18 czerwca 2014 20:20 / 14 osobom podoba się ten post
Dzien przed moim przyjazdem,napisal mi sms, ze ma dla mnie niespodzianke.Pomyslam, ze moze jakis upominek, po chwili namyslu wsiadlam w samochod, u nas tu jest takie duze centrum handlowe,pomyslalam, ze moze tez mu cos kupie.checi mialam szczere,ale zem blondynka nie wybralam nic, no bo co mu mialam kupic?chlopakom zoraganizowalm tez wakacje, tzn 2 tyg nad Morzem,pozniej niestety z niewypalonego planu musieli siedziec w domu.
Przyjechalam na miejsce do babci znow, babcia po zabiegu byla,i po tym zabiegu w sumie dostala jeszcze wiekszy apetyt.Ani razu w sms nie zapytalam czy byl u mamy w odwiedzinach podczas mojej nieobecnosci,on nic nie pisal o tym, ja nie pytalam.dzwonil do sasiadki co byla z babcia, a pozniej dzwonil do szpitala bo na bieząco wszystko wiedzial. Po przyjezdzie miedzy wierszami zapytalam sasiadke czy byl syn?nie, byla tylko corka.Ok.syn babci przyjechal po kilku dniach dopiero, (zajety byl tym razem)ale tak jak na poczatku tak i do tego czasu pisal,że tęskni,dziekował ze jestemi caly i czas o tym przeznaczeniu wspominal.Babcie bardzo cieszyl wzrok i nabierala energii jak widziala, ze cos robilam. Typu mycie okien, koszenie trawy albo miala taki ladny duzy klomb z kwauatami, o tak!!!wtedy dyrektorka zawsze miala cos do powiedzeinia, tu jeszcze plama, tam jeszcze chwast,czula sie wtedy jakby potrzebna, a że bylo cieplo to siedzialam w tym klombie, kosilam trawe, babcia siedziala na wozku i dyrygowala. Rechabilitant, tez w porzadku gość, zacząl babcie podnosic, by chwile postala, moze dwa kroki zrobila, babcia robila postepy i to duze.Ona mnie bardzo lubila, wiec nie bylo nerw, nie bylo konfliktu, nie denerwowala sie,wiec i chyba dlatego udalo sie to Nam wszystkim.bardzo mi sie podobalo jak doktor tlumaczyl babci albo synowi, ze kazdy z Nas ma swoja tu role, doktor by dobrze ustawic leki, rechabilitant by babcia nie zrobila sie w tym czasie osoba leżącą a najwiekszą role i najwiecej zależy jednak ode mnie. Dzis wiem, ze to faktycznie My mamy to najtrudniejsze zadanie w tej naszej pracy.
Dzien za dniem mijal bez problemu, w koncu przyjechalo MOJE SZCZESCIE a z nim niespodzianka::)babcia znow zadowolona, syn jednak od razu tez zobaczyl , ze jest jeszcze lepiej z Nią, wiec ten pomysl ze szpitalem naprawde byl dobry.
ciekawa bylam tej niespodzianki jak chusteczka, tym bardziej, ze nawet jak dzwonil to twierdzil, ze Jemu ten pomysl sie podoba ale tez ciekawy jest czy mi sie spodoba.
Niby chcial z ta niespodzianką czekac do kawy ale z drugiej strony smial sie, ze ona nie moze czekac w samochodzie.
Jemu czasami tez zarty sie trzymaly, wiec specjalnie by mnie w niepewności takiej bezczelnej trzymać, powiedzial, ze musi niespodzianke oddac na przechowanie sąsiadce do godz 15stej, bo niespodzianka w samochodzie przez tyle godz by zmarla:)
Nie no pewna bylam , ze to raczej jakis zwierzak, no bo co nie moze byc w samochodzie kilka godz w upaly by nie zmarlo?pomyslilam sie jednak, bo o 15stej polecial do sąsiadki i przyniosl w kartonie tort:):)
Postawila go na stole ,ja patrze a tam udekorowany ladnie a na srodku na fajnej podstawce lezaly dwa male srebrne serduszka a na nich wygrawerowana 4 a pod spodem malymi literkami napisane seit dieser Zeit MY.
hehe, no czasami uda mi sie myslec wiec od razu zalapalam o co chodzi:)tez mi sie podobala......