Niewinne kłamstwo - forumowy bestseller

16 czerwca 2014 23:30 / 5 osobom podoba się ten post
Na dzis dośc, dziekuje wiernym czytelniczkom, staram sie jak moge by te posty byly dlugie,na razie trzymam sie dzielnie:):)
16 czerwca 2014 23:32
Kaska moze jeszcze jeden kawalek
16 czerwca 2014 23:32 / 1 osobie podoba się ten post
Ok,mnie juz wszystko jedno,aby tylko byl ciag dalszy,widzisz Kasia ,jest zapotrzebowanie na rózne wątki,pisz pisz
16 czerwca 2014 23:32 / 2 osobom podoba się ten post
kaska_45

Na dzis dośc, dziekuje wiernym czytelniczkom, staram sie jak moge by te posty byly dlugie,na razie trzymam sie dzielnie:):)

kasieńko, widocznie potrzebujesz wyrzucenia tych emocji z siebie, nie krępuj się, poza tym, że to się świetnie czyta to ja osobiście odbieram taki ładunek emocjonalny, że hej!!!
16 czerwca 2014 23:35 / 4 osobom podoba się ten post
Dajcie juz pospać autorce.
Wstanie jutro ze swieżym umysłem to napisze.
17 czerwca 2014 01:45
kaska_45

Na dzis dośc, dziekuje wiernym czytelniczkom, staram sie jak moge by te posty byly dlugie,na razie trzymam sie dzielnie:):)

Super Kasiu, pisz, pisz. Ja wiem, ile to czasu i emocji kosztuje. Ja miałam swoją opowieść gotową, tylko lekka korekcja i wklejanie i też poświcałam temu trochę czasu, a jak Ty piszesz na bieżąco, to faktycznie jest bardzo zajmujące. Pozdrawiam
17 czerwca 2014 05:55 / 1 osobie podoba się ten post
Wstałam o 5 i już szukam dalszego ciągu Kasinej histori, proszę Kasiu nie przestawaj pisać, za już dziękuje i proszę o więcej.
17 czerwca 2014 07:25 / 2 osobom podoba się ten post
kaska_45

Na dzis dośc, dziekuje wiernym czytelniczkom, staram sie jak moge by te posty byly dlugie,na razie trzymam sie dzielnie:):)

