Jak radzicie sobie z tęsknotą tu w Niemczech ?

18 stycznia 2013 12:50
Kukis calym sercem jestem Toba i trzymam kciuki za wnusia, oby szybko doszedl do siebie po operacji i duuuzo zdrowka dla niego !!!! ( Ty tez jestes z zachodniopomorskiego...:) jak milo)







18 stycznia 2013 12:52
Benita pieknie powiedziane :) i jakze trafnie ....
18 stycznia 2013 12:55
A ja mam 6 tygodni .Gdyby nie internet, pewnie też bym tęskniła.Kika , a co z wnusiem? Wszystko ok? Pozdrawiam.
18 stycznia 2013 13:40
Kika, przeciez Ty całym sercem i ciałem jestes z nimi, pomagasz dzieciom jak mozesz, nie wyrzucaj sobie niczego!!! Życze Twojemu wnusiowi, szybkiego powrotu do zdrowia!! Babciu, główka do góry!!! Będzie wszystko dobrze!!!!
18 stycznia 2013 14:36
Do kika1, ja tez zycze Twojemu wnusiowi duzo zdrowka, zeby jak najszybciej wracal do zdrowia. Kika halte die Ohren steif!!! Zobaczysz wszystko bedzie dobrze, szybciej nim sie zdazysz obejrzec. Trzymaj sie dzielnie!!!!
18 stycznia 2013 16:23
69 dni. masakra jakaś...
Kika. dla wnusia dużo zdrówka, nie zdrowieje jak najprędzej :)

na smutki i tęsknotę:


 
AnnaSun jak chcesz dopisać coś do swojej wypowiedzi, to użyj opcji "edytuj" - jest przy każdym poście taka mała ikonka z ołówkiem. Jeśli nikt po Twojej wypowiedzi nie wysłał posta w danym temacie, to możesz swoją ostatnią wypowiedź edytować przy pomocy tej opcji. Tematy są wówczas bardziej czytelne. Moderator 
18 stycznia 2013 17:50
Kika, dzieci są zaprogramowane na różne kłopoty, jak powiedział kiedyś pewien lekarz, gdy moim znajomym maluch przy nich wypadł z wysokiego wózka i oczywiście przeżył bez szwanku. Z wnusiem są rodzice, nie leży i nie płacze samotnie jak dzieci niechciane. Czasem myślę, że trudne rzeczy, które przeżywają nasi milusińscy są szkołą przede wszystkim dla nas, by to nas kształtować, bo dzieciaki jakże często są jak koty spadające na 4 łapy z wieżowca, gdy my łzy lejemy i po nocach nie śpimy...
Sylwunia i Ania Sun, umówmy się na wirtualnego drinka, by łatwiej nam było wspólnie przeżyć te 8 tygodni pracy....
18 stycznia 2013 18:09
Romana, no trzeba będzie, tylko skąd ja tu drinka wezmę, na tym końcu świata, bo, że mi sąsiad przywiezie, to raczej nie ma co liczyć... ;)

chyba że się wybiorę w czasie wolnym (który nie wiadomo kiedy będzie i czy w ogóle będzie) i coś sobie zakupię...
18 stycznia 2013 19:02
Hej Anulka myśle ,że nie jeczała babka po moim telefonie:)) Jak przyjade do domu to wypije za was szampana::)
19 stycznia 2013 00:04
Komputer szwankuje... grozi... ze dane beda zlikwidowane... wszystko w nim wariuje... napisalam byscie wiedzialy... ze gdyby mnie przez nastepne dni nie bylo... to wina PC...

19 stycznia 2013 21:20 / 2 osobom podoba się ten post
Zdecydowanie lepiej sobie radzę z tęsknotą od kiedy zabieram ze sobą laptopa. Cudowny wynalazek: internet i skype są jak przeciwbólowy APAP. Zrobiłam sobie fotki mojego mieszkanka z moimi milusińskimi. Jak nachodziła mnie handra, to robiłam - Klik! i byłam znów jakby u siebie. Skype jest jednak na pierwszym miejscu wynalazków, które ułatwiają życie na emigracji. Brakuje nam jeszcze teleportacji, no to by załatwiało sprawy, co dziewczyny? Ale mnie poniosło....
20 stycznia 2013 11:50
Nie, Fado - kompletnie nie !!!!

ale masz dobry pomysl ze zdjeciami domku, na to nie wpadlam ale nadrobie. ja mam w telefonie cala mase zdjec Skrzatow i kilka Orla.

w srode przyjezdza moja zmienniczka, a w czwartek wieczorkiem jade !!!!! jezu jak sie ciesze !!!!

meza widzialam w realu tak dawno temu... bo tak wyszlo ze kilka dni przed moim wyjadem i On musial sluzbowo wyjechac... dzieki wszystkim madrym glowom za skype-a.

czy kazda z nas tak bardzo nosi na kilka dni przed powrotem do domu, czas ciagnie sie potwornie, podopieczna zachodzi podwojnie za skore itp.... chyba tak.
20 stycznia 2013 12:12
Mi zostało jeszcze 16 dni w De. Wytrzymam, ale momentami szał nieziemski mnie ogarnia (pomimo, że sztelę mam całkiem wypasioną). Niech to zleci szybko...
20 stycznia 2013 12:41
Na pocieszenie wszystkim ja dopiero przyjechalam jestem tydzien a jeszcze 2 miesiace i tygodnie kto ma miej ?dziewcyny trzymam za was kciuki nie dawac sie przygnebieniom na a ze jedziecie do domu wiecej maseczek na twarzyczki paznokietki zrobic na spacerki wyjsc ostatnie ostatni sniezek zobaczyc bo nastepnym razem bedie juz prawie wiosna... to dziala a zobaczycie zleci pozdrawiam cos mi sie tu kreci ale moze doczytacie
20 stycznia 2013 15:27
to my Justa mniej więcej tyle samo w tym wypasionym, niemieckim "więzieniu" sobie posiedzimy, w razie potrzeby solidaryzując się w chandrze. Dziś ślizgając się po chodnikach, bo nie wszyscy w grodzie Schillera posypali ulice piaskiem, do szpitala babci dzielnie zmierzam i nagle kosy śpiewające słyszę. To są takie nieoczekiwane pociechy od dobrego Pana Boga w naszym czasem trudnym opiekunkowym losie dane....