18 czerwca 2014 15:58 / 22 osobom podoba się ten post
Na ten spacer w koncu poszlam sama. On z początku myslal, ze zartuje,ale jak zobaczyl , ze jednak nie zartuje to...noż, ta jego smutna mina....te wymuszone usmiechy....dobijało mnie to.Ale chcialam wyjśc, po prostu sama, bez babci, bez niego tak bym znow byla sama z sobą.Siedzialam w tym parku moze godzine, moze dluzej,o tym ,ze do tych klamstw nigdy sie przyznam to wiedzialam,ale mialam inne pytania do siebie-a co znim na ten czas?Az taka madra nie jestem wiec zadzwonilam do mojego pogotowia ratunkowego.Poniewaz Magda o wszystkim wiedziala, jak tylko uslyszala, ze moj glos zbyt optymistyczny nie jest, i ze siedze sama w parku nie przebierala w slowach!!nawrzucala mi i to niezle, -żem glupia, ze zbyt mocno wszystko na poważnie traktuje,że mam uzywać życia,że moze to jest wlasnie to moje 5min, że pozniej moze mi sie juz cos takiego nigdy nie przytrafic, i że nawet jak nic z tego nie wyjdzie to mam byc teraz szczęsliwa a co będzie za miesiac czy dwa to niewazne.Ze ważne jest teraz!!!w jednym bylysmy zgodne, ze Ona to tych klamstw tez by sie nie przyznala bo po prostu za dlugo to trwa.Jak sie uspokoila juz to w sumie przeprosila za to, ze tak nakrzyczala na mnie ale ona mowi to z serca.No dobra, najbardziej pasowalo mi chyba to, ze mam uzywać zycia i to sobie wmawialam.Ta, dlugo tak myslalam?5 min!!a pozniej znow, ze to jednak nie wypada,ze nie spojrze pozniej w lustro-no ale jak sytuacja tego wymaga to ja tez umiem sama z Soba pogadać-wiec wzielam swoje drugie Ja na strone i tez mu wytlumaczylam, ze nikogo nie zdradze w razie co,ze sama jestem, i ze nikomu Go nie zabieram bo On tez sam.Inatychmiast mam iśc do domu!!!moze On tam czeka a może nawet juz placze.No to ide sierota z powrotem,tylko tą wersje sobie powtarzalam co sobie sama przetlumaczylam i ide. Okno od kuchni a z kuchni wejście zaraz do jadalni, to okno jest zaraz przy drzwiach wejściowych.Bylo ciemno, nie opuścil rolet wiec wszystko widzialam,stalam tak chwile przy tym oknie bo zauwazylam ze stoi przy stloe i cos przstawia czu ustwia,.stoje patrze a tam filizanki na stole, na podgrzewaczu pali sie swieczka, lata w tą i nazad,raz do lózka mamy, raz do kuchni, raz do jadalniMatko Swieta ,on kolacje szykuje przy swieczce!!Najglupsze co moglam pomyslec,to ze On chyba psychiczny i ma za slabe tabletki i nie panuje nad emocjami.Mnie to tak dobijalo, ta jego dobroć, te starania sie,odwrocilam sie i poszlam zrobic mala runde jeszcze.No ale trzeba bylo naprawde wracać bo juz zbyt dlugo mnie nie bylo. Nie mialam kluczy wiec nacisnelam dzwonek, otwiera drzwi,zapytalam czy moge tu przenocować?juz na rozluznienie klimatu chyba to palnelam, weszlam do srodka w kuchni patrze na niego i pytam jak mama?a on odpowiada pytaniem na pytanie -co sie dzieje?nic sie nie dzieje odpowiadam?-Ty nie potzrebujesz byc czasami sam??chyba wybrnelam.Weszlismy do jadalni, zajrzalam jeszcze do babci,patrze na stol i sie pytam czy mamy jjakąś okazje?kolacja ze swieczką:):)podczas kolacji nie bylo jakoś ponuro,ja cos tam palnelam znow, zacząl sie normalnie usmiechać,klimat ok.Ale nie bylby Sobą gdyby nie zapytal co postanowilam?a z kolei ja by nie palnąc znow czegos glupiego pytam ale z czym?no bo nie wiedzialam, z przyajazdami? czy z Nim?-odpowiedz padla -co postanowilam z Nami??ja odpowiedzialam, ze Park róż to takie magiczne miejsce i postanowilam ze moze i chcialabym by bylo z Nami ale jak na razie to jest Ja i TY ale napewno nie MY.Syn babci sprzatal po kolacji a ja stalam przy lozku babci i dawalam Jej kalorycznego drinka.Babcia juz tabl nasennych nie dostawala, zbyt slaba byla,ale najwazniejsze , ze nie spala caly czas.Poszliśmy na gore.Ja chyba plan juz mialam ulożony, ze tym razem.......ale wszystko w leb wzielo, ja weszlam do siebie do pokoju a On bez slowa poszedl do Siebie,slyszlam ze cos tam w torbach przewraca,ze cos tam robi,drzwi nie zamknąl, dobranoc nie powiedzial no to kurde....przyjdzie przeciez!!ja zlapalam w mig kosmetyczke, poszlam pod prysznic.Wybalsamowana, wypachniona, wyszlam z lazienki jakby nigdy nic, on stal juz na korytarzu i tez czekal by wejśc do lazienki,rzucil pytanie czy poogladamy jeszcze zdjecia???no jak ulzylo:):)bo juz myslalam, ze jawnie kosza mi da:)pewnie, ze poogladamy, przynioslam z kuchni jeszcze sok i szklanki, wlaczylam laptopa swojego ,podsluchalam tylko czy napewno bierze prysznic:)przyszedl.Usiedlismy na podlodze jak zwykle i mielismy zacząć oglądac zdjecia,ale za dlugo tych zdjec nie ogladaliśmy.........no bo?no bo co ja Wam bede pisala:):)