Pijąca zmienniczka

02 stycznia 2017 22:30 / 2 osobom podoba się ten post
Powoli powoli mi to idzie ale się pakuję. Dzisiaj dzwoniła Córka PDP że Babcia czeka w w Heimie bo zmienniczka została odtransporowana do domu. 
02 stycznia 2017 22:42 / 2 osobom podoba się ten post
michasia

Powoli powoli mi to idzie ale się pakuję. Dzisiaj dzwoniła Córka PDP że Babcia czeka w w Heimie bo zmienniczka została odtransporowana do domu. 

Nadmieniłaś wcześniej,że ta zmienniczka na forum coś ustalała z Tobą, tzn że ona była z tego forum ? Tutaj się poznałyście? 
A swoją drogą to ci Niemcy też mają niezłe zamieszanie z tymi opiekunkami, nie dziwię się,ze mogą być zmęczeni , często coś się dzieje,muszą sprawdzać,doglądać itd. A człowiek się dziwi,że oni tacy kontrolujący....        
U mnie tu początki z opiekunkami wyglądały tak,że synowa była duszona rękami przez taką młodą op. z Pl i nie chciała opuścić mieszkania.  Synową do tej pory ,a minęło już ponad rok, przerażenie trzyma.  :)
02 stycznia 2017 23:22 / 5 osobom podoba się ten post
Kama84

Nadmieniłaś wcześniej,że ta zmienniczka na forum coś ustalała z Tobą, tzn że ona była z tego forum ? Tutaj się poznałyście? 
A swoją drogą to ci Niemcy też mają niezłe zamieszanie z tymi opiekunkami, nie dziwię się,ze mogą być zmęczeni , często coś się dzieje,muszą sprawdzać,doglądać itd. A człowiek się dziwi,że oni tacy kontrolujący....        
U mnie tu początki z opiekunkami wyglądały tak,że synowa była duszona rękami przez taką młodą op. z Pl i nie chciała opuścić mieszkania.  Synową do tej pory ,a minęło już ponad rok, przerażenie trzyma.  :)

U Nas na Forum nie ma nie ma takich opiekunek.Pisałam ze ustawiała mnie terminami.Chciała się ze mną zmieniac ale tak jak jej pasowała. Dzisiaj Córka dzwoniła i jest zła i wcale się nie dziwie. Zostawia pod opieką Mamę, płaci pieniądze i wymaga odpowiedzialności, opieki na 100%. a co zastaje?-- masakra.
03 stycznia 2017 08:04 / 7 osobom podoba się ten post
michasia

U Nas na Forum nie ma nie ma takich opiekunek.Pisałam ze ustawiała mnie terminami.Chciała się ze mną zmieniac ale tak jak jej pasowała. Dzisiaj Córka dzwoniła i jest zła i wcale się nie dziwie. Zostawia pod opieką Mamę, płaci pieniądze i wymaga odpowiedzialności, opieki na 100%. a co zastaje?-- masakra.

Kiedyś tam już pisałam , że też mnie zmieniła pani z problemem alkoholowym . Śmiało mogę powiedzieć , że to była alkoholiczka ...ale cwana alkoholiczka . Piła tak , żeby nikt się nie skapnął - nocami , przy otwartych na oścież oknach .....parter od ulicy ! Wyleciała w piatym dniu z hukiem a wciągu tych poprzednich czterech wypiła : 2 butelki wódki ( jedna nasza rodzima " żołądkowa " ....patriotka psia mać ! ) , 2 butelki wina i 1 Grappa , te były zarąbane z piwniczki z alkoholami . Wyżłopała nawet ok. 3/4 szampana , który stał w lodówce dobrze zakorkowany a którego to ja z dziadeczkiem nie daliśmy rady w Sylwestra wypić . Nawet takim " małpkom " podarowanym mi do ciast nie przepuściła ...... Akoholizm to tragedia , ale jakim człowiekiem bez krzty wyobraźni trzeba być , żeby w ogóle " pysk " choc trochę umaczać ? Wypić lampkę wina , czy innego niezbyt mocnego alkoholu z jakiejś okazji , podczas uroczystości , za zgodą świadomych PDP-ch , czy jakichś tam opiekunów rodzinnych to nie grzech , aleeee .....walnąć se flaszkę wódki , nawet we czterech , nawet za pełną zgodą i nie zastanawiając się , że gdyby coś w tym czasie stało się z naszymi PDP , trzeba pogotowie wezwać .....i co ? wstrzymać oddech , zatuszować zapach może i można , ale " kręciołka " w głowie , nogach już się nie zatuszuje .....a wezwana pomoc tego tak lekko nie zostawi . Powiadomi kogo trzeba i z preblemów z tym związanych dany delikwent tak łatwo się nie wybroni . Będą kłopoty i to straszne . Alkohol jest dla ludzi mądrych , którzy wiedzą , że w pracy się go nie pije , tym bardziej , że w naszym " fachu " odpowiadamy za CZŁOWIEKA  , starego , chorego , bezbronnego CZŁOWIEKA  !
03 stycznia 2017 13:42 / 3 osobom podoba się ten post
Barbara niepowtarzalna

