Najodleglejsze wspomnienie z dzieciństwa

01 kwietnia 2014 14:15 / 4 osobom podoba się ten post
Mycha

Lili tego reumatyzmu w odwrocie to można Ci pozazdrościć !! Że też ja w dzieciństwie nie miałam takiej przygody ;-//

Myszko droga, uwierz mi że nikt widząc nas wtedy nam tego nie zazdrościł... Sąsiadka nas smarowała jakimś mazidłem, bo naprawdę spuchnięci bylismy jakby nas pokąsał rój pszczół, a to smarowanie to była jeszcze gorsza katorga.
Pamietam jeszcze że jak się cioci sunia Aza (owczarek podhalański) oszczeniła to nikt do niej nie mógł się zbliżyć, do szczeniąt też oczywiście, bo psica normalnie łagodna jak baranek, dostawała wścieklizny na widok kogokolwiek w pobliżu. nawet miskę z żarciem podawali jej pchając ją grabiami... Tak było zawsze gdy miała małe, domownicy widzieli je dopiero jak wyprowadziła kilkutygodniowe z budy - do czasu aż Lilka nie wymyśliła sposobu... Zawsze byłam pioruńskim niejadkiem, nie szło we mnie wmusić nic jeśli jeść nie chciałam, a chciałam rzadko...Raz zjadłam śniadanie (bez niego nie mogłam wyjść na dwór i to był sposób na "cokolwiek" w moim żołądku) i polazłam na dwór, po jakimś czasie wróciłam do kuchni, poprosiłam ciocię o kawałek kiełbasy i poszłam sobie. W ciągu godziny sytuacja powtórzyła się dwa albo trzy razy i to ciocię zastanowiło. Dała mi tą kiełbasę i po chwili poszła za mną. Widok jaki zobaczyła sprawił że osłupiała totalnie. Lilka ze szczeniakami na kolanach siedzi przy budzie a Aza wpiernicza domową swojską kiełbasę...
Potem mieli w rodzinie powiedzenie: gdzie nikt nie może tam Lilkę pośle... :)))
 
Januś, ja i nasza wytresowana koza :) Z Azą nie znalazłam ;)
http://naforum.zapodaj.net/8daa9b3d333e.jpg.html
01 kwietnia 2014 18:16 / 2 osobom podoba się ten post
Lili

Myszko droga, uwierz mi że nikt widząc nas wtedy nam tego nie zazdrościł... Sąsiadka nas smarowała jakimś mazidłem, bo naprawdę spuchnięci bylismy jakby nas pokąsał rój pszczół, a to smarowanie to była jeszcze gorsza katorga.
Pamietam jeszcze że jak się cioci sunia Aza (owczarek podhalański) oszczeniła to nikt do niej nie mógł się zbliżyć, do szczeniąt też oczywiście, bo psica normalnie łagodna jak baranek, dostawała wścieklizny na widok kogokolwiek w pobliżu. nawet miskę z żarciem podawali jej pchając ją grabiami... Tak było zawsze gdy miała małe, domownicy widzieli je dopiero jak wyprowadziła kilkutygodniowe z budy - do czasu aż Lilka nie wymyśliła sposobu... Zawsze byłam pioruńskim niejadkiem, nie szło we mnie wmusić nic jeśli jeść nie chciałam, a chciałam rzadko...Raz zjadłam śniadanie (bez niego nie mogłam wyjść na dwór i to był sposób na "cokolwiek" w moim żołądku) i polazłam na dwór, po jakimś czasie wróciłam do kuchni, poprosiłam ciocię o kawałek kiełbasy i poszłam sobie. W ciągu godziny sytuacja powtórzyła się dwa albo trzy razy i to ciocię zastanowiło. Dała mi tą kiełbasę i po chwili poszła za mną. Widok jaki zobaczyła sprawił że osłupiała totalnie. Lilka ze szczeniakami na kolanach siedzi przy budzie a Aza wpiernicza domową swojską kiełbasę...
Potem mieli w rodzinie powiedzenie: gdzie nikt nie może tam Lilkę pośle... :)))
 
Januś, ja i nasza wytresowana koza :) Z Azą nie znalazłam ;)
http://naforum.zapodaj.net/8daa9b3d333e.jpg.html

