Dziennik Zosi #1

16 listopada 2013 12:02 / 15 osobom podoba się ten post
wiewiorka

Jestem tzw. "praktykującą" katoliczką.W tej chwili pracuję u ewangelików,wczesniej też i w żaden sposób nie ma to wpływu na moją pracę.Sami mi pokazali gdzie jest katolicki koścół,mogę chodzić na msze a obrazek czy krzyżyk biore ze sobą i mam u siebie w pokoju.I to mi wystarczy.A gdyby mi nie wystarczało,nie byłoby mnie tu.

No właśnie!A jak wiele opiekunek nie ma takiej możliwości,bo albo do kościola daleko albo nie ma katolickiego albo zwyczajnie nie moga iśc na msze ,wtedy kiedy ona jest bo juz dawno po pauzie.Moje kolezanki tutaj ida po prostu w niedzielę,mszy wtedy nie ma ale idą chociaż posiedziec i pomodlić się.Dla praktykujacych,myślę to bardzo istotne i Zosia w tym wzgledzie może się uważać za szczęściarę.Moja babuszka jest ewangeliczka ale jak tu zaczęąłm pracować o od razu mnie pytała czy chcę na msze chodzić w niedzielę.A jak wiemy nie wszyscy Niemcy szanuja tę polską potrzebę.  
 
Zosia-jak Ty jeszcze pojedziesz i trafisz na trudniejsze miejsce to wspomnisz te pierwsza pracę z rozrzewnieniem ,bo tak prawde powiedziawszy trafiła Ci sie super sztela/całkiem poważnie to pisze / prawie same plusy :  
1/w garach Ci nikt paluchami nie grzebał,gotowałaś po swojemu nie pod dyktando
2/do kościoła chodzić nikt nie bronił
3/kontakt z rodzina więcej niż bdb
4/sprzatania mało co,
5/na rece ci nikt nie patrzył-żadnej familii w tym samym domu
6/PDP niemal samodzielna
7/nie gryzła,nie plula żarciem po stole,nie rzygała na dywany
8/kontakt  z agencja niezły
9/wypłata na czas/zakładdam ze tak bo nic nie napisalaś ,że nie:)
Wspomnisz moje słowa:) Sztela marzenie- a że PDP nieznośna w swej chorobie ?Do zdrowych przeciez nie jeździmy,musi byc jakis nieduży minus:)
 
 
 
 
16 listopada 2013 12:18 / 5 osobom podoba się ten post
Już mnie korci,żeby napisać ale poczekam na dalsze komentarze.Ja swojego zdania nie zmieniam.Tak myśle jak post wyżej.Ale jeszcze coś dodam.
16 listopada 2013 12:25 / 3 osobom podoba się ten post
kasia63

No właśnie!A jak wiele opiekunek nie ma takiej możliwości,bo albo do kościola daleko albo nie ma katolickiego albo zwyczajnie nie moga iśc na msze ,wtedy kiedy ona jest bo juz dawno po pauzie.Moje kolezanki tutaj ida po prostu w niedzielę,mszy wtedy nie ma ale idą chociaż posiedziec i pomodlić się.Dla praktykujacych,myślę to bardzo istotne i Zosia w tym wzgledzie może się uważać za szczęściarę.Moja babuszka jest ewangeliczka ale jak tu zaczęąłm pracować o od razu mnie pytała czy chcę na msze chodzić w niedzielę.A jak wiemy nie wszyscy Niemcy szanuja tę polską potrzebę.  
 
Zosia-jak Ty jeszcze pojedziesz i trafisz na trudniejsze miejsce to wspomnisz te pierwsza pracę z rozrzewnieniem ,bo tak prawde powiedziawszy trafiła Ci sie super sztela/całkiem poważnie to pisze / prawie same plusy :  
1/w garach Ci nikt paluchami nie grzebał,gotowałaś po swojemu nie pod dyktando
2/do kościoła chodzić nikt nie bronił
3/kontakt z rodzina więcej niż bdb
4/sprzatania mało co,
5/na rece ci nikt nie patrzył-żadnej familii w tym samym domu
6/PDP niemal samodzielna
7/nie gryzła,nie plula żarciem po stole,nie rzygała na dywany
8/kontakt  z agencja niezły
9/wypłata na czas/zakładdam ze tak bo nic nie napisalaś ,że nie:)
Wspomnisz moje słowa:) Sztela marzenie- a że PDP nieznośna w swej chorobie ?Do zdrowych przeciez nie jeździmy,musi byc jakis nieduży minus:)
 
