Witam z dusznego, słonecznego Wrocławia! Krasnale puszczają do Was oczko, życząc ochłody!
Fajnie w domku, można sobie zniknąć na kilka godzin i iść, gdzie oczy poniosą. W czwartek o g.21.30 jadę Sindbadem nach Munchen, ale na obrzeża miasta, więc trzeba będzie pdp łańcuchem do łóżka przywiązać, a samej w czasie wolnym do centrum, do cywilizacji! Internetu tam nie ma, muszę zlokalizować sklep Tchibo i kupić doładowanie, bo znajomy informatyk powiedział, że na sticki z Tchibo działają tylko karty z Tchibo. Teoretycznie wszystkie sticki są kompatybilne, lecz z jego doświadczeń wyszło, że jednak nie.
Na walizkę spozieram pogardliwym wzrokiem, w czwartek po obiedzie albo wieczorkiem wrzucę tam trochę odzieżowego mięsiwa, im mniej ma się czasu na pakowanie, tym lepiej, sprawdziłam, polecam. Ślubny wziął nas przedwczoraj na fajny weekend, mnie i młodego, on miał pomysł, a ja pieniądze na realizację. Fajnie mieć utrzymanka, he, he, po latach bycia utrzymanką... Widzieliśmy Strzelin, Nysę, Otmuchów, Paczków i zamek w Janowej Gorze w Czechach, są to miejsca pełne zabytków z renesansu, szczęśliwie wojna nie dała rady zniszczyć wszystkiego, co piękne. Młody w każdym nowym miejscu szukał tramwajów albo linii autobusowych, bo je uwielbia, ja pstrykałam foto architekturze śliniąc się ze szczęscia, a ślubny czytał. I w ten sposób każdy miał to, co lubi najbardziej.
Dostałam juz foto mojej 9letniej adopcyjnej córeczki z Afryki, ma chorego ojca, matka nie zyje i 6 dzieci zajmuje się sobą samymi. Mała jest najmłodsza z dzieci, siostry przyjęły ją do szkoły, bo dobrzy ludzie dają pieniądze na misje i starczyło na dziecko, a teraz ja będę ją utrzymywać jak długo zechce się uczyć. Dziecinka napisała po francusku krótki list i dołączyła dwa rysunki, odpiszę jej po polsku, a wolonatariuszki z romanistyki przetłumaczą. Szkoda, że w naszej trudnej sytuacji finansowej możemy pomóc tylko jednemu maluchowi, ale może coś wymyślę, by tych dzieci objętych opieką było więcej...
Miłego wieczoru pracowite pszczółki!