Kiedyś tam już pisałam , że też mnie zmieniła pani z problemem alkoholowym . Śmiało mogę powiedzieć , że to była alkoholiczka ...ale cwana alkoholiczka . Piła tak , żeby nikt się nie skapnął - nocami , przy otwartych na oścież oknach .....parter od ulicy ! Wyleciała w piatym dniu z hukiem a wciągu tych poprzednich czterech wypiła : 2 butelki wódki ( jedna nasza rodzima " żołądkowa " ....patriotka psia mać ! ) , 2 butelki wina i 1 Grappa , te były zarąbane z piwniczki z alkoholami . Wyżłopała nawet ok. 3/4 szampana , który stał w lodówce dobrze zakorkowany a którego to ja z dziadeczkiem nie daliśmy rady w Sylwestra wypić . Nawet takim " małpkom " podarowanym mi do ciast nie przepuściła :-)...... Akoholizm to tragedia , ale jakim człowiekiem bez krzty wyobraźni trzeba być , żeby w ogóle " pysk " choc trochę umaczać ? Wypić lampkę wina , czy innego niezbyt mocnego alkoholu z jakiejś okazji , podczas uroczystości , za zgodą świadomych PDP-ch , czy jakichś tam opiekunów rodzinnych to nie grzech , aleeee .....walnąć se flaszkę wódki , nawet we czterech , nawet za pełną zgodą i nie zastanawiając się , że gdyby coś w tym czasie stało się z naszymi PDP , trzeba pogotowie wezwać .....i co ? wstrzymać oddech , zatuszować zapach może i można , ale " kręciołka " w głowie , nogach już się nie zatuszuje .....a wezwana pomoc tego tak lekko nie zostawi . Powiadomi kogo trzeba i z preblemów z tym związanych dany delikwent tak łatwo się nie wybroni . Będą kłopoty i to straszne . Alkohol jest dla ludzi mądrych , którzy wiedzą , że w pracy się go nie pije , tym bardziej , że w naszym " fachu " odpowiadamy za CZŁOWIEKA  , starego , chorego , bezbronnego CZŁOWIEKA  !

Problem alkoholowy dotyka częściej chyba kobiety niż facetów. Kobiety szybciej wpadają w uzależnienie. Zaczyna się od lampki wina w pustym mieszkaniu a kończy na oddziale odwykowym. I nie ma tu  znaczenia pochodzenie, wykształcenie czy status społeczny. Jak pracowałam, moją przełożoną była bardzo mądra i piękna kobieta. Na pierwszy rzut oka można jej było tylko wszystkiego zazdrościć. Nie narzekała na brak gotówki, wokół tylko życzliwe osoby ale jej życie osobiste nie układało się najlepiej i tu chyba był główny powód.....w każdym razie po latach picia ( w pracy tolerowano jej wyskoki bo mimo wszystko była świetnym fachowcem ) w końcu zwolniono ją z pracy. Widziałam jak z wykształconej, pięknej i zawsze eleganckiej kobiety robi się menel spod budki z piwem.....Nie wiem jakie były jej dalsze losy, czy ktoś z rodziny czy znajomych zajął się Nią i pomógł wyjść z nałogu....odbić się od tego dna.....????
Ale jeśli sam uzależniony nie zechce się leczyć to nie ma takiej sily, która go do tego zmusi....
03 stycznia 2017 16:15 / 2 osobom podoba się ten post
ewa59