Może to dla ciebie rodzaj terapii ,rozumiem cie doskonale,ze chcesz to z siebie wyrzucic ,ale mimo wszystko podziwiam cie za odwage,pisząc to wszystko... ,szacunek....,,,pozdrawiam ,,,
17 czerwca 2014 09:20 / 16 osobom podoba się ten post
Właściwie jak tylko babcie przywieziono mój wzrok skierowany byl na boki babci czy jest cewnik?Był!!osz kurde!!no ale nic, pomyslalam, mam to przeciez opanowane, dam rade. ale im dluzej na niego patrzylam tym mocniej mi sie nie podobal, byl zupelnie inny od tego na ktorym uczyla mnie przyjaciolka Magda.Jakis taki dziwny, nie moglam zalapac a gdzie jest ujście do spuszczenia moczu?w dwie minuty wymyslilam , ze chce zobaczyc czy babcia cos w ogole zje?Mowie do syna baci by wsiadl w samochód przywiozl mi z Edeki takie papki w sloiczkach co dzieciom sie daje bo o chlebie to mozemy zapomniec.Znow zaplusowalam za dobry pomysl. Jak tylko drzwi zamknął z drugiej strony to ja szybko usiadlam na podlodze i przygladam sie skubancowi, no ujscia nie ma!!! o rany!!telefon, dzwonie do Magdy, ratuj kobieto bo ten cewnik jest dziwny, tu nie ma tego wezyka by mocz spuscic!!Magda kaze sie uspokoić,i tlumaczy, ze musi byc!!no to, ze musi to ja wiem, glupia nie jestem ale tu nie ma!!!!zalozylam rekawiczki, Magda mowi,-zrob zdjęcie, przeslij zarazto obczaimy, wzielam w reke ogladam z lewej z prawej, jest skubaniec!!!sprytnie podpiety, odpielam, ok, juz wiem!!!jeden problem mniej w razie co!!!przyjechal syn ze sloiczkami.delikatnie je podgrzalam i proba czy babcia to bedzie jadla. alez skąd!w buzi trzyma, bokami z ust wyplywa. Doktor rodzinny prosil, ze jak tylko przywioza babcie ze szpitala mamy mu zadzwonic, On zaraz przyjedzie. ok, syn zadzwonil za 15min doktor byl!juz bez usmiechu, wkroczyl do pokoju, stanąl,mysli, wzdychnąl sobie i mowi, ze to jest niemozliwe!!Wkroczylam w akcje Ja, i tez pytam co sie stalo??ręce rozlozyl, stwierdzil ze stan sie nagle pogorszyl, nie jadla, caly czas lezala i spala.Ale ja wsciekla, i moze bardzo nieladnie ale mowie mu tez ze zlościa, przeciez babcia problemow ze snem nie miala!!!nie wiem co tu robila moja poprzedniczka ale nie podoba mi sie to!!!syn sam mu powiedziala, ze ja podejrzewam celowe usypianie babci w ciągu dnia.Doktor nie potwierdzil ale tez nie zaprzeczyl,dodal jedynie, ze zrobimy wszystko co mozliwe by bacia doszla do siebie, napewno nie tak jak bylo wczesniej ale zobaczymy...tez od razu zauwazyl cewnik, zapytal syna babci jak bedzie?syn wzrok na mnie z pytaniem ja dzielnie krok do przodu i oczywiscie, ze nie ma problemu ja to zrobie....doktor tez mnie wciąz plusowal, zadowolony ze cala obluga bedzie na miejscu, wszyscy zadowoleni....z wyjatkiem mnie, ale wmawiamam sobie-dam rade,cewnik -pestka.Temat jedzenia,syn tlumaczy doktorowi, ze kazalam mu kupic to papkowate jedzenie, ale mama nie chciala. Kazal probować wszystkiego, oczywiście odpowiedzialam, ze sprobuje co sie da , zobaczymy, jak tylko babcia zorientuje sie, ze w domu jest musi chciec wyzdrowieć!!NA razie to o bozym swiecie nie wiedziala.Doktor mysli, patrzy, hmm, zaczyna cos do syna mowic, ja w kuchni obok te sloiczki ogarnialam, jednym uchem slysze-Fraxiparina!!!!ze co???no nie!!od razu zajarzylam, to zastrzyki w brzuch!!!!!jak nie cofne sie do pokoju, o czym oni gadaja?!!doktor zakomunikowal, ze pewnie bedzie koniecznosc jeszcze tych zastrzykow ale to nie dzis.Ulga, ale na jak dlugo?babcia miala obie rece na wysokosci