Dziennik Zosi #1

16 listopada 2013 15:00 / 2 osobom podoba się ten post
Asik

"Szkoda, że moja matka umarła, te najmądrzejsze przetestowałabym na śp seniorce. Dostałybyście w dupę i tyle."...barbarella...wiesz czytam i nie rozumiem...szczegolnie tego ostatniego zdania :(
Moj tata zmarł 21 lat temu...mi też szkoda bo to był bardzo chory, czasem dokuczliwy ale bardzo dobry człowiek...

Moja mama była jaka była, ale sporo dobrych opiekunek przewineło sie przez mój dom, jedna cierpliwa wytrzymala 3 miesiące, reszta odeszła szybciej.Trwało to 3 lata. Denerwuje się, bo większość tu pisze o błędach Zofii nie podając konkretów, dziewczyna radziła sobie jak umiała i nic złego podopiecznej się nie stało.
16 listopada 2013 15:08 / 6 osobom podoba się ten post
Wszystkie "stare", doświadczone, heroiczne i pałające bezgraniczną empatią i miłością koleżanki - przyjmuję waszą krytykę do wiadomości, wyciągam wnioski. W niektórych postach odnajduje wiele prowokacji, złośliwości i  typowejpolskiej zajadłości - niestety. Ja mam też prawo sie bronić i sprowokowaliście mnie do odezwania się. A może taki był cel tych wszystkich kalumni wylanych na mnie wczoraj i dzisiaj.
 
Nie będę sie powtarzać, bo już kilka razy pisałam o pobudkach mojego zachowania. Opisałam jak sobie radziłam. Nie było w moim zachowaniu zamiaru poniżania, pomiatania, czy ubliżania p. Grecie. - opisałam rzeczywistość i zdarzenia jakie tam przeżyłam. Nie jechałam też tam z wyobrażeniem lajtowego spędzenia wakacji przy NN staruszce. Niektóre z Was tak mnie oceniaja, jakby znały mnie lepiej, niż ja sama siebie.
 
Jasne, że bolą mnie Wasze słowa - ale chybo o to Wam chodziło. Piszecie górnolotne opinie o heroizmie i miłości do niemieckich podopiecznych, ale tak naprawdę Wasze często zjadliwe komentarze, obnażaja Waszą hipokryzję. To są tylko slogany. Wystarczy prześledzić Wasze wpisy na innych wątkach.
Pewnie, że jest mi przykro. Komu by nie było - no chyba że tym "starym", doświadczonym i profesjonalnym......
 
Nie miałam żadnych złych pobudek wobec p. Grety. Wręcz przeciwnie, a odbierałam tylko poniżanie na każdym kroku. Nie ma jednak sensu dalej sie tłumaczyć i udawadniać czystości moich intencji i tak będę opluta. Dopiero teraz w obliczu tak zmasowanego ataku na mnie, przy którym udręczenia od p. Grety to jednak pikuś, pozwolę sobie na odrobinę złośliwości (goryczy) wobec Was profesjonalnych prymusek w zawodzie: Życzę Wam - jak to Kasia63 pięknie wypunktowała - samych takich fantastycznych  Stelli w Waszej karierze opiekunek nad niemieckimi staruszkami........
 
Kończę już. Myślę, że to był mój ostatni post na forum w tej sprawie. Cześć
 
 
16 listopada 2013 15:10
barbarella

Moja mama była jaka była, ale sporo dobrych opiekunek przewineło sie przez mój dom, jedna cierpliwa wytrzymala 3 miesiące, reszta odeszła szybciej.Trwało to 3 lata. Denerwuje się, bo większość tu pisze o błędach Zofii nie podając konkretów, dziewczyna radziła sobie jak umiała i nic złego podopiecznej się nie stało.

Rozumiem ale wydaje mi sie że Zosia powinna sie wypowiedziec w tej materii :) i troche sie wypowiedziała. Masz rację PDP nic złego sie nie stało...ale czy zupełnie nic sie nie stalo to tylko Zifija może zweryfikować sama...w sobie. Ten Dziennik pisala w jakims konkretnym celu...tak myśle :)
16 listopada 2013 15:10 / 3 osobom podoba się ten post
barbarella

Moja mama była jaka była, ale sporo dobrych opiekunek przewineło sie przez mój dom, jedna cierpliwa wytrzymala 3 miesiące, reszta odeszła szybciej.Trwało to 3 lata. Denerwuje się, bo większość tu pisze o błędach Zofii nie podając konkretów, dziewczyna radziła sobie jak umiała i nic złego podopiecznej się nie stało.

