Na ogół pracodawca przygotowując się do zwolnień pracowników, bierze sobie dobrego doradcę. Jak się wywinąć i to jak najmniejszym kosztem? I stara się wszelkie luki w prawie wykorzystać. Mój ojciec pracował w zakładzie który miał około 40 pracowników. Pracodawca planował redukcję etatów. Najpierw poczekał aż dwie osoby przejdą na emeryturę. Potem jakiś tam osobników przyłapał na podwójnym gazie. Następnie pojedynczo emerytom, którzy pracowali na umowę o pracę zaproponował aby przeszli na umowę o dzieło (mamił ich trochę większymi zarobkami, ostatecznie okazało się, że nic nie zyskali). Wkrótce okazało się, że na etacie pracuje mniej niż 20 osób, więc po kolei zostali zwalniani i nikt nie dostał żadnej odprawy, mimo iż pracowali, co niektórzy nawet po 30 lat w tym samym zakładzie.
Wiem, że w Polsce na ogól nikt nie pomoże w takich sytuacjach, chyba że jakaś dobra sąsiadka? :))) Sądzę jednak, że każdy może sam sobie pomóc pisząc samodzielnie pismo do Sądu Pracy. Teraz są takie czasy, że wzory pism są w internecie, a kiedyś to się wiązało z zakupem książek z wzorami pism.
Spotkałam się też z tym np. w mojej parafii przyjmuje prawnik i to za darmo. Podobno też są prawnicy w opiece społ. Są różne fundacje itd. Zawsze jakieś wyjście można znaleźć. Ja bym nie darowała jak by mi się należało. Jednak jeżeli pracodawca wykorzysta wszelkie luki w prawie to niestety nic się z tym nie da zrobić. Takie jest polskie prawo pełne luk i niejasności.