11 września 2015 16:52 / 2 osobom podoba się ten post
sas-anka"później muszą sobie radzić sami"
Ciekawe co po roku? Pracy u nas w Polsce od groma, my same jeździmy za chlebem bo takie mamy widzimisie. Posłużę sie prostym przykładem. Większość z nas po znalezieniu pracy w opiece czuła się sie jakby Pana Boga za nogi złapała... I umowy nam pasuja i zarobki i same naj. Pomijam nieliczne przypadki opiekunek które znajduja pełne spełnienie w tej pracy i sa do tego stworzone, choć i one wolałyby spełniać się w Polsce, a po pracy iść z wnuczka na spacer. Z czasem zaczynamy "wybrzydzać", chcemy więcej. Często czujemy się niedocenione... porównujemy się do Niemek widzimy że często są brzydsze głupsze słabiej wykształcone w porównaniu z nami a żyją jak pączki w maśle, tylko dlatego że urodziły się kilkaset kilometrów dalej niż my. Do tego nierzadko traktują nas z góry. Dodajmy do tego wydarzenia wojenne... pretensje o odszkodowania za majątki pozostawione w Polsce... itd itd! W wielu z nas narasta frustracja, nie zaprzeczajcie... Tylko my jesteśmy wychowane w innej kulturze, psioczymy pod nosem, wypłaczemy sie na forum i robimy swoje dalej. Co najwyżej zmieniamy miejsce kiedy trafi się bardzo źle. Co będą robić nasi "uchodźcy" kiedy zacznie narastać frustracja? A że będzie narastać to pewne. Rozmawiałam z jednym człowiekiem pochodzącym z tamtych rejonów, ok trzydziestoletnim. Od 10 lat mieszka w Niemczech, pracuje, jak najbardziej... hura... zintegrował się, co mi powiedział? Nienawidzi Niemców.
No otóż to - pracy od groma, tylko ludzi nie ma. Wystarczy wziąć lokalną gazetę. Potrzeba szwaczek, pracowników fizycznych, kierowców ciężarówek, portierów, płytkarzy, tynkarzy itd.
Niemcy już przygotowują program szkoleń zawodowych, żeby dopasować uchodźców do ich rynku pracy. Wielu z tych uchodźców ma zawody, tylko trzeba ich umiejętności dostosować do lokalnego rynku.
Tak piszecie, że imigranci nie pracują, żyją na zasiłkach. Po części na pewno to prawda, ale pracując w Niemczech widziałam wielu z nich pracujących - taksówkarze, rozwoziciele pizzy, mają swoje sklepiki, pralnie, biuro podróży nawet widziałam. Mój dziadek chodził do okulisty - Syryjczyka. Więc jednak przynajmniej część z nich pracuje. Znam też Polaków, którzy żyją z socjalu w Niemczech.
Znam też rodzinę turecką mieszkającą w moim mieście w Polsce. Są muzułmanami, pani chodzi w chuście, prowadzą rodzinnie swój interes - kebaby, bardzo popularne zresztą. Panuje u nich miła atmosfera, wszyscy po polsku mówią, do szkół chodzą i chyba dobrze im się powodzi. Nie słyszałam też, żeby spotykali się z niechęcią Polaków. Chociaż może jakieś drobne incydenty były - nie wiem, nie słyszałam.
Tych uchodźców, którzy do nas przybędą też by można (po pobycie w ośrodku) rozlokować po Polsce, żeby skupisk większych nie robić i może włączą się do społeczeństwa. A jak nie, to uciekną do Niemiec. Chyba płakać nie będziecie.