A ten w środku was jak miał na imię,zapomniałaś nam przedstawić,ale jest uderzajaco podobny do mojego ex .Może to rodzina...?:)
01 kwietnia 2014 18:24
Przypomniało mi się mleko na szkolnej stołówce-każdy miał butelkę po małej śmietanie -z kapslem plastikowym/nie znao wtedy wszeobecnych palstikowych butelek:)/ i jak kto miał kogoś za granica to na dnie tej butelki miał kakao granulowane-na dużej przerwie sie schodziło z drugim śniadaniem i tą butlą i na stołówce jadło:)
01 kwietnia 2014 18:29 / 3 osobom podoba się ten post
Pamiętam jak miałam może 6 lat i byliśmy na wczasach na Mazurach a rodzice postanowili że odwiedzimy rodzinę która niedaleko mieszka. Ubrana byłam przepisowo elegancko a więc białe podkolanówki, spódniczka, bluzeczka, kucyki. I biegałąm po obejściu za wszystkimi pisklakami, kaczuszkami, szczeniaczkami, kociakami. No i jedna mała kaczuszka zagubiła się gdzieś po drugiej stronie rzeczki-gnojówki, takiej szerokiej na 30cm może. Kaczuszkę bohatersko wyratowałam, ale do gnojówki też wpadłam i śmierdząca wracałam w aucie. I do dziś pamiętam, że ani jednego złego słowa od mamy nie usłyszałam, że się wybrudziłam i prześmierdłam :P
01 kwietnia 2014 18:34 / 3 osobom podoba się ten post
Jeszcze wrotki:):)Jeździło się po najgładszym asfalcie koło szkoły:)Nawet dziś ruchu tam specjalnie nie ma:)
Rower - nie wszyscy mieli,pamiętacie?"Daj się przejechać-kładź sie pod koła!":):):)
Wyprawę w Karkonosze,pies ,siostra i ja-jak wtedy bylo fajnie ,bezpiecznie.....Wędrowałysmy od schroniska do schroniska prawie 2 tygodnie-jedne z fajniejszych wakacji:)To se ne vrati:(
01 kwietnia 2014 19:04 / 2 osobom podoba się ten post
Jeszcze pamiętam cykliczne wydarzenia w glębokich l. 80tych. Kryzys, w sklepach mało lub nic. A moja mama i jej siostra jakimś szyfrem dogadały się z jedną z odnóg rodziny z Mazur na barter tzn. babcia jako krawcowa będzie obszywać tamtą rodzinę i co rzucą do sklepów z art. przemysłowych to im będą kupować (mama z ciocią), a oni nas będą zaopatrywać w wołowinę, cielęcinę, wieprzowinę i drób :P I odbywało się to tak: średnio raz na miesiąc ja (wtedy ok 7-8lat), mój dwa lata młodszy kuzyn, mama i ciocia jechaliśmy nocnym pociągiem do Warszawy, rodzina tarabaniła się z mięsem z Mazur, wymiana następowała na Centralnym w Warszawie gdzie największy tłum. Młodszym przypominam że karalne było coś takiego wtedy. Teraz wiem, że obmyśliły to mistrzowsko: dzieci zabierały dla zmyłki, tłum żeby podmiankę tam ukryć... Ale czasy to były! Jeeeezu!
01 kwietnia 2014 19:07
kasia63

Jeszcze wrotki:):)Jeździło się po najgładszym asfalcie koło szkoły:)Nawet dziś ruchu tam specjalnie nie ma:)
Rower - nie wszyscy mieli,pamiętacie?"Daj się przejechać-kładź sie pod koła!":):):)
Wyprawę w Karkonosze,pies ,siostra i ja-jak wtedy bylo fajnie ,bezpiecznie.....Wędrowałysmy od schroniska do schroniska prawie 2 tygodnie-jedne z fajniejszych wakacji:)To se ne vrati:(

Ja też to pamiętam. Dokłądnie o tym śpiewają Pustki:
 
 
01 kwietnia 2014 19:08 / 2 osobom podoba się ten post
Pałka zapałka dwa kije kto się nie schowa ten kryje...
Trum trum misia bela misia kasia konfacela misia A misia B misia kasia konfa C.
Nie wiem jak to się piszę...
Mam bardzo dokładną pamięć siebie jako dziecko... Byłam na pewno bardzo grzeczną dziewczynką.., dziwne jest to że moją o trzy lata ode mnie starszą siostrę pamiętam dopiero gdzieś gdy miałam 5, 6 lat)))
01 kwietnia 2014 19:10 / 2 osobom podoba się ten post
I taka jeszcze:)
Ene due rike fake
torba borba usme smake
deus deus kosmateus
i morele bax:)
01 kwietnia 2014 19:10
I:
palec do budki!
:)
01 kwietnia 2014 19:18
lena7

I:
palec do budki!
:)

Bo za minutke zamykamy budkę!
Minutka mineła
Budka sie zamknęła:):)
 
 
Tak,tak,wspomnień czar...ciekawe czy dzisiejsze nastolatki z takim samym rozrzewnieniem będa wspominać jak nawalily sie na imprezie i bawiły w  "słoneczko"........ Jak to dziś obserwuję co sie z mlodzieżą dzieje/nie wszystką-ogólnie/  to wychodzi na to,że z nas naprawdę niewiniątka były,cobyśmy nie zmalowali:):):):)
01 kwietnia 2014 19:25 / 4 osobom podoba się ten post
Wpadła bomba do piwnicy, napisała na tablicy,
eins, zwei, drei, wy-pie-przaj:))

Okazuje się, ze juz jako dzieci uczyliśmy się niemieckiego:)))
01 kwietnia 2014 19:27 / 1 osobie podoba się ten post
efka66

Wpadła bomba do piwnicy, napisała na tablicy,
eins, zwei, drei, wy-pie-przaj:))

Okazuje się, ze juz jako dzieci uczyliśmy się niemieckiego:)))

A ja znam to tak:
wpadła bomba do piwnicy napisała na tablicy - SS głupi pies.
Babcia mi mówiła że to z czasów wojny jest...
01 kwietnia 2014 19:34 / 1 osobie podoba się ten post
ivanilia40

A ten w środku was jak miał na imię,zapomniałaś nam przedstawić,ale jest uderzajaco podobny do mojego ex .Może to rodzina...?:)

Splułam sie cała, musiałam się umyć :))))))))))) Myślę że wszystko jest możliwe, jeśli Twój były pochodzi spod Bieszczad, to kto wie? :)))))
Imię wyleciało mi z głowy, ale pamietam że przy tresowaniu to bydlę okazywało kosmiczny upór, zupełnie jakby od osła pochodziło... ;)
02 kwietnia 2014 10:48
Z wyliczanek to odrazu mi sie przypomina: "bzy, bzy, bzy, były sobie pszczółki, trzy, maja, gucia, klementyna..." iiii dalej nie pamietam!