27 maja 2015 21:00 / 13 osobom podoba się ten post
Bawaria... Tak więc, w oczekiwaniu na kolejną wizytę u Milejdi doszłam do wniosku, że jeszcze gdzieś bym musiała wyskoczyć. Po rozesłaniu wieści,że szukam odezwała się do mnie babeczka która wcześniej odrzuciła moją kandydaturę z powodu małego doświadczenia. Czy ja jednak bym pojechała w to miejsce, od razu mnie uprzedziła, że ciężki przypadek i żona-Smoczyca. Ale termin dogodny i kasa spoko więc pojadę, a co. Podróż do piekła. Bus przyjechał zamiast na noc(tak szukałam i tak obiecali, że będą) to z samego rana, na progu mnie poinformował, że podróż będzie kosztowała więcej o 30 zł bo przejeli mnie od innej firmy i oni mają inne ceny, jak zaprotestowałam to powiedział, że mogę nie jechać. No fajnie dolecę z tego swojego zadupia. Totalnie wkurzona wsiadłam, na granicy przesiadka do osobówki, dosadzili mnie do gościa który był tak pijany, że cały czas się o mnie obijał. mało tego po 14tu godzinach jazdy wysadziliśmy Panią, której nikt na stelli już nie chciał i nie było komu zapłacić więc kierowca musiał 2 godziny czekać, aż się rodzina zjedzie i zdecydują, czy płacić. dotarłam o drugiej w nocy w nieznane miejsce, komórka zmienniczki milczy, co dzwonić do drzwi wszystkich budzić? Dzięki B. usłyszała pukanie do drzwi. Po takiej podróży miałam straszne przeczucia... Pacjent okazał się całkowicie zdany na mnie. Parkinson zaawansowany, kłopoty z oddychaniem, przy tym nie narzekający na brak apetytu. No przez pierwsze dni jak go myłam bez podłączonego tlenu to myślałam, że mi padnie a ja razem z nim. Smoczyca rzekomo decudująca o wszystkim i rzekomo sprawna, po przejściu paru kroków sapiąca niemiłosiernie. Ktoś się poskarżył,że cienko z jedzeniem więc już drugiego dnia ruszyła na zakupy, żeby mi ulubione jogurty i owoce kupić. Okazało się, że to złoci ludzie byli. robota ciężka jak diabli, bo pdp ciężki był, ale fajnie bo nie musiałam z nimi wiecznie siedzieć. Wystarczyło uszanować ich prawo do własnych przyzwyczajeń. Bezcenne było zdziwienie zarówno niemieckiej koordynatorki jak i polskiej kiedy Smoczyca stwierdziła, że lepszej opiekunki dziadziu w życiu nie miał. Tylko ta ich mowa, jak się rozpędzili to i do mnie po ichniemu gadali. to ja się ich po naszemu pytałam ' że cooo??? To oni, że nie rozumieją, to ja im powiedziałam, że ja tylko po niemiecku miałam umieć mówić. No to się pilnowali, czasami...A dziadek się nauczył i póżniej jak babka coś chciała od niego co niekoniecznie mu się podobało to krzyczał do niej, że coooo????
Jak widać co jednemu nie pasuje, drugiemu może się podobać, to chyba od charakteru zależy. z chęcią bym wróciła, ale dziadeczek zmarł krótko po moim wyjeździe.