(*) Te zdjęcia zrobiłam po przyjeździe z urlopu...ale pasowały do tych wspomnien więc wklejam :))
Historia ludzkim losem pisana
Nie lubie tu wieczorów...pani Danke poleguje w magicznym fotelu, od czasu do czasu włącza radio, słucha wiadomości , wyłacza i znowu poleguje w ciemnościach egipskich. TV nie właczam bo ją razi, swiatlo razi...nie dziwię sie. Po wylewie jest coś takiego jak nadwrażliwość na światło i dotyk. Moga też wystąpic zaburzenia smaku (z tym akurat tu mam powtórkę z rozrywki). Moja teściowa ciągle kazała sobie dosladzac herbatę i pomimo ze dosypywałam kolejną łyżeczkę wołała że gorzka. Tu to samo. Daję jedna tabletke slodzika a pani Danke wola że nie posłodziłam.Wiec biegne do kuchni i dodaje druga, mieszam, przynoszę...gorzka. I tak biegałam w te i nazat ale w koncu nerwa dostałam i przyszłam z nowa herbatą (tamten lepik wylałam)i słodzikiem.
- Prosze sobie posłodzic - powiedziałam
Pani Danke wrzuciła jedna tabletkę ja zamieszałam i...
- No teraz jest dobra - powiedziała z zadowoleniem.
Więc tak siedzimy w ciemnościach co wieczór. Kiedy wyszłam do swojego pokoju powyszywac zaraz mnie wołała:
- Posiedx ze mną - prosila
No więc siedze a minuty dłużą sie i dłużą...
Powiedziaalm o problemie Rozi, kiedy przyjechala w sobotę. Ta nie namyślając sie pojechala i zakupiła lampę biurową. Pełen wypas...włacza sie przez dotyk podstawki. Możena ustawiac kąt padania światla więc mogę siedziec w pokoju z panią Danke wyszywając i zarazem nie oslepiając biedulki :) Komfort życia mi sie polepszył, chociaz nadal nie lubie tak siedziec...
Ale czasem takie wieczory bywają interesujące...
Kiedyś tak siedzimy sobie, pani Danke wodzi wzrokiem po fotografiach na ścianach, pyta czy wiem co przedstawiają. Jasne że wiem....I pani Danke zaczyna opowiadać.
Urodziła sie w 1921 roku w miejscowości Bromberg( Bydgoszcz) prowincja Poznan. Bydgoszcz była juz od roku w granicach Polski. Ojciec pani Danke powiedział że nie będzie mieszkał w Polsce i że jadą do Niemiec. Zapakowali sie i wyjechali do Wrocławia. Mieli dom na Karłowicach a tata pani Danke był ...jak my to nazywamy...badylarzem. Powodziło im sie świetnie. Wystarczyło spojrzec na zdjęcia. Pani Danke w wieku 20 lat...elegancka, w jasnym kostiumie i kapeluszu na głowie...a przecież byla juz wojna. Pani Danke miala 3 braci i siostrę. Dwóch braci i siostra byli dużo od niej starsi...o jakies 18-20 lat. Trzeci brat i pani Danke byli bliźniakami. Najbardziej pani Danke kochała swego brata Waldemara. Jak usłyszała że Żabek ma tak na imię to juz go polubila :) I ten kochany brat Waldemar zginął w pierszych dniach wojny na terenie Polski, drugi pod Stalingradem...
W 1942 roku pani Danke wyszla za mąż za lotnika i w tymże roku urodził sie Hos. Podczas gdy mąż pani Danke luftwafował po Europie ona czekała na niego bojąc sie co dnia i w nocy czy wróci cały i zdrowy. Wojna sie skonczyła...i Rosjanie powiedzieli "won" z Wrocławia. Rodzina pani Danke miala 2 godz. na spakowanie sie. Wyjechali do Drezna a z tamtąd do Kassel....tam odnalazł ja mąż...po kilku latach.W 1951 urodziła sie Rozi Potem kupili dom w Ahnatal na czubku góry.
Pani Danke placze do dzis za Wrocławiem. Powiedziałam...jak umiałam...ze moją teściowa spotkał podobny los. Rosjanie powiedzieli "won" ze Lwowa i wyjechala z rodziną do Wrocławia. Tez płakała za Lwowem.
Pani Danke popatrzyla na mnie ze smutkiem
- Politik ist schmutzig.- powiedziała
Tak...pomyslałam. Tylko dlaczego "teraz" jest brudna. Był czas że ten brud nikomu nie przeszkadzał...dopóty był na cudzym podwórku. Obawiam sie że historia bedzie mi przeszkadzac w tej pracy...jeśli ją zdominuje...bede musiała zrezygnować :(
Pisałam wczesniej o zdjęciach na ścianie...Pergola i Ostrów Tumski...sprzed II Woj. Sw....
Wpadłam na pomysł że jak pojade do domu to pójde tam, stane w tym miejscu z którego bylo robione zdjęcie i te nowe ujęcia przywioze pani Danke. Nawet dla mnie wydaje to sie ciekawe...