Problem alkoholowy dotyka częściej chyba kobiety niż facetów. Kobiety szybciej wpadają w uzależnienie. Zaczyna się od lampki wina w pustym mieszkaniu a kończy na oddziale odwykowym. I nie ma tu  znaczenia pochodzenie, wykształcenie czy status społeczny. Jak pracowałam, moją przełożoną była bardzo mądra i piękna kobieta. Na pierwszy rzut oka można jej było tylko wszystkiego zazdrościć. Nie narzekała na brak gotówki, wokół tylko życzliwe osoby ale jej życie osobiste nie układało się najlepiej i tu chyba był główny powód.....w każdym razie po latach picia ( w pracy tolerowano jej wyskoki bo mimo wszystko była świetnym fachowcem ) w końcu zwolniono ją z pracy. Widziałam jak z wykształconej, pięknej i zawsze eleganckiej kobiety robi się menel spod budki z piwem.....Nie wiem jakie były jej dalsze losy, czy ktoś z rodziny czy znajomych zajął się Nią i pomógł wyjść z nałogu....odbić się od tego dna.....????
Ale jeśli sam uzależniony nie zechce się leczyć to nie ma takiej sily, która go do tego zmusi....

Odniosę się Ewo do ostatniego zdania. Tu jest wielki problem bo żaden alkoholik nie przyzna się, że jest alkoholikiem, a rodzina często jest bezradna. Straszne to. Znam też kobietę ( piękna z głową na karku księgowa dużej firmy ) zaczęło się od lampki wina z koleżanką, a później to wiadomo...rodzina stawała na głowie i nic nie poradziła. Kiedy ją zobaczyłam po 10 latach, to rozpoznałam ją po oczach bo reszta, to mnie mnie przeraziła 
04 stycznia 2017 22:07 / 8 osobom podoba się ten post
Opowiem Wam historię o mojej zmienniczce, która po prostu włos mi dzisiaj na głowie zjeżyła. 
Opuściłam 13 grudnia moją ciężko chorą na stwardnienie zanikowe boczne podopieczną. Dzień wcześniej przyjechała zmienniczka - najzwijmy ją Genią. Wrażenie na mnie zrobiła w miarę dobre, wprawdzie jej znajomość niemieckiego była bardzo słaba, a na to miejsce potrzebują osoby z bardzo dobrym niemieckim, bo podopieczna nie mówi, tylko pisze (a nawet pisanie sprawia jej trudność), więc trzeba odbierać telefony, w imieniu podopiecznej mówić i rozumieć od razu, co ona na tablecie pisze. Ale przed świętami wiadomo jak jest z opiekunkami, więc wysłali taką panią, jaką znaleźli.

Okazało się też na miejscu, że Genia nie ma wcale siły. Wpawdzie opiekunka to nie jakiś dźwig, ale naszą podopieczną trzeba było wesprzeć we wstawaniu ze sofy, we wchodzeniu po schodach - mnie to nie kosztowało jakoś dużo siły, ale Genia nie mogła sobie z tym poradzić. Pokazywałam jej chwyty, dzięki którym bez większego wysiłku ze swojej strony, będzie mogła pomóc pdp, ale nic nie skutkowało. Wiedziałam już wtedy, że dobrze to nie będzie.
Po przyjeździe do Polski pozostałam w kontakcie z podopieczną i jej bratem. Brat w ogole bardzo fajny, taki na moje lata, ale niestety odmiennej orientacji :(
Żarty na bok - pisali mi więc, że Genia sobie nie radzi, że nie rozumie właściwie nic z tego, co pdp jej pisze i najgorsze, że nie ma wcale siły i codziennie musi ktoś przychodzić, żeby sprowadzić pdp rano na dół, a wieczorem zaprowadzić na górę.

Pierwsza bombka wybuchła po sylwestrze. U pdp był brat z chłopakiem, drugi brat i się gościli. Genia w czasie tego wieczoru się przewróciła i brat próbując ją podnieść stwierdził, że jest po prostu pijana. Zrobili też przegląd butelek i im brakowało. Podobno przy nich nie piła, więc musiała podpić w swoim pokoju (słowa brata). 

