12 grudnia 2013 20:12 / 7 osobom podoba się ten post
ivanilia40Odporność psychiczna też odgrywa dużą rolę.Nie każdy dobrze radzi sobie z rozłąką,ile razy czyta się,ze pierwszy raz jest ktoś na wyjeżdzie ,minął tydzień,a już ledwie wytrzymuje z tęsknoty.
Tak tylko łatwo się mówi,zaliczyć język i jechać,ale to nie jest tak do końca.Trzeba być również psychicznie przygotowanym.Wydaje mi się,ze stąd też wychodzi popijanie u podopiecznych.
Częściowo się z Tobą zgadzam ,jednak ja to widzę nieco inaczej - jeśli ktoś bedąc w domu nie miał takich ciągot to i na wyjeździe raczej będzie sobie radzil z tesknota i problemami innymi sposobami.Natomiast jeśli ktoś zawsze mial skłonnosci pitewne ,to żeby nie wiem jak super hiper sztela była ,bedzieć tankował,tłumacząc ten fakt w sposób wygodny wyłacznie dla siebie.
Co do psychicznego przygotowania to śmiem twierdzić ,że duża część wyjeżdźających po raz pierwszy,takich co to nigdy w życiu nie miały do czynienia z chora osobą nie sa psychicznie przygotowane.Dopiero w miare wyjazdów zdobywaja i nabywaja potzrebne doświadczenie i odpornośc psychiczną.I wcale to nie jest tak,że to takie świeżynki siegają po alkohol w chwili slabosci,też oczywiście,ale,najczęściej popijają te tzw .stare wygi.bo im sie wydaje ,że pozjadały wszystkie rozumy i rodzina się nie kapnie ,że wina z piwniczki ubyło czy ze na pauzie wydudliło sie 2-3 piwka....