 
 
 

Genialne ;) 
16 listopada 2013 12:53
Moim zdaniem wyobrazenia i oczekiwania Zosi zwiazane z praca do ktorej jechala byly bledne i pomylone z praca pomocy domowej.
16 listopada 2013 12:58
Kasiu,rzeczywiscie genialne,nic dodac,nic ująć!!!
16 listopada 2013 13:04 / 3 osobom podoba się ten post
wiewiorka

Moim zdaniem,Zofia nie chciala,nie umiała przyjąć do wiadomości,że pracuje z osobą chorą.I dlatego wynikneła z tego taka "szarpanina".

Od pierwszej do ostatniej strony bylam negatywnie nastawiono do Dziennika Zofii... - probowala /nie wypominajac obrazliwych slow w stosunku do podopiecznej/ zawladnac jej swiatem i uporzadkowac wg swojego schematu.... na szczescie miala uwznych sluchaczy... wsrod rodziny Konni - corki podopiecznej /jak zrozumialam schorowanej kobiety/ i Marty - przyjaciolki jej podopiecznej... ktorzy ja wspierali... w poczatkujacym Alzheimerze czy tez demencji (trudno rozroznic)  szkoda... ze nie obejrzalas polecanego przeze mnie filmu na ZDF-ie - pasujacy idealnie do Twojej podopiecznej/.
Po przeszlo 10. latach latwo mi jest bledy innnych wytykac... A nie o to chodzi... jest wiele mlodych dziewczyn... kobiet... ktore po raz pierwszy spotykaja sie z Al, D i P... i odbieraja zachowanie podopieczneych... jako atak na swoja niezaleznosc, uwiezienie, zamkniecie na swiat... wcale nie musi tak byc... jest wiele prac napisanych przez psychoterapeutow dla wlasnie tych oddalajacych sie od swiata rzeczywistosci osob.... jesli ktos chce podam przyklady - /nie tylko chinczyc ich inspiruje.../
Reasumujac... Zofia trzymala wszystkie sznurki w swoich rekach... i dopoki tam byla wlasciwie wszystko funkcjonowalo /Koni, Marta - liczyly sie z jej zdaniem... i meile slane codziennie do nich... byly potwierdzeniem zaangazowania Zofji w jej prace... co Niemcy bardzo sobie cenia.... i osiagnela przy tym efekt... zainteresowanie rodziny.... stanem faktycznym ich matki...
Jej zmienniczka.... czyszczeniem szyb chciala wynagrodzic swoje niedokwalfikowanie.... Nie ten dom nie ta rodzina... Zmiennikczka znajaca slabo jezyk i po dobrej 60-tce to nowosc na forum...
Wpadam w dol... bo ja tez juz po tej magicznej stronie wieku.... ale napewno nie bede nadrabiala swoich nieumiejestnosci jezykowyh sprzataniem.... mam lepsze pomysly,... Zofijka rozwijaj sie dalej... talent masz wrodziny... choc niekoniecznie mnie przekonujacy.... ale widze wiele mlodych dziewczyn, kobiet... kibuicuja Twojemu pisaniu... i moze dzieki obecnym konstruktywnym komentarzom wyciagna wlasciwe wnioski....  
 
Nie zapomne AniSun... szkoda ze zniknela z pola widzenia.... gdzie jeste.... czym sie obecnie zajmujesz.... pozdrwiam...
16 listopada 2013 13:16
Zosia dobrze ze to wszystko opisalas. Moim zdaniem trzeba odwagi bo to tak jakby przyznac sie do swoich bledow czekajac na czasami krytyczne komentarze . Kika1 przeciez kazda z nas byla kiedys nowa i chyba wszystkie z nas przed pierwszym wyjazdem inaczej wszystko sobie wyobrazalysmy . Rowniez nie zapomne AniSun i Hellyspring - dziewczyny jak czasem zagladacie i przeczytacie moj wpis to odezwijcie sie .
16 listopada 2013 13:26
Usunięty

Biorę kiecę i lecę :) córcia pacjentki już jest a ja wolne dzisiaj do późnego wieczora :) Na zakończenie muszę coś napisać : Uczmy się na błędach : swoich i cudzych też . Czytając dokładnie dziennik Zofii i później zastanawiając się nad tym - musiałam sobie sama powiedzieć : kurza stopa , Baska ty też tak w tym przypadku postępujesz - mimo woli dokładnie tak samo w tym przypadku postąpiłaś i postępujesz . To jak kubeł zimnej wody ale otrzeźwia natychmiast . Melduję posłusznie , że w tej materii zaczęłam ostrą prace nad sobą . Idzie jak po grudzie ale mam wolę walki i powalczę sama z sobą .
I za to , ze czytając Twój dziennik Zofio - sama mogłam dostrzec swój błąd - dziękuję .

