!:):):):)
Czego Wam wszystkim i sobie życzę!!!:):):)
16 lutego 2013 20:07
No i jednak nie bardzo tu pasuje mój wpis.

Bo nie dotyczy on mojej tęsknoty....z tym radzę sobie całkiem nieżle...wręcz dobrze mi tu -lepiej jak w domu (którego nie mam).

Chodziło mi bardziej o np zazdrość mojej matki, że zajmuje się innymi, a nie nią.

Czy mój przyjaciel coraz bardziej gadający głupoty...też chyba z zazdrości...