Pozytywne aspekty pobytu w pracy

22 października 2014 12:47 / 3 osobom podoba się ten post
dla mnie pozytywnym aspektem jest to, że nie muszę słuchać swojej wiecznie narzekającej mamusi, bo to jej ulubione hobby jest :)
22 października 2014 13:13 / 3 osobom podoba się ten post
Ja bym też wiele oddała aby wysłuchać mamy.Straciłam mamę gdy miałam roczek i dwa miesiące.
22 października 2014 13:34 / 3 osobom podoba się ten post
nie smuć się, kocham swoich rodziców, a przed wyjazdem to już popadali wszyscy w taką paranoję, że taka rozłąka nam się przyda, tutaj się cieszę że mi nad uchem nie brzęczy, a codziennie do nich dzwonię :), a tak wracając do tematu, to jeszcze pieniądze, tyle co tutaj za 17 dni dostałam w polsce to bym dwa miesiące musiała robić... :)
22 października 2014 13:55 / 4 osobom podoba się ten post
izanami

dla mnie pozytywnym aspektem jest to, że nie muszę słuchać swojej wiecznie narzekającej mamusi, bo to jej ulubione hobby jest :)

Jesteś w wieku mojej młodszej córki więc moge Cię zrozumieć, choć ja nie narzekam:) Mam taką teściową - wiecznie narzekającą. Moja starsza córka napisała pracę magisterską na psychologii o narzekaniu - tak babci zachowanie ją zmobilizowało!  Ale uwierz mi, jak będziesz starsza, a mamy już nie będzie...zatęsknisz to tego jej hobby...
22 października 2014 14:06 / 15 osobom podoba się ten post
Luda

A ja nie widzę żadnych pozytywnych aspektów pracy w Niemczech,opróccz sporo większych zarobków,niż w kraju.

Luda ! Postaraj się odrzucić ten sposób myślenia, nie nakręcaj się bo tylko w ten sposób będzie Ci jeszcze trudniej. Jeździsz stosunkowo krótko i może to dlatego. Każdy z nas musi przerobić  w sobie ten stan poczucia krzywdy, żalu, aż w którymś momencie zaczyna rozumieć, że tak nie powinno się myśleć. Nie wolno dla swojego własnego dobra psychicznego jeśli się chce tę pracę dalej  wykonywać.Naucz się organizować swoje życie w cudzym domu. Zacznij robić w miarę możliwości rzeczy, które lubisz, które sprawiają Ci przyjemność. Im więcej będziesz miała takich drobiazgów tym mniej będą Ci doskwierać negatywne aspekty tej pracy. Nie powiem, że ich nie będzie, ani że przestaniesz je dostrzegać ale nie będzie Ci z tym aż tak żle. Myslisz, że ja na początku skakałm z radości wyjeżdżając do Niemiec i zamieniając pracę, którą kochałam na siedzenie z niewidomą, złośliwą,skąpą, sikającą i srającą pod siebie babcią. Nie, byłam bardzo ale to bardzo nieszczęśliwa. Często pytałam samą siebie dlaczego? Dlaczego ja? Ja nie chcę tu być. Gdybym mogła to pieszo wróciłabym do mojego kochanego Poznania, do rodziny, znajomych, ogrodu i wielu innych spraw, które tam zostały. Niestety nie mogłam. Pracy już nie było, za to były długi. Większość z nas podjęła decyzję o wyjeździe ze względów finansowych. No cóż, bywa. Nie ma co rozpaczać. Masz komputer, okno na świat. Możesz czytać, oglądać filmy, rozmawiać z rodziną, oglądać co sobie kupisz za zarobione pieniądze i wiele, wiele innych rzeczy, których nie robisz w domu ze względu na brak czasu. Mam nadzieję, że pisząc to nie uraziłam Cię. Nie miałam bynamniej takiego zamiaru.
22 października 2014 16:07 / 1 osobie podoba się ten post
wiesz Andrea, nie wszyscy jednak maja super extra hiper fajne relacje z mamami.
Ja wlasnie jestem jedna z takich osob
22 października 2014 16:28 / 4 osobom podoba się ten post
Tak. To wielkie szczęście mieć mamę.
Przez wyjazdy moje stosunki z nią jeszcze się zacieśniły.
Niby daleko, ale rozmawiamy więcej i dopiero jak zaczęłam wyjeżdżać, to poczułam, jak mi jej brak. Bo tak normalnie w domu to się często mijałyśmy, rozmawiałyśmy też, ale nie przywiązywało się do tego większej wagi.
Teraz odczuwam jak to fajnie jest pogadać sobie z mamą.
22 października 2014 16:37
Luda

A ja nie widzę żadnych pozytywnych aspektów pracy w Niemczech,opróccz sporo większych zarobków,niż w kraju.