Ale ostatnia bomba wybuchła wczoraj. Do pdp codziennie przychodzą pielęgniarki paliatywne i dzisiaj była Henrike. Genia miała jelitówkę i Henrike przyniosła jej maseczkę i usiłowała wytłumaczyć Geni, że jak się zbliża do pdp, to musi ją zakładać, bo jelitówka może oznaczać dla niej nawet śmierć. Henrike nie mogła jednak porozumieć się z Genią, Genia była "nicht ansprechbar", czyli w wolnym tłumaczeniu w takim stanie, że nie rozumiała, co się do niej mówi. Henrike na polecenie pdp poszła do pokoju Geni i zrobiła zdjęcia tego, co tam zastała - przepraszam za wyrażenie, ale zasrane łóżko, butelki od piw, win i szampana oraz leki psychotropowe i przeciwbólowe, które należały do pdp. Zdjęcie zostało wysłane do brata, on ściągnął niemiecką koordynatorkę, ta zrobiła swoje zdjęcia i Genia została w trybie natychmiastowym odesłana do domu. Tego samego dnia. 

Jestem tą historią po prostu przerażona - jak można być tak nieodpowiedzialnym. Właściwie to naraziła życie pdp, bo ALS w tym stadium to bardzo poważna sprawa i trzeba być ciągle gotowym do pomocy, a tymczasem ona tak się załatwiła alkoholem/psychotropami lub obydwoma naraz, że nawet sama o siebie nie mogła zadbać i pod siebie robiła. 
04 stycznia 2017 22:33 / 4 osobom podoba się ten post
wichurra2

Opowiem Wam historię o mojej zmienniczce, która po prostu włos mi dzisiaj na głowie zjeżyła. 
Opuściłam 13 grudnia moją ciężko chorą na stwardnienie zanikowe boczne podopieczną. Dzień wcześniej przyjechała zmienniczka - najzwijmy ją Genią. Wrażenie na mnie zrobiła w miarę dobre, wprawdzie jej znajomość niemieckiego była bardzo słaba, a na to miejsce potrzebują osoby z bardzo dobrym niemieckim, bo podopieczna nie mówi, tylko pisze (a nawet pisanie sprawia jej trudność), więc trzeba odbierać telefony, w imieniu podopiecznej mówić i rozumieć od razu, co ona na tablecie pisze. Ale przed świętami wiadomo jak jest z opiekunkami, więc wysłali taką panią, jaką znaleźli.

Okazało się też na miejscu, że Genia nie ma wcale siły. Wpawdzie opiekunka to nie jakiś dźwig, ale naszą podopieczną trzeba było wesprzeć we wstawaniu ze sofy, we wchodzeniu po schodach - mnie to nie kosztowało jakoś dużo siły, ale Genia nie mogła sobie z tym poradzić. Pokazywałam jej chwyty, dzięki którym bez większego wysiłku ze swojej strony, będzie mogła pomóc pdp, ale nic nie skutkowało. Wiedziałam już wtedy, że dobrze to nie będzie.
Po przyjeździe do Polski pozostałam w kontakcie z podopieczną i jej bratem. Brat w ogole bardzo fajny, taki na moje lata, ale niestety odmiennej orientacji :(
Żarty na bok - pisali mi więc, że Genia sobie nie radzi, że nie rozumie właściwie nic z tego, co pdp jej pisze i najgorsze, że nie ma wcale siły i codziennie musi ktoś przychodzić, żeby sprowadzić pdp rano na dół, a wieczorem zaprowadzić na górę.

Pierwsza bombka wybuchła po sylwestrze. U pdp był brat z chłopakiem, drugi brat i się gościli. Genia w czasie tego wieczoru się przewróciła i brat próbując ją podnieść stwierdził, że jest po prostu pijana. Zrobili też przegląd butelek i im brakowało. Podobno przy nich nie piła, więc musiała podpić w swoim pokoju (słowa brata). 

