Kobietko, a jak to sie stało, że zmarła na Twoich rękach?, jak napisałam:-(
Kobietko, a jak to sie stało, że zmarła na Twoich rękach?, jak napisałam:-(
Kładłam ją spać, siedziała jak zwykle na łóżku i wtedy...oszczędzę szczegółów, ale wtedy właśnie zaczęło się to, zawołałam rodzinę, oboje są lekarzami, więc wiedzieli, co nastąpi za moment. Myślę, że gdybym nie była w tamtej chwili przy Babci, byłoby mi trochę lżej.
Każdy jest inny ,inny ma charakter ponoć do wszystkiego można się przyzwyczaić,jak jest się osobą bardzo uczuciową to tak jest z tym przywiązaniem,a po zatem jak ktoś nas traktuje dobrze jest dobry to wtedy fajnie się pracuje.Ja na początku swojej pracy a już kilka lat pracuję też się bardzo przywiązywałam,ale z czasem podchodzę do wszystkiego z dystansem.
:-( Jest już w Niebie z Aniołkami, a Ty musisz życ, pracowac i dystans zachowac .to będzie Ci lżej. Taka jest Nasza praca. Mnie już cztery Podopieczne
zmarły.:-(. Bądz silna !
Nie rozczulam się, tyle, że akurat przy mnie to się zaczęło, właściwie skończyło i to najtrudniejsze dla mnie. Dzięki, właśnie zrobiłam kawę. I powoli jakoś się ogarniam. Czy można znieczulić się na takie sytuacje ? Nawet jeśli są wpisane w ten zawód ? Chyba chciałabym nadal to robić, lubię pomagać, jeśli mogę. A tu przy okazji człowiek zarabia, więc...Muszę spokojnie to jakoś przemyśleć, ale dzięki za dobre i mądre słowa.
No właśnie. A ja trafiłam na fajną rodzinę i PDP, bardzo dbali o mój wypoczynek, wygodę, dziękowali. To było moje pierwsze zlecenie, ale naprawdę lepiej na pierwszy raz nie mogło być. Krótko, ale dużo się nauczyłam jeśli chodzi o opiekę. Może- jeśli zdecyduję się nadal tak pracować, przyda mi się to doświadczenie?
Nie da się całkiem znieczulić.
Jesteśmy ludźmi,mamy uczucia i przebywając z kimś 24h na dobę musimy sie zżyć.
Czasem jest "łatwiej",gdy pdp jest osobą,której sie nie lubi. Ale Ty chyba lubiłaś swoją panią,poza tym to chyba pierwsza praca?
Mi tez zmarła pierwsza pdp,zżyłam sie z nią i jej rodziną. Z jej wnuczką do dziś mam przyjacielski kontakt.
Przezylam tez drugą śmierć i tu juz bylo łatwiej. Tez ciężko,ale inaczej.
Pracuję nadal,liczę sie z tym,że mogę być przy kolejnej śmierci...no cóż...
Taki ten zawód jest....
Nie da się całkiem znieczulić.
Jesteśmy ludźmi,mamy uczucia i przebywając z kimś 24h na dobę musimy sie zżyć.
Czasem jest "łatwiej",gdy pdp jest osobą,której sie nie lubi. Ale Ty chyba lubiłaś swoją panią,poza tym to chyba pierwsza praca?
Mi tez zmarła pierwsza pdp,zżyłam sie z nią i jej rodziną. Z jej wnuczką do dziś mam przyjacielski kontakt.
Przezylam tez drugą śmierć i tu juz bylo łatwiej. Tez ciężko,ale inaczej.
Pracuję nadal,liczę sie z tym,że mogę być przy kolejnej śmierci...no cóż...
Taki ten zawód jest....
Przyda się napewno. Pomału nabierzesz dystansu, emocje będą, bo są zawsze, ale coraz lepiej będziesz sobie z nimi radzić- nie, nie to nie znieczulica jeszcze:). W związku z wieloma takimi doświadczeniami może się pojawić jakieś rutyniarstwo, no ale nie wiem, czy to lepiej czy gorzej- może zalezy od tego w jakich formach będzie się to przejawiać. Podejmując się opieki paliatywnej, oraz z racji mojej pracy w "poprzednim wcieleniu", zaobserwowałam to, że konającej osobie potrzebne jest poczucie bezpieczenstwa, kogoś nad kim własne emocje nie zapanują, a będzie potrafił wyciszyć lęki, niejako przeprowadzić na tą drugą stronę umierającego, bo o ile to nie jest śmierć nagła, to procesowi umierania lęk towarzyszy, nawet u osoby pogodzonej ze śmiercią.
Twoim emocjom się nie dziwię- trudno pogodzić się ze śmiercią tej osoby, którą się polubiło- normalne ludzkie uczucia. Nie oznacza to,że się nie nadajesz na opiekunkę- wręcz przeciwnie :) Z biegiem czasu ogarnijące Cię w takich chwilach emocje weżmiesz w karby, i ukierunkujesz je własnie na wsparcie podopiecznych w tych trudnych momentach.
No właśnie. A ja trafiłam na fajną rodzinę i PDP, bardzo dbali o mój wypoczynek, wygodę, dziękowali. To było moje pierwsze zlecenie, ale naprawdę lepiej na pierwszy raz nie mogło być. Krótko, ale dużo się nauczyłam jeśli chodzi o opiekę. Może- jeśli zdecyduję się nadal tak pracować, przyda mi się to doświadczenie?
Dzięki, wiem, ale tu nie bardzo mogłam cokolwiek zrobić, tylko być. I tak się stało.
No nareszcie !!! mądre słowa. "Przyda mi się to doświadczenie" - spójrz na to w ten sposób. Śmierć jest częścią naszego życia, przychodzimy i odchodzimy. Jeżeli spojrzysz na nią innym okiem nie będziesz miała obaw. Wykorzystaj to doświadczenie w mądry sposób. Widząc odchodzącego człowieka nie szukaj w nim Pani Śmierci. Szukaj człowieka który odchodzi. Przeanalizuj, przemyśl i skoro już Ci się takie doświadczenie przytrafiło, to nie zmarnuj go jakimiś strachami czy obawami. Taką mamy pracę, trzeba śmierć wpisać w kalendarz. Oby jak najrzadziej a najlepiej wcale. Ale skoro już nam się przytrafi, to nauczmy się właściwie reagować, dla własnego dobra. Życzę Ci dzisiaj dużo spokoju Kobietko.
No właśnie. A ja trafiłam na fajną rodzinę i PDP, bardzo dbali o mój wypoczynek, wygodę, dziękowali. To było moje pierwsze zlecenie, ale naprawdę lepiej na pierwszy raz nie mogło być. Krótko, ale dużo się nauczyłam jeśli chodzi o opiekę. Może- jeśli zdecyduję się nadal tak pracować, przyda mi się to doświadczenie?
Z twoich wpisów wynika, że jesteś mądrą wrażliwą opiekunką i to że masz już takie doświadczenie to i może lepiej........być może już przy tobie nikt nie umrze czego tobie życzę, ale będziesz już lepiej wszystko znosić.........do tego nie można się przyzwyczaić, ale można trochę zrozumieć i oswoić się, że też jesteś bardzo potzebna tym ludziom którzy przechodzą na drugą stronę życia.
Babcia będzie cię teraz wspierać w trudnych sytuacjach.....zobaczysz......jej tam jest już dobrze.:aniolki: