Nasze wpadki za granicą

29 kwietnia 2015 20:17 / 8 osobom podoba się ten post
Ja ostatnio byka strzeliłam na konfirmacji.Spóźniliśmy sie z dziadkiem wchodzimy widzę siedzi za stołem jakiś młodzieniec w garnitur przyodziany no to ja dawaj składać mu życzenia buzi rękę ściskam,a on w końcu mówi - ja miałem konfirmację sześć lat temu a dziś konfirmację ma mój brat...
29 kwietnia 2015 20:18 / 3 osobom podoba się ten post
No i jak zobaczysz jakąś osobe siedzącą nad lapkiem ,udającą ,że czyta to podpowiedz jej co ma zrobć :))))
29 kwietnia 2015 20:21 / 8 osobom podoba się ten post
No to ja się przyznam do wpadki. Jednego dnia rozmawiałam z synem pdp o jego siostrze i w pewnym momencie mówi tak: weissen Sie,sie ist sehr inteligent" , na co ja mówię danke,a on mówi,ale nie Sie,tylko moja siostra "sie", to znaczy pani też jest inteligentna ,ale akurat mówiłem o mojej siostrze ...hahahahahahahahhahah On był czerwony ,a ja się śmiałam do łez.
06 maja 2015 12:24 / 4 osobom podoba się ten post
Czy zdażyło wam się schować brudny nie umyty garnek do szafy? Ja dzisiaj gotując obiad wyjmuję garnek i co się okazało brudny nie umyty stał sobie między czystymi tylko jak to się stało ,czyżby pierwsze objawy demencji????
06 maja 2015 12:41 / 2 osobom podoba się ten post
Jakiś większych wpadek nie miałam, ale w tym roku z uśmiechem na ustach powitałam sąsiadkę słowami Frohe Weinachten zamiast Ostern, coś mi się w głowie poprzestawiało:))))))
06 maja 2015 12:50 / 1 osobie podoba się ten post
doda

Czy zdażyło wam się schować brudny nie umyty garnek do szafy? Ja dzisiaj gotując obiad wyjmuję garnek i co się okazało brudny nie umyty stał sobie między czystymi tylko jak to się stało ,czyżby pierwsze objawy demencji????

Doda - pikuś - na głowie miałaś ważniejsze, filozoficzne rozważania. To na bank nie demencja.
06 maja 2015 13:44
Ja to kiedy nie pojade do DE to zawsze cos potluke a to szklanke a to dzbanek a to talerz, tutaj juz szklanke stuklam i zlamalam plastikowa lyzeczke do kawy ;/;/;/;/
06 maja 2015 19:15
Jolek

Ja to kiedy nie pojade do DE to zawsze cos potluke a to szklanke a to dzbanek a to talerz, tutaj juz szklanke stuklam i zlamalam plastikowa lyzeczke do kawy ;/;/;/;/

Jolek nic się nie martw, ja tym razem pobiłam swój rekord, 2 talerze i szklanka:))
06 maja 2015 20:11 / 3 osobom podoba się ten post
moja jedyna wpadka, to jazda SB ze skasowanym biletem , ktory dostalam od zakreconej corki dziadkow. Okazalo sie , ze od 1 kwietnia jest drozszy o 20 centow. Dostalam do zaplaty wczoraj 44 eu. Ladnie wszystko spakowalam i oddalam zmartwienie corce. To byla niedzwiedzia przysluga ale coz, ona jezdzi tylko rowerem a bilet pamietal krola cwieczka. Jestem notowana w dE :):):)
06 maja 2015 21:19 / 5 osobom podoba się ten post
nesca_nebesca

Jolek nic się nie martw, ja tym razem pobiłam swój rekord, 2 talerze i szklanka:))