Ale ostatnia bomba wybuchła wczoraj. Do pdp codziennie przychodzą pielęgniarki paliatywne i dzisiaj była Henrike. Genia miała jelitówkę i Henrike przyniosła jej maseczkę i usiłowała wytłumaczyć Geni, że jak się zbliża do pdp, to musi ją zakładać, bo jelitówka może oznaczać dla niej nawet śmierć. Henrike nie mogła jednak porozumieć się z Genią, Genia była "nicht ansprechbar", czyli w wolnym tłumaczeniu w takim stanie, że nie rozumiała, co się do niej mówi. Henrike na polecenie pdp poszła do pokoju Geni i zrobiła zdjęcia tego, co tam zastała - przepraszam za wyrażenie, ale zasrane łóżko, butelki od piw, win i szampana oraz leki psychotropowe i przeciwbólowe, które należały do pdp. Zdjęcie zostało wysłane do brata, on ściągnął niemiecką koordynatorkę, ta zrobiła swoje zdjęcia i Genia została w trybie natychmiastowym odesłana do domu. Tego samego dnia. 

Jestem tą historią po prostu przerażona - jak można być tak nieodpowiedzialnym. Właściwie to naraziła życie pdp, bo ALS w tym stadium to bardzo poważna sprawa i trzeba być ciągle gotowym do pomocy, a tymczasem ona tak się załatwiła alkoholem/psychotropami lub obydwoma naraz, że nawet sama o siebie nie mogła zadbać i pod siebie robiła. 

Żenujące i nieodpowiedzialne zachowanie.....Wstyd i niesmak.
04 stycznia 2017 22:35 / 7 osobom podoba się ten post
ewa59

Żenujące i nieodpowiedzialne zachowanie.....Wstyd i niesmak.

Ja nie znalazłam odpowiednich słów, zresztą co tu komentować ?!
04 stycznia 2017 22:39 / 11 osobom podoba się ten post
Jak to przeczytałam to pd razu pomyślałam o pewnej mojej znajomej opiekunce,która chwaliła się ,że psychotropy podbiera pdp o popija alkoholem bo inaczej nie funkcjonuje. Już ją kiedyś nakryli z tym podbieraniem leków i delikatnie mówiac wyleciała ze szteli. Jak widać jest takich pań więcej,ale to beznadziejne przypadki,tylko wstyd przynoszą normalnym,uczciwym opiekunkom.
04 stycznia 2017 22:40 / 5 osobom podoba się ten post
wichurra2

Opowiem Wam historię o mojej zmienniczce, która po prostu włos mi dzisiaj na głowie zjeżyła. 
Opuściłam 13 grudnia moją ciężko chorą na stwardnienie zanikowe boczne podopieczną. Dzień wcześniej przyjechała zmienniczka - najzwijmy ją Genią. Wrażenie na mnie zrobiła w miarę dobre, wprawdzie jej znajomość niemieckiego była bardzo słaba, a na to miejsce potrzebują osoby z bardzo dobrym niemieckim, bo podopieczna nie mówi, tylko pisze (a nawet pisanie sprawia jej trudność), więc trzeba odbierać telefony, w imieniu podopiecznej mówić i rozumieć od razu, co ona na tablecie pisze. Ale przed świętami wiadomo jak jest z opiekunkami, więc wysłali taką panią, jaką znaleźli.

Okazało się też na miejscu, że Genia nie ma wcale siły. Wpawdzie opiekunka to nie jakiś dźwig, ale naszą podopieczną trzeba było wesprzeć we wstawaniu ze sofy, we wchodzeniu po schodach - mnie to nie kosztowało jakoś dużo siły, ale Genia nie mogła sobie z tym poradzić. Pokazywałam jej chwyty, dzięki którym bez większego wysiłku ze swojej strony, będzie mogła pomóc pdp, ale nic nie skutkowało. Wiedziałam już wtedy, że dobrze to nie będzie.
Po przyjeździe do Polski pozostałam w kontakcie z podopieczną i jej bratem. Brat w ogole bardzo fajny, taki na moje lata, ale niestety odmiennej orientacji :(
Żarty na bok - pisali mi więc, że Genia sobie nie radzi, że nie rozumie właściwie nic z tego, co pdp jej pisze i najgorsze, że nie ma wcale siły i codziennie musi ktoś przychodzić, żeby sprowadzić pdp rano na dół, a wieczorem zaprowadzić na górę.