Zauwazylas moze, ze Zofija nie upowaznila zbytnio nas do pisania o bledach - vide - propozycja dla mnie napisania do Niej na maila, co uwazam, jest bez sensu, bo ja do nieomylnych sie nie zaliczam, publicznie moznaby bylo podyskutowac, co zle, a co dobrze.
Wiekszosc forum tez jest za tym, zeby bledow Zofiji nie wytykac ... Mowiac szczerze, na samym poczatku pisalam o tym, ze jesli ta publikacja ma komus pomoc, to powinna byc otwarta dyskusja i krytyka, hmm, "konstruktywna", nie typu "wszystko zle", albo "zrobilas wszystko wspaniale", ale bez jasnego, czystego upowaznienia kobiety, ktora zdobyla sie na odwage i opublikowala swoje zapiski - ja widze bledy, ale o nich nie napisze. Po opublikowaniu piewrszego dnia napisalam, co bylo i dlaczego "nie tak", wiekszosc z nas chciala zaczekac z uwagami do konca. Teraz kilka osob sie wypowiedzialo, ale widze, ze w dalszym ciagu "przeslanie" publikacji pamietnika nie jest jasne, czemu, lub komu i do czego ma to sluzyc. 
16 listopada 2013 15:12 / 3 osobom podoba się ten post
Najfajniejsze z tego wszystkiego jest to, że wszystkie posty !!! z dziennikiem Zofii uczą !! Trzeba tylko uważnie przeczytać i przeanalizować. Przepuścić przez siebie i pozwolić aby coś z tego w nas zostało. Każda/y wyciągnie swoje wnioski. Każda/y zyskał coś po tym dzienniku i z tej dyskusji. I to mi się najbardziej podoba ;-)))
16 listopada 2013 15:23 / 2 osobom podoba się ten post
Mycha

Najfajniejsze z tego wszystkiego jest to, że wszystkie posty !!! z dziennikiem Zofii uczą !! Trzeba tylko uważnie przeczytać i przeanalizować. Przepuścić przez siebie i pozwolić aby coś z tego w nas zostało. Każda/y wyciągnie swoje wnioski. Każda/y zyskał coś po tym dzienniku i z tej dyskusji. I to mi się najbardziej podoba ;-)))

Masz rację Mycha, niech każdy wyciągnie swoje wnioski.Miałam bardzo podobny przypadek, to była moja pierwsza PDP, a ja byłam tam pierwszą opiekunka , gdybym ten pamiętnik przeczytała przed wyjazdem trochę inaczej by to  wszystko wyglądało, no ale to już przeszłość.
16 listopada 2013 15:27 / 2 osobom podoba się ten post
Zofija

Wszystkie "stare", doświadczone, heroiczne i pałające bezgraniczną empatią i miłością koleżanki - przyjmuję waszą krytykę do wiadomości, wyciągam wnioski. W niektórych postach odnajduje wiele prowokacji, złośliwości i  typowejpolskiej zajadłości - niestety. Ja mam też prawo sie bronić i sprowokowaliście mnie do odezwania się. A może taki był cel tych wszystkich kalumni wylanych na mnie wczoraj i dzisiaj.
 
Nie będę sie powtarzać, bo już kilka razy pisałam o pobudkach mojego zachowania. Opisałam jak sobie radziłam. Nie było w moim zachowaniu zamiaru poniżania, pomiatania, czy ubliżania p. Grecie. - opisałam rzeczywistość i zdarzenia jakie tam przeżyłam. Nie jechałam też tam z wyobrażeniem lajtowego spędzenia wakacji przy NN staruszce. Niektóre z Was tak mnie oceniaja, jakby znały mnie lepiej, niż ja sama siebie.
 
Jasne, że bolą mnie Wasze słowa - ale chybo o to Wam chodziło. Piszecie górnolotne opinie o heroizmie i miłości do niemieckich podopiecznych, ale tak naprawdę Wasze często zjadliwe komentarze, obnażaja Waszą hipokryzję. To są tylko slogany. Wystarczy prześledzić Wasze wpisy na innych wątkach.
Pewnie, że jest mi przykro. Komu by nie było - no chyba że tym "starym", doświadczonym i profesjonalnym......
 
Nie miałam żadnych złych pobudek wobec p. Grety. Wręcz przeciwnie, a odbierałam tylko poniżanie na każdym kroku. Nie ma jednak sensu dalej sie tłumaczyć i udawadniać czystości moich intencji i tak będę opluta. Dopiero teraz w obliczu tak zmasowanego ataku na mnie, przy którym udręczenia od p. Grety to jednak pikuś, pozwolę sobie na odrobinę złośliwości (goryczy) wobec Was profesjonalnych prymusek w zawodzie: Życzę Wam - jak to Kasia63 pięknie wypunktowała - samych takich fantastycznych  Stelli w Waszej karierze opiekunek nad niemieckimi staruszkami........
 
Kończę już. Myślę, że to był mój ostatni post na forum w tej sprawie. Cześć
 
 

 
pięknie Zosiu, pięknie...................Przecież ja o tym samym ciągle piszę, że kuźwa (już się wkurzyłam), że bycie *starym*, profesjonalnym i doświadczonym w tym zawodzie nie polega na bezgranicznej empatii i chęci pomocy niemieckim staruszkom ( hi hi hi - za euraski), a na trzeźwym i realnym myśleniu. Od czego są umowy, rodziny niemieckie, do diaska po co wychylamy nosy i robimy więcej niż to za co nam płacą? Pomników nam za to nie będą stawiać, a jedynie jeszcze bardziej wykorzystywać....................Nauczmy się brać i dawać to za co nam płacą. Bo więcej nam też nie dają.
A miłością i zrozumieniem możemy otoczyć heroicznie naszych polskich staruszków....................za darmo..........
16 listopada 2013 15:46 / 3 osobom podoba się ten post
Zofija

Wszystkie "stare", doświadczone, heroiczne i pałające bezgraniczną empatią i miłością koleżanki - przyjmuję waszą krytykę do wiadomości, wyciągam wnioski. W niektórych postach odnajduje wiele prowokacji, złośliwości i  typowejpolskiej zajadłości - niestety. Ja mam też prawo sie bronić i sprowokowaliście mnie do odezwania się. A może taki był cel tych wszystkich kalumni wylanych na mnie wczoraj i dzisiaj.
 
Nie będę sie powtarzać, bo już kilka razy pisałam o pobudkach mojego zachowania. Opisałam jak sobie radziłam. Nie było w moim zachowaniu zamiaru poniżania, pomiatania, czy ubliżania p. Grecie. - opisałam rzeczywistość i zdarzenia jakie tam przeżyłam. Nie jechałam też tam z wyobrażeniem lajtowego spędzenia wakacji przy NN staruszce. Niektóre z Was tak mnie oceniaja, jakby znały mnie lepiej, niż ja sama siebie.
 
Jasne, że bolą mnie Wasze słowa - ale chybo o to Wam chodziło. Piszecie górnolotne opinie o heroizmie i miłości do niemieckich podopiecznych, ale tak naprawdę Wasze często zjadliwe komentarze, obnażaja Waszą hipokryzję. To są tylko slogany. Wystarczy prześledzić Wasze wpisy na innych wątkach.
Pewnie, że jest mi przykro. Komu by nie było - no chyba że tym "starym", doświadczonym i profesjonalnym......
 
Nie miałam żadnych złych pobudek wobec p. Grety. Wręcz przeciwnie, a odbierałam tylko poniżanie na każdym kroku. Nie ma jednak sensu dalej sie tłumaczyć i udawadniać czystości moich intencji i tak będę opluta. Dopiero teraz w obliczu tak zmasowanego ataku na mnie, przy którym udręczenia od p. Grety to jednak pikuś, pozwolę sobie na odrobinę złośliwości (goryczy) wobec Was profesjonalnych prymusek w zawodzie: Życzę Wam - jak to Kasia63 pięknie wypunktowała - samych takich fantastycznych  Stelli w Waszej karierze opiekunek nad niemieckimi staruszkami........
 
Kończę już. Myślę, że to był mój ostatni post na forum w tej sprawie. Cześć
 
 

Smutne jest to co napisałaś:( A ja ci życze spokojnych szteli...jesli zdecydujesz sie jeszcze na wyjazd. Nie mnie oceniac...od tego jest kto inny :) Niemniej przyjmuje twoje życzenia bez wzgledu na intencje którymi sie kierowałaś :) 
16 listopada 2013 15:55 / 3 osobom podoba się ten post
... przepraszam... to nie na tym forum jestem od wydwania sadow....
16 listopada 2013 16:02 / 4 osobom podoba się ten post
Szkoda,że Zofia tak zareagowala.Sądziłam,że raczej będzie ciekawa opinii innych opiekunek,że będzie ciekawa gdzie popełniała błędy i raczej podyskutuje ze wszystkimi.Myślałam,że może wywiazać się ciekawa dyskusja,a tu niestety-zabieram zabawki i idę do domu:(( wielka szkoda..
16 listopada 2013 16:09
barbarella

Denerwuję się niektórymi komentarzami. Są osoby, ktore już wszystko widziały, wszystko wiedzą, jak postępować, co zrobić i co powiedzieć. To jakies chore, tak uważam i już. Po przepracowaniu 23 lat na ciężkim oddziale w szpitalu nigdy nie uważałam, żw wiem wszystko. Praca z ludźmi uczy pokory, każdy jest inny, nie ma jednej linii do krórej trzeba dorównać. Każdy sobie radzi jak umie i chodzi chyba o to, żeby nikomu krzywda się nie stała. Szkoda, że moja matka umarła, te najmądrzejsze przetestowałabym na śp seniorce. Dostałybyście w dupę i tyle.

*Z zawodu jestem położną, w De pracuję dla kasy...................przepracowałam 23 lat w Polsce na ciężkim oddziale.....................................
Od .takich osób można się uczyć............................to się nazywa krótko, mądrze i treściwie....................
16 listopada 2013 16:23
kika1

Od pierwszej do ostatniej strony bylam negatywnie nastawiono do Dziennika Zofii... - probowala /nie wypominajac obrazliwych slow w stosunku do podopiecznej/ zawladnac jej swiatem i uporzadkowac wg swojego schematu.... na szczescie miala uwznych sluchaczy... wsrod rodziny Konni - corki podopiecznej /jak zrozumialam schorowanej kobiety/ i Marty - przyjaciolki jej podopiecznej... ktorzy ja wspierali... w poczatkujacym Alzheimerze czy tez demencji (trudno rozroznic)  szkoda... ze nie obejrzalas polecanego przeze mnie filmu na ZDF-ie - pasujacy idealnie do Twojej podopiecznej/.
Po przeszlo 10. latach latwo mi jest bledy innnych wytykac... A nie o to chodzi... jest wiele mlodych dziewczyn... kobiet... ktore po raz pierwszy spotykaja sie z Al, D i P... i odbieraja zachowanie podopieczneych... jako atak na swoja niezaleznosc, uwiezienie, zamkniecie na swiat... wcale nie musi tak byc... jest wiele prac napisanych przez psychoterapeutow dla wlasnie tych oddalajacych sie od swiata rzeczywistosci osob.... jesli ktos chce podam przyklady - /nie tylko chinczyc ich inspiruje.../
Reasumujac... Zofia trzymala wszystkie sznurki w swoich rekach... i dopoki tam byla wlasciwie wszystko funkcjonowalo /Koni, Marta - liczyly sie z jej zdaniem... i meile slane codziennie do nich... byly potwierdzeniem zaangazowania Zofji w jej prace... co Niemcy bardzo sobie cenia.... i osiagnela przy tym efekt... zainteresowanie rodziny.... stanem faktycznym ich matki...
Jej zmienniczka.... czyszczeniem szyb chciala wynagrodzic swoje niedokwalfikowanie.... Nie ten dom nie ta rodzina... Zmiennikczka znajaca slabo jezyk i po dobrej 60-tce to nowosc na forum...
Wpadam w dol... bo ja tez juz po tej magicznej stronie wieku.... ale napewno nie bede nadrabiala swoich nieumiejestnosci jezykowyh sprzataniem.... mam lepsze pomysly,... Zofijka rozwijaj sie dalej... talent masz wrodziny... choc niekoniecznie mnie przekonujacy.... ale widze wiele mlodych dziewczyn, kobiet... kibuicuja Twojemu pisaniu... i moze dzieki obecnym konstruktywnym komentarzom wyciagna wlasciwe wnioski....  
 
Nie zapomne AniSun... szkoda ze zniknela z pola widzenia.... gdzie jeste.... czym sie obecnie zajmujesz.... pozdrwiam...

Kikusiu -zdziwiłabyś się bardzo jak wiele jest na forum opiekunek po dobrej 60tce:) - żadna to nowość.....raczej te przed 20stka i ledwo co po, są nowością:)
16 listopada 2013 16:36 / 3 osobom podoba się ten post
ja chcialabym zapytac tutaj kilka dziewczyn od razu(nie wszystkie)ale tak sie nie da- wiec zapytam Emilie-emilio odpowiedz mi tak krotko bez zbednych tlumaczen, czy w swojej karierze mialas taki dom gdzie bylo Tobie ciezko wytrzymac?zdarzyla sie Tobie podopieczna niemila, czy kiedykolwiek poczulas sie upokorzona, urazona,nie wiem jak jeszcze zapytac?odpowiedz mi tylko tak czy nie?
16 listopada 2013 16:46 / 4 osobom podoba się ten post
natka

*Z zawodu jestem położną, w De pracuję dla kasy...................przepracowałam 23 lat w Polsce na ciężkim oddziale.....................................
Od .takich osób można się uczyć............................to się nazywa krótko, mądrze i treściwie....................