nadgarstkow owiniete bandazem, doktor odwinął, a tam normalnie brak skory,platy skory odchodzily od wkluc po kroplowkach, stweirdzil ze to jest wlasnie ten problem bo babcia bierze Marcumar, i tak sie bedzie dzialo,zmiana opatrunkow? , oboje spojrzeli na mnie, a juz kompletnie zrezygnowana po tych zastrzykach w brzuch-pewnie, nie ma sprawy, zrobie.Najwyzej sie w koncu powiesze i cyrk sie skonczy.Co do takich opatrunkow tez wiedzialam, ze dam rade ,takie cos tez mnie nie ruszalo.Doktor popatrzyl w wypis, babcia spala, stwierdzil ze to po lekach szpitalnych, podejrzewa ze tak bedzie caly dzien, kazal probowac podawac, pić, jeśc, probować co sie da. Wypisal jeszcze tylko recepty na wsztskie gaziki, bandaze,octenisept itd, kazal dopiero opatrunek zmienic wieczorem, wsiadl w samochod powiedzial ze przyjedzie jutro z samego rana.Syn babci zlapal recepty, wsiadl w samochod pojechal do apteki,. A ja stanelam nad lozkiem, i doslownie powiedzialam glosno do babci-o rany, nie rob mi tego!!!blagam, zwolnilam sie z roboty w Polsce,wyzdrowiej kobieto ja cie prosze!!!!
17 czerwca 2014 09:41 / 2 osobom podoba się ten post
Kiedys na poczatku do do prawie umierajacej Klary powiedzialam musisz zyc,bo musze tu pracowac,(jezyk niemiecki moj wtedy byl malokomunikatywny,wiec balam sie ze nic nie znajde,)minely dwa lata klara zyje,ale juz tam nie jestem,jezyk mam teraz dobrze komunikatywny i juz sama moge teraz wybierac co mi pasi a nie ze tam musze byc,i wszedzie daje rade
17 czerwca 2014 10:09 / 16 osobom podoba się ten post
Syn babci wrocil z apteki,przywiozl cala reklamowke bandazy, gazikow itp.Obiad przywiozl z restauracji.Babcia spala, a My siedzielismy przy stole i gadalismy/.Moja smutna mine i przerazoną odebral troche inaczej, tzn on myslal, ze jest mi przykro, ze mama umrze a ja nie znajde innej pracy.Jasne o to tez mi chodzilo, ale wtedy w tym momencie najbardziej to mnie martwilo co ja zrobie jak bede musiala te zastrzyki w brzuch robic a juz w ogole co bedzie jak nie daj boze doja kroplówki?syn chcąc mnie uspokic, mowi mi, ze jesli tak sie stanie i mama umrze on znajdzie mi ina prace, mam sie o nic nie martwic, mam mu tylko dostarczyc papiery z pracy w szpitalu, wszystkie dokumenty zwiazane z tym, ze jestem pielegniarką.Scisnąl za reke i chcial uspokoic ze nie mam sie czym martwić.Ja bylam tak kompletnie zrezygnowana,ze dla swietego spokoju powiedzialam tylko, ze ok, dostarcze,ale w duchu pomyslalam, chyba Magdy bo ja takich nie mam!!!!!ale on obmyslal juz dalszy plan. A moze zaczne szukac ale w moich stronach tam gdzie mieszkam?dodal, ze bardzo by chcial bym z Nim zamieszkala.Im dluzej On probowal mnie pocieszyc tymi tekstami, tym bardziej ja kombinowalam w glowie jak sie z tego wyplątac.Jakie zamieszkanie razem?jaka praca w szpitalu?jakie papiery ze szpitala?jaka ze mnie pielegniarka?!!!!!ta posredniczka co latwila ta prace ma na imie Ewa, jak ja w duchu krzyczalalam, Ewa!!!, oby ten dzien w ktorym przytaknelas, ze ja pielegniarka byl przeklety!!!On sie naprawde staral,ja to czulam,byl slodki.Zostal na jeszcze jedna noc, z babcia bez zmian, minimalnie jadla te papki, minimalnie pila....
17 czerwca 2014 10:44 / 1 osobie podoba się ten post
O jasny gwint  sie porobiło....... Czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek. :))
17 czerwca 2014 12:23 / 1 osobie podoba się ten post
Żem się zaczytała a tu koniec:((( Nawet kawa mi wystygła tak mnie wciągnęło