Apropo's:)W moim rodzinnym domu była sobie starożytna,"święta"salaterka w niebieską kratkę, co to dwie wojny przezyła i jeszcze trochę:)My,smarkate nie miałysmy prawa nawet jej dotykać,mama jej uzywała na wyjątkowe okazjeNawet do mycia tej specjalnej michy byłysmy za mało zdatne:):):)I pewnego razu mama osobiscie ja wzięła i stłukła....siedziała na podłodze  wkuchni nad tymi skorupami i płakała jak bóbr......Ojczym na to wszedł i mówi-no ciekawe czy jak ja bym umarł, to też bys tak rozpaczała.....:):):)
Na szteli jeszcze nic nie stłukłam,w domu tez rzadko mi się zdarza ,ale nawet gdyby to przeciez tylko skorupy są,tyle że czasami z historią ,a nawet prehistorią:) 
06 maja 2015 21:25 / 3 osobom podoba się ten post
kasia63

Apropo's:)W moim rodzinnym domu była sobie starożytna,"święta"salaterka w niebieską kratkę, co to dwie wojny przezyła i jeszcze trochę:)My,smarkate nie miałysmy prawa nawet jej dotykać,mama jej uzywała na wyjątkowe okazjeNawet do mycia tej specjalnej michy byłysmy za mało zdatne:):):)I pewnego razu mama osobiscie ja wzięła i stłukła....siedziała na podłodze  wkuchni nad tymi skorupami i płakała jak bóbr......Ojczym na to wszedł i mówi-no ciekawe czy jak ja bym umarł, to też bys tak rozpaczała.....:):):)
Na szteli jeszcze nic nie stłukłam,w domu tez rzadko mi się zdarza ,ale nawet gdyby to przeciez tylko skorupy są,tyle że czasami z historią ,a nawet prehistorią:) 

jja mam cos takiego, ze lepiej jak nie mysle i ide z nurtem. Jak mialam jakies 15 lat , chcialam wziac gitare od brata, ktora wisiala na scianie nad piekna lampka nocna. Biorac ta gitare, pomyslalam- co by bylo, gdybym te lampke stlulka- ni i oczywiscie gitara spadla, lampka sie potlukla , a ja stalam jak zamurowana. No coz posklejalam te lampke jakims klejem podobnym do kropelki, ale wieczorem i tak brat po oswieceniu, zobaczyl na niej pajaczki. Wiecej nie zblizalam sie do tej nieszczesnej gitary. Jaki wniosekß lepiej na zapas nie myslec.)
06 maja 2015 22:06 / 2 osobom podoba się ten post
kasia63

Apropo's:)W moim rodzinnym domu była sobie starożytna,"święta"salaterka w niebieską kratkę, co to dwie wojny przezyła i jeszcze trochę:)My,smarkate nie miałysmy prawa nawet jej dotykać,mama jej uzywała na wyjątkowe okazjeNawet do mycia tej specjalnej michy byłysmy za mało zdatne:):):)I pewnego razu mama osobiscie ja wzięła i stłukła....siedziała na podłodze  wkuchni nad tymi skorupami i płakała jak bóbr......Ojczym na to wszedł i mówi-no ciekawe czy jak ja bym umarł, to też bys tak rozpaczała.....:):):)
Na szteli jeszcze nic nie stłukłam,w domu tez rzadko mi się zdarza ,ale nawet gdyby to przeciez tylko skorupy są,tyle że czasami z historią ,a nawet prehistorią:) 