Dzięki Natka, mam to szczęście, a może nieszczęście, że pracowałam w szpitalu, jednoczesnie musialam opiekować się chorymi rodzicami. Musialam pracować, mama byla u mnie przez 3 lata, kiedy szłam do pracy, przychodzily opiekunki. Wiem, czego od nich oczekiwałam i wiem, czego opiekunki oczekiwaly od rodziny. To wszystko doprowadzilo do tego, że teraz Wam wszyskim się przyznam, moja mama ostatnie 8 miesięcy życia spędzila w domu starców. Ja leczyłam 2 lata depresję, a moje małżeństwo przeszło poważny kryzys. Wiem teraz ile jedna chora osoba w rodzinie powoduje zmian, problemów, zlośći i niezgody. Ogromne koszty, psychiczne, fizyczne, o finansowych nie wspomnę.  
Dzisiaj już inaczej staram się na to patrzeć, zauważcie, staram się, nie wiem, czy jestem dobrą opiekunką, skoro nie wytrzymałam przy wlasnej matce, ale nigdy żadnej opiekunce nie powiem wprost,że popełniala błędy. W danej chwili, w jednym momencie robi się to, co przychodzi do głowy, po pewnym czasie przychodzą refleksje, że można było inaczej.
Pokora wobec życia, moje kochane najmądrzejsze kolezanki, to jest wartość sama w sobie.
Podziwiam Zofię, za to że nie bala się pisać tutaj, ja też mam swój pamietnik z pierwszego i kolejnych wyjazdów, ale chyba spalę te swoje zapiski.
16 listopada 2013 16:59 / 1 osobie podoba się ten post
barbarella

Dzięki Natka, mam to szczęście, a może nieszczęście, że pracowałam w szpitalu, jednoczesnie musialam opiekować się chorymi rodzicami. Musialam pracować, mama byla u mnie przez 3 lata, kiedy szłam do pracy, przychodzily opiekunki. Wiem, czego od nich oczekiwałam i wiem, czego opiekunki oczekiwaly od rodziny. To wszystko doprowadzilo do tego, że teraz Wam wszyskim się przyznam, moja mama ostatnie 8 miesięcy życia spędzila w domu starców. Ja leczyłam 2 lata depresję, a moje małżeństwo przeszło poważny kryzys. Wiem teraz ile jedna chora osoba w rodzinie powoduje zmian, problemów, zlośći i niezgody. Ogromne koszty, psychiczne, fizyczne, o finansowych nie wspomnę.  
Dzisiaj już inaczej staram się na to patrzeć, zauważcie, staram się, nie wiem, czy jestem dobrą opiekunką, skoro nie wytrzymałam przy wlasnej matce, ale nigdy żadnej opiekunce nie powiem wprost,że popełniala błędy. W danej chwili, w jednym momencie robi się to, co przychodzi do głowy, po pewnym czasie przychodzą refleksje, że można było inaczej.
Pokora wobec życia, moje kochane najmądrzejsze kolezanki, to jest wartość sama w sobie.
Podziwiam Zofię, za to że nie bala się pisać tutaj, ja też mam swój pamietnik z pierwszego i kolejnych wyjazdów, ale chyba spalę te swoje zapiski.

Na poprzedniej stronie jest mój komentarz, więc nie będę się powtarzać. Kto chce, niech poczyta. 
 
Pracując jako opiekunka osób starszych w Niemczech mamy na tyle *komfortową*sytuację, że to tylko praca zamknięta w jakiś schemat w ramach umowy.  Jesteśmy od wykonywania określonej pracy i sama to podkreśliłaś, że wiedziałaś czego oczekiwałaś od opiekunek.
Ja też wiem, co to choroba w rodzinie i ile się za to płaci. Ale to moja sprawa osobista............
 
Do De przyjeżdżam do pracy, nie zbawiać świat.............Zosia czy Ty nie boicie się o tym mówić............
Opiekujmy się Niemcami a nie zastępujmy im rodziny...................................