Widzisz?sama uczysz  sie dopiero,wystarczyła jedna noc i zaczełaś myśleć.Tzn. ze jestes na dobrej drodze zeby dorownac nam starszym.
16 listopada 2013 13:28 / 5 osobom podoba się ten post
JaninaWasiak

Zosia dobrze ze to wszystko opisalas. Moim zdaniem trzeba odwagi bo to tak jakby przyznac sie do swoich bledow czekajac na czasami krytyczne komentarze . Kika1 przeciez kazda z nas byla kiedys nowa i chyba wszystkie z nas przed pierwszym wyjazdem inaczej wszystko sobie wyobrazalysmy . Rowniez nie zapomne AniSun i Hellyspring - dziewczyny jak czasem zagladacie i przeczytacie moj wpis to odezwijcie sie .

Otoz to... to byla jej pierwsza stella i od poczatku do konca trzymala sie swoich zasad... niekoniecznie tych wlasciwych.... ale coz nauka kosztuje... sadze ze po naszych komentarzach Zofia zweryfikuje pewne niedociagniecia.... na korzysc przyszlych podopiecznych:)))
Zofijka wciagnela w swoja epopeje...cala rodzine podopiecznej i przyjaciolke Marte... Miala w mich oparcie... Firma przez ktora byla wyslana... tez nie odzegnywala sie od pomocy... oby wiecej takich stelli bywalo...
 
Subiektywne 6 pkt. ktore sobie dalas Zofijko... podziel przez dwa... tez niezle:))) Na nastepnych stellach... bedzie tych punktow coraz wiecej przybywac... powodzenia w przyszlej pracy...
 
  O Grecie napisze... ze to kobieta uciekajaca przed zblizajaca sie choroba... moze gdyby ktoras z bardziej doswiadczonych opiekunek wziela ja pod swoja opieke... nie trafilaby do Heimu...
16 listopada 2013 14:16 / 5 osobom podoba się ten post
Dla wielu tu osób ,które kilka lat jeżdżą Dziennik Zofii to bajka, wiele z nas przeżyło o wiele większe koszmary, natomiast ,dla młodych ,jadących pierwszy raz , daje wiele do myślenia. Nasza praca to przede wszystkim ciężka praca psychiczna i bardzo często także fizyczna. Niestety muszę to napisać wiara powinna uczyć miłości do drugiej osoby i pokory, a tu niestety tego zabrakło .Mam jeszcze takie pytanie czy Zofia jak będzie stara i może będzie miała opiekunkę , to chciałaby aby jej bliscy czytali dziennik takiej opiekunki, gdzie matka jest starą wredną alkoholiczką, i czy tego uczy nasza wiara ?
16 listopada 2013 14:29 / 3 osobom podoba się ten post
kika1

Otoz to... to byla jej pierwsza stella i od poczatku do konca trzymala sie swoich zasad... niekoniecznie tych wlasciwych.... ale coz nauka kosztuje... sadze ze po naszych komentarzach Zofia zweryfikuje pewne niedociagniecia.... na korzysc przyszlych podopiecznych:)))
Zofijka wciagnela w swoja epopeje...cala rodzine podopiecznej i przyjaciolke Marte... Miala w mich oparcie... Firma przez ktora byla wyslana... tez nie odzegnywala sie od pomocy... oby wiecej takich stelli bywalo...
 
Subiektywne 6 pkt. ktore sobie dalas Zofijko... podziel przez dwa... tez niezle:))) Na nastepnych stellach... bedzie tych punktow coraz wiecej przybywac... powodzenia w przyszlej pracy...
 
  O Grecie napisze... ze to kobieta uciekajaca przed zblizajaca sie choroba... moze gdyby ktoras z bardziej doswiadczonych opiekunek wziela ja pod swoja opieke... nie trafilaby do Heimu...

Absolutna racja, tak jak i Andrea, i inne spokojnie napisaly