Pierwsza bombka wybuchła po sylwestrze. U pdp był brat z chłopakiem, drugi brat i się gościli. Genia w czasie tego wieczoru się przewróciła i brat próbując ją podnieść stwierdził, że jest po prostu pijana. Zrobili też przegląd butelek i im brakowało. Podobno przy nich nie piła, więc musiała podpić w swoim pokoju (słowa brata). 

Ale ostatnia bomba wybuchła wczoraj. Do pdp codziennie przychodzą pielęgniarki paliatywne i dzisiaj była Henrike. Genia miała jelitówkę i Henrike przyniosła jej maseczkę i usiłowała wytłumaczyć Geni, że jak się zbliża do pdp, to musi ją zakładać, bo jelitówka może oznaczać dla niej nawet śmierć. Henrike nie mogła jednak porozumieć się z Genią, Genia była "nicht ansprechbar", czyli w wolnym tłumaczeniu w takim stanie, że nie rozumiała, co się do niej mówi. Henrike na polecenie pdp poszła do pokoju Geni i zrobiła zdjęcia tego, co tam zastała - przepraszam za wyrażenie, ale zasrane łóżko, butelki od piw, win i szampana oraz leki psychotropowe i przeciwbólowe, które należały do pdp. Zdjęcie zostało wysłane do brata, on ściągnął niemiecką koordynatorkę, ta zrobiła swoje zdjęcia i Genia została w trybie natychmiastowym odesłana do domu. Tego samego dnia. 

Jestem tą historią po prostu przerażona - jak można być tak nieodpowiedzialnym. Właściwie to naraziła życie pdp, bo ALS w tym stadium to bardzo poważna sprawa i trzeba być ciągle gotowym do pomocy, a tymczasem ona tak się załatwiła alkoholem/psychotropami lub obydwoma naraz, że nawet sama o siebie nie mogła zadbać i pod siebie robiła. 

Naraziła zdrowie i życie pdp i powinna ponieść za to odpowiedzialność. Znam parę takich historii i za każdym razem bark mi po prostu słów
04 stycznia 2017 22:44 / 5 osobom podoba się ten post
Nugatka

Naraziła zdrowie i życie pdp i powinna ponieść za to odpowiedzialność. Znam parę takich historii i za każdym razem bark mi po prostu słów

Nikt takim nic nie zrobi,one nawet czarnej listy opiekunek się nie boją. Skaczą z agencji do agencji albo na czarno jeżdzą i tak zostawiają po sobie niesmak i syf....
04 stycznia 2017 22:46 / 5 osobom podoba się ten post
ivanilia40

Nikt takim nic nie zrobi,one nawet czarnej listy opiekunek się nie boją. Skaczą z agencji do agencji albo na czarno jeżdzą i tak zostawiają po sobie niesmak i syf....

Wprawdzie w naszej umowie była kara 1000 euro za picie w czasie pracy, ale też myślę, że nic jej nie zrobią.
Może jedynie wynagrodzenia za te 3 tygodnie nie dostanie, bo brat pdp zapowiedział, że nie zapłaci. 
04 stycznia 2017 22:46 / 5 osobom podoba się ten post
Dobrze ,że nic się PDP nie stało.
Znam kobietę co jeździ od lat i cały czas na psychotropach bo się leczy na jakaś chorobę psychiczną ,tyle że nie tyka alkoholu.Funkcjonuje jako tako ,ale jak się z nią rozmawia to widać ze coś nie halo.
Pytanko -czemu taka chora PDP ma pokój na piętrze?Rozsądniej byłoby ulokować ją na parterze,żeby się nie męczyła schodami.
04 stycznia 2017 22:49 / 4 osobom podoba się ten post
ivanilia40

Jak to przeczytałam to pd razu pomyślałam o pewnej mojej znajomej opiekunce,która chwaliła się ,że psychotropy podbiera pdp o popija alkoholem bo inaczej nie funkcjonuje. Już ją kiedyś nakryli z tym podbieraniem leków i delikatnie mówiac wyleciała ze szteli. Jak widać jest takich pań więcej,ale to beznadziejne przypadki,tylko wstyd przynoszą normalnym,uczciwym opiekunkom.

Firmy powinny to w jakiś sposób kontrolować......Albo wstępna weryfikacja albo później, na miejscu jakieś naloty robić i sprawdzać wyrywkowo trzeźwość i porządek w miejscu pracy......Musi być jakiś sposob