17 czerwca 2014 12:54
Widze że mam lekture do nadrobienia . Kasia - gratulacje za odwagę.
17 czerwca 2014 16:23 / 17 osobom podoba się ten post
rano zadzwonil doktor z pytaniem i jak?odpowiedzialam , ze bez zmian czyli zle,powiedzial , ze przyjedzie-musze powiedziec, ze to naprawde byl swietny facet, konkretny, przede wszystkim bardzo mu tez zalezalo by babcie jakos z tego jeszcze poddzwignąć. Zapytal mnie jakie bylo popoludnie? jaka noc,? odpowiedzialam szczerze,. ze wlasciwie spala caly czas, zero kontaktu, nawet Syn babci do niej duzo mowil, a Ona nic, kompletnie nietomna,przez cale popludnie moze wcisnelam jej polowe szklanki herbaty i ze 3lyzeczki tej papki.doktor od razu postanowil kroplowki, ja struchlalam,sam zadzwonil do apteki by nie marnowac czasu na pisanie recept, kazal przywiezć to i to tyle i tyle a recepty faxem wysle z gabinetu. Za moment apteka juz byla. Problem byl z wkluciem, zyly tak pekaly ze biedny naprawde sie męczyl. w koncu sie udalo.podkul, podlączyl kroplowke, nastepne butle wypakowalam na stół, spojrzalam w reklamowke a tam jeszcze jakies wezyki,cos tam cos tam, doktor stal przy lozku ja obok niego a On mowi, ok pani......zrobimy co mozna ale mina jego mowila sama za siebie, jak sie skonczy to prosze przelaczyc nastepna a gdyby sie cos dzialo to prosze dzwonic. Nagle jeszcze mnie olsnilo, wiedzialam , ze u Nas w szpitalu sa takie wysokokaloryczne drinki do picia, na bank i tu byly tylko jak sie nazywaly pojecia nie mialam. Mowie mu o tym a,ze bystry chlopak zalapal w moment o co chodzi znow zlapal za tel znow do apteki i zamowil tego z kilkanascie sztuk roznych smakow.pojechal, zostalam ja,babcia i PODLACZONA KROPLOWKA. przywiezli z apteki te drinki, popatrzylam na sklad a tam, ze jedna zawiera 300kcal, dawaj otwieram jakis tam smak, stoje przy lozku i karmie lyzeczką. Nawet to polykala. Ale ile sie nagadalam o Synu jej,a ile naklamalam, ze jedzie tu, ze stoi tu, ze dzwoni, slysząc jego imie przelykala, tylko On tak na Nią dzialal.Tylko i wylącznie On. W ciagu calego dnia nie wiem ile butelek jej dalam, 2 napewno moze trzy.Przygladam sie tej kroplowce,nie no spokojnie dam rade, tu zakrecic na rece odkrecic,przepiac dam rade, tylko magda mi kazala pilnowac by kroplowka nie zeszla do konca ,by w wezyku jeszcze zostalo i wtedy przepiąc. Ok jak sie konczyla po kilku godz,troche rece mi sie trzęsly ale przepielam nastepną.Zadzwonil syn bo juz pojechal sobie z samego wczesnego rana, pyta jak?mowie ze kroplowki, ze te drinki, ze mozeeeeeee?ze juz dzis bardziej mama polykala, bardziej kontaktowa jakby ale oczywiscie slaba.I nagle wypadek!!ja patrze a przescieradlo mokre, mokra reka, podlozylam recznik pod reke co byla podlaczona kroplowka, patrze a to leci wszystko bokiem,o jasna mac!!!!telefon na pogotowie ratunkowe czyli do magdy i tlumacze co sie dzieje, Ona tlumaczy-zakrec tym koleczkiem na wezyku tak by kroplowka nie leciala, koleczko w gore, odkreć i wyjmij,poloz gazik na tym miejscu zabandazuj i dzwon do doktora, musi podkuc raz jeszcze bo zyla poszla.I to tez zrobilam. Zadzwonilam przyjechal, pomeczyl sie znow, z jednej, z drugiej, znow jakos sie udalo i powiedzial ze jak znow tak sie stanie to odesle ja do szpitala na wkucie i teraz chyba palne ale centralne?w kazdym razie w szyje.Pojechal,butla zleciala,nic sie nie stalo, podlaczylam wieczorem nast , tez sie nic nie stalo.Swiatelko w tunelu.....