Tez tak mam)) i jest mi z tym dobrze:)---praca poprostu, trudnaa bo st osoby nie ulatwiaja czesto nam tego zadania. Musisz byc bardzo pozytywnie nakrecona osoba. Twoje sentencje raza ciepelkiem.)))))
22 października 2014 16:38 / 1 osobie podoba się ten post
Jak ja wam dziewczyny zazdroszczę... :(
22 października 2014 16:38 / 5 osobom podoba się ten post
Alina

Luda ! Postaraj się odrzucić ten sposób myślenia, nie nakręcaj się bo tylko w ten sposób będzie Ci jeszcze trudniej. Jeździsz stosunkowo krótko i może to dlatego. Każdy z nas musi przerobić  w sobie ten stan poczucia krzywdy, żalu, aż w którymś momencie zaczyna rozumieć, że tak nie powinno się myśleć. Nie wolno dla swojego własnego dobra psychicznego jeśli się chce tę pracę dalej  wykonywać.Naucz się organizować swoje życie w cudzym domu. Zacznij robić w miarę możliwości rzeczy, które lubisz, które sprawiają Ci przyjemność. Im więcej będziesz miała takich drobiazgów tym mniej będą Ci doskwierać negatywne aspekty tej pracy. Nie powiem, że ich nie będzie, ani że przestaniesz je dostrzegać ale nie będzie Ci z tym aż tak żle. Myslisz, że ja na początku skakałm z radości wyjeżdżając do Niemiec i zamieniając pracę, którą kochałam na siedzenie z niewidomą, złośliwą,skąpą, sikającą i srającą pod siebie babcią. Nie, byłam bardzo ale to bardzo nieszczęśliwa. Często pytałam samą siebie dlaczego? Dlaczego ja? Ja nie chcę tu być. Gdybym mogła to pieszo wróciłabym do mojego kochanego Poznania, do rodziny, znajomych, ogrodu i wielu innych spraw, które tam zostały. Niestety nie mogłam. Pracy już nie było, za to były długi. Większość z nas podjęła decyzję o wyjeździe ze względów finansowych. No cóż, bywa. Nie ma co rozpaczać. Masz komputer, okno na świat. Możesz czytać, oglądać filmy, rozmawiać z rodziną, oglądać co sobie kupisz za zarobione pieniądze i wiele, wiele innych rzeczy, których nie robisz w domu ze względu na brak czasu. Mam nadzieję, że pisząc to nie uraziłam Cię. Nie miałam bynamniej takiego zamiaru.

Alinko nie uraziłaś mnie,muszę powiedzić,że ja już trochę się przyzwyczaiłam,ale nigdy nie zaakceptuję tych wyjazdów na tyle,aby w miarę normalnie się czuć.A w tej chwili jestem tak wkurzona,że llepiej nie mówić.Był u moiego podopiecznego urolog,aby zmienić cewnik i tak się nanarzekał,że to nie jest cewnik,który on poprzedno założył, że jest źle założony.Tak to fakt ,że to nie był ten cewnik,bo ten ,który założył szybko wypadł,a że babeczka którą zmieniałam była pielęgniarką 40 lat,to córka podopiecznego poprosiła ją,aby założyła cewnik.Lekarz był bardzo zły wypisał mi receptę na antybiotuyk,który miałam zaraz wykupić i podać,ale nie mogę ,bo apteka w której zaopatruje się córka podopiecznego jest zamknieta,a nie mam pieniędzy aby kupić w innej.Małotego kazał mi wezwać karetkę gdy podopieczny będzie miał gorączkę.Tylko,że ja nie mam kontaktu ze świadem,bo mi tak skompo doładowują telefon,że na niewiele  rozmów wystarcza,komórka moja też nieczynna ponieważ 20 pazdziernika zakończyłam współpracę z T-mobilem.Alinko mówisz o tym że przecież mam internet,ale taki internet to rodzinka moŻe  sobie w buty włożyć,3G,ja nie mogę rozmawiać przez skypa z rodziną,ponieważ głos zanika,muszę ograniczyć sie do poczty,no i udaje mi się wejść na forum,po bardzo długim oczekiwaniu.Tak,że w tej chwili jestem zamknięta w obcym kraju w obcym mieszkaniu z bardzo chorym człowiekiem,bez żadnego kontaktu.Rodzinka zjawi się dopiero w sobotę.jestem tak zła na tych niemyślących niemców na wszystkim chcą zaoszczędzić,a o resztę niech się martwią opiekunki.Tym bardziej ,że rodzina u której jestem jest bardzo bogata,a g.....by spod siebie ziedli.Ach szkoda gadać..mam tylko nadzieję,że dziadek nie zagorączkuje.Jeszcze na tyle dobrze,że moja zmienniczka mnie wspiera i dobrze,ze akurat dzisiaj zadzwoniła i to ona skontaktowała się z koordynatorką i teraz czekam na tel od pani z firmy,tylko czy się doczekam , no nic to dość narzekania,bo nie wszystkim to się podoba na forum,a ja szczerze mówiąc myślałam,że forum jest miedzy innymi po to aby sobie ponarzekać.dzisiaj mam humor wisielczy,bo jak się będzie cos działo nie będę miała pojęcia co robić,jestem odcięta od świata.....
22 października 2014 16:39
 )
22 października 2014 16:39 / 2 osobom podoba się ten post
wichurra

Tak. To wielkie szczęście mieć mamę.
Przez wyjazdy moje stosunki z nią jeszcze się zacieśniły.
Niby daleko, ale rozmawiamy więcej i dopiero jak zaczęłam wyjeżdżać, to poczułam, jak mi jej brak. Bo tak normalnie w domu to się często mijałyśmy, rozmawiałyśmy też, ale nie przywiązywało się do tego większej wagi.
Teraz odczuwam jak to fajnie jest pogadać sobie z mamą.

zupelnie w 100procentach sie zgadzm,Wichurka u mnie podobnie ,mieszkamy z mama 10 minutek spacerkirm od siebie,roznie bywalo,naturalnie ze nieraz ,,kokosy na glowie ciosala,,,ale odkad zaczelam wyjezdzac nasze stosunki sa rewalacyjne,wrecz nie mozemy sie nagadac,co drugi dzien mamy sesje telefoniczna ktora czasem trwa nawet 2 godzinki,;-;-;-
22 października 2014 16:47 / 2 osobom podoba się ten post
magdzie

Dla mnie pozytyw pracy tutaj wiadomo ze pieniadze ale jeszcze uwielbiam powroty i witanie sie z mezem )))) tylko tyle albo az,bo reszta minusy ot to.

Nie tylko juz masz gdzie ale i masz z kim ;-))
22 października 2014 16:53 / 3 osobom podoba się ten post
No bo podobne osobowości się "przyciągają" ).
Nie nazwałabym jednak tego szleństwem ale ochroną własnych myśli i przekonań.
Które zmieniają się, zależnie od sytuacji ).
Po wczorajszej porywistej, nocnej wichurze z okropną ulewą i błyskawicami, jakie ja mogę mieć dzisiaj poczucie humoru?
Ja boję się burzy.
22 października 2014 17:48 / 2 osobom podoba się ten post
amelka

No bo podobne osobowości się "przyciągają" :-)).
Nie nazwałabym jednak tego szleństwem ale ochroną własnych myśli i przekonań.
Które zmieniają się, zależnie od sytuacji :-)).
Po wczorajszej porywistej, nocnej wichurze z okropną ulewą i błyskawicami, jakie ja mogę mieć dzisiaj poczucie humoru?
Ja boję się burzy.

Burzy sie dziecko boi,a taka duza i madra dziewczynka ha ha
Czego tu sie bac ? ze troszke szumu i blyskow.Potem powietrze jest swieze