Ja jeżdżę z Promedica i w zasadzie nie narzekam. To była pierwsza agencja, do której się zgłosiłam, bo miałam nóż na gardle nie umiejąc pół roku znaleźć pracy w Polsce, zostałam zaproszona na rozmowę, zaraz zdecydowano się podpisać umowę, po szybkiej weryfikacji języka i po miesiącu (musiałam miesiąc czekać z racji tego nowego prawa odnośnie ZUSu) wyjechałam. Bez problemu, bilet do odebrania u kierowcy, potem z Frankfurtu jeszcze 60km pociągiem, ale bilet też zapłacony. Jestem, jak już pisałam, cały czas na jednej stelli, teraz będę zmieniać, ale rozmowa z koordynatorką poszła sprawnie i obędzie się raczej bez zjazdu do PL.
Tylko raz, po pierwszym, czteromiesięcznym kontrakcie się na nich wściekłam, pisałam juz o tej sytuacji w innym poście, kiedy zadzwoniła miła pani i spytała, czy nie zostałabym jeszcze paru dni, bo oni nie mają dla mnie zmienniczki. Po 4 miesiącach, na pierwszym kontrakcie byłam! Od samego początku informowałam, że mogę zostać maksymalnie do 20 kwietnie, bo 22 moja chrześnica ma pierwszą Komunię i zapewniano mnie, że obejdzie się bez poślizgu, chociaż w umowie jest zastrzeżone, żeby brać trzydniową poprawkę, ale jako że rzecz zglaszałam każdorazowo rozmawiając z agencją. Upewniwszy się, że rozmowa jest nagrywana, zaproponowałam pani, że skoro mając cztery miesiące na znalezienie zastępstwa nie udało jej się to, to niech ruszy tyłek zza biureczka i sama przyjedzie na moje miejsce, bo ja na Komunii pojawić się musze, jako że nie będe przed dziesięciolatką cholewy z gęby robić (bo co dziecko obchodzi, że chrzestna w pracy musiała zostać?? Pierwszej Komunii nikt z tego powodu nie przesunie) i nie interesuje mnie, jak to załatwią, ja 20 kwiatnia musze być już w Rieden. Zmiennik się znalazł, Pr24 załatwiła mi bilet z Ratyzbony, a do Rieden dojechałam na własną rękę (chrześnica mieszka w Niemczech) i od tamtego czasu wszystko idzie gładko, podróże opłacone, bilety u kierowców, nawet ostatnio podwyżkę dostałam po powtórnej weryfikacji języka (kosztem składek do ZUSu, ale mnie to rybka i tak nie licze na emeryturę od naszego cudownego państwa, a co już mam, to moje), a teraz sytuacja z trudnym kontraktem tez mam nadzieję, że zostanie pomyślnie rozwiązana. Więc zasadniczo jest OK. I na zarobki tez nie narzekam, teraz, po 9 miesiącach z firmą, będę miała jakieś 1100 do 1200 euro, z tego co widzę, to bardzo dużo (mam 39e podstawy + 36 euro diety dziennej liczonej podwójnie za dni świąteczne, więc np. za przepracowany grudzień powinnam mieć te 1200e, ale znając realia tak różowo pewnie nie będzie, cóż, zobaczymy na przelewie w październiku, jako że w sierpniu byłam na urlopie, więc silą rzeczy zarobek będzie mniejszy.
A jeszcze odnośnie stanu zdrowia: podano mi właściwe dane, nawet poczatkowo z pacjentem było lepiej, niż mówiła koordynatorka, Teraz poinformowałam o dramatycznym pogorszeniu się sytuacji i dobrze, bo nikt im tego do tej pory nie zgłaszał, więc pewnie kolejna osoba dostałaby dane sprzed roku, gdy dziadek był jeszcze w miarę "fit". Więc nauka dla nas: zgłaszać od razu wszelkie zmiany stanu zdrowia pacjenta, możemy tym tylko ułatwić sobie nawzajem prace, a firma musi to brać pod uwagę.