Z tego, co tu napisano, to firma wie. Ciekawe, czy zmienniczce- nawet tej na krótki czas powiedzą, jak to wygląda...
Z tego, co tu napisano, to firma wie. Ciekawe, czy zmienniczce- nawet tej na krótki czas powiedzą, jak to wygląda...
Szkoda zes pdp to powiedziala teraz,trza bylo sie umowic z corka,ze powiecie jej to w odpowiednim czasie. Kobita moze sie stresowac i tu masz wlasnie na swoim przykladzie. Pdp moze teraz byc niespokojna do twojego wyjazdu. A to co ty piszesz o tym,ze corka tak powiedziala to bym tyz z corka pogadala,ze musisz spac bo nie bedziesz miala sily pracowac. Niech ci sie tam dobrze pracuje,malo dni zostalo :aniolki:
Ja z córką nie rozmawiam, ona mieszka 600km stąd i dzwoni do mamusi tak raz w miesiącu na 5 minut.
Druga córka mieszka w odległości 1000km, jest lekarzem, dzwoni tak dwa razy w miesiącu, a teraz pojechała do Nepalu, na jakąś misję humanitarną.
Syn decyzyjny mieszka 100km stąd, ale od tygodnia jest juz na wielkanocnym urlopie i nie ma z nim kontaktu. Więc nie miałam z kim się umawiać. Pdpna od wczoraj próbuje dodzwonić się do córki, aby przyjechała na te dwa tygodnie. Ach, mogłaby spróbować naszego opiekunkowego chleba, ale ja wiem,że to nierealne.
Szczęściem dla mnie nikt nie przyjeżdża na Wielkanoc. A po Wielkanocy już z górki. Dzisiaj udało mi się przespać noc, więc jest trochę lepiej.
Poniedzialek ciezki bo trza gotowac,cos wyprac i trza isc na kolejne zakupy. Moja pdp ma fiola na punkcie ozdob swiatecznych tos my wyciagaly stare,plastikowe jaja. Jutro sie kupi tulipany i bedziemy ozdabiac jajami. Serwety wielkanocne wypralam i fertig. Tyz musialam obiad robic na 2 dni.
Nie lubie swiat poza domem ale sytuacja i zdrowie mnie zmusily wiec odbebnie swoje,zarobie i bedzie trzeba zyc dalej.Na Boze Narodzeni w zyciu bym na swieta nie zostala.
Jechałam pierwszy raz, bez języka. I to, że jestem gotowa zostać w święta (BN) to był mój główny atut. Teraz zmieniłam firmę i znów na święta zostaję. Ale już mam jakieś doświadczenie, język coraz więcej, referencje też już mam, to mogę trochę inaczej rozmawiać. Sobie i rodzinie zapowiedziałam, że na BN jestem w domu, to już trzecie nie wchodzą w grę (pierwsze były na zmywaku, też w DE). Ale jeśli będę jeździć tutaj, to grudzień wychodzi mi w domu.
Teraz z przygotowań świątecznych robimy pierniki, koszyk już odnaleziony, wszytko zaplanowane.
Poniedzialek ciezki bo trza gotowac,cos wyprac i trza isc na kolejne zakupy. Moja pdp ma fiola na punkcie ozdob swiatecznych tos my wyciagaly stare,plastikowe jaja. Jutro sie kupi tulipany i bedziemy ozdabiac jajami. Serwety wielkanocne wypralam i fertig. Tyz musialam obiad robic na 2 dni.
Nie lubie swiat poza domem ale sytuacja i zdrowie mnie zmusily wiec odbebnie swoje,zarobie i bedzie trzeba zyc dalej.Na Boze Narodzeni w zyciu bym na swieta nie zostala.
Wszyscy, prawie wszyscy starsi w D hołdują tym paskudztwom swiątecznym . Zajączki czekoladowe potrafią miec juz bardzo starszawe . I dalej schowaja do szuflady . Tez ustawiałam takie ozdoby, cóz nie moj dom a jak komus przyjemnie jest w takim otoczeniu to dlaczego miałam zmieniać zwyczaje ? . Wielkanoc mniej sentymentalna jest niż BN - zleci szybko .
Zjedliśmy odgrzewane żeberka, sąsiadka przyszła do dziadzia a ja spędziłam popołudnie z towarzyszką niedoli. Byłyśmy w sklepie po jabłka, jutro zrobię kompot. Mieszkania nie dekoruję, dziadek nie zwraca uwagi na wystrój. Ważne, że ma fotel, łóżko, nagotowane i mnie rzecz jasna. Lubię tego piernika, dzisiaj był znośny.
Wszyscy, prawie wszyscy starsi w D hołdują tym paskudztwom swiątecznym . Zajączki czekoladowe potrafią miec juz bardzo starszawe . I dalej schowaja do szuflady . Tez ustawiałam takie ozdoby, cóz nie moj dom a jak komus przyjemnie jest w takim otoczeniu to dlaczego miałam zmieniać zwyczaje ? . Wielkanoc mniej sentymentalna jest niż BN - zleci szybko .
Babcia na razie nie wyciąga nic z szuflad, a jedynie kwiaty dokłada- dostała od siostrzenicy tulipany, w niedzielę kupiła żółte prymulki- ładnie na stole wyglądają. Słodycze wyciąga popołudniami do kawy, to nie mają się kiedy zestarzeć (choć siostrzenica jej dokupuje, to nie wiem, kto bedzie szybszy, ona czy terminy ważności). Wyjaśniło się sześć paczek kawy (z 2015 roku) w piwnicy. To prezenty, ona kawy nie pije, to tak sobie stała na dole. Ustaliłyśmy, że zostanie wysypana do ogródka pod kwiaty, a ja kupiłam sobie świeżą.