I ta prehistoria jest taka wazna, to "cos", to nie tylko skorupa, tez mamy w domu takie wyszczerbione, calkiem popekane, ale one wazne, bo to, bo tamto, wiesz, takie skorupy to tez kawalek jakiejs rodzinnej tradycji, wspomnienia, dla mnie wazne, jakos pare przeprowadzek przezyly, i mam nadzieje, ze dotrwaja dalej.
15 kwietnia 2016 17:21 / 10 osobom podoba się ten post
Moja pierwsza stella w Hitlerowie,domek z ogródkiem, dziadek hobbysta ogrodnik. No i skrawek grządki zarośnięty jakimś zielskiem. Biedny pdp,tak plewił ogródek aż go pożałowałam,a że okrutnie mi się nudziło postanowiłam ten zachwaszczony skrawek oczyscić z badziewia. Wyrywałam to zielone i wyrywałam,jakoś opornie mi szło ale jako,że mam dwie lewe ręce do takich prac polowych myślałam,że to normalne,hehehe. Zajęło mi to chyba z godzinę! Cała zadowolona,zaczerwieniona z emocji aż po końce uszu,dumna jak paw idę do dziadka i chwalę się,że mam takie dobre serce. Dziadek idzie za mną, jakiś taki dziwnie milczący,no i aż przykucnął biedaczek jak zobaczył tą grządkę. Kuca i się przygląda,raz mnie a raz ogołoconej ziemi. I nagle głosem jak zza grobu mówi: Oh Anna! Coś ty narobiła. Posiałem tutaj roszponkę i tak się cieszyłem ,że wzeszła
15 kwietnia 2016 17:23 / 1 osobie podoba się ten post
fioletowa.mysz

Moja pierwsza stella w Hitlerowie,domek z ogródkiem, dziadek hobbysta ogrodnik. No i skrawek grządki zarośnięty jakimś zielskiem. Biedny pdp,tak plewił ogródek aż go pożałowałam,a że okrutnie mi się nudziło postanowiłam ten zachwaszczony skrawek oczyscić z badziewia. Wyrywałam to zielone i wyrywałam,jakoś opornie mi szło ale jako,że mam dwie lewe ręce do takich prac polowych myślałam,że to normalne,hehehe. Zajęło mi to chyba z godzinę! Cała zadowolona,zaczerwieniona z emocji aż po końce uszu,dumna jak paw idę do dziadka i chwalę się,że mam takie dobre serce. Dziadek idzie za mną, jakiś taki dziwnie milczący,no i aż przykucnął biedaczek jak zobaczył tą grządkę. Kuca i się przygląda,raz mnie a raz ogołoconej ziemi. I nagle głosem jak zza grobu mówi: Oh Anna! Coś ty narobiła. Posiałem tutaj roszponkę i tak się cieszyłem ,że wzeszła :lol3:

Ha, haa, Dobre  ja tak mojej Śp. Mamie zrobiła. ,,,
15 kwietnia 2016 17:37 / 11 osobom podoba się ten post
Ona_Lisa

Ha, haa, Dobre  ja tak mojej Śp. Mamie zrobiła. ,,,:lol3:

taa  
Z takich zabawniejszych wpadek miałam jeszcze jedną. Pracowałam w takim miejscu gdzie się chodziło zafajczyć do ogródka. Drzwi oczywiście były samozatrzaskowe no i trzeba było nie zapomnieć klucza przełożyć. No i pewnego cudownego dnia, wstałam rano,wzięłam prysznic,zrobiłam sobie kawę no i wiadomo...na papieroska. W reczniku na głowie oczywiście  oraz szlafroczku, gustownym bardzo,w czerwone różyczki,i kapciach hehehe. No i klucza nie wzięłam! Podopieczna jeszcze w łóżku,zresztą i tak by nie pomogła z powodów zdrowotnych. Zapasowy klucz był w piekarni, która sąsiadowała z naszym domkiem...Ale trzeba było przejść przez płot i kawałek normalną ulicą. No i co miałam zrobić?? Tylko ręcznik zdjęłam z głowy, rozejrzałam sie po bokach,i rura przez parkanik  Głowę zwiesiłam licząc ,że nikt mnie nie pozna i zasuwam. Jak wlazłam do tej piekarni to na chwilę zamieniłam się w w przysłowiowy słup soli. Dosłownie czułam jak mnie te spojrzenia dotykają  Chociaż co w tym dziwnego,też bym się gapiła na taką nimfę błotną. Klucz dostałam, do domu wpadłam jak bomba i dosłownie przez tydzień wstydziłam się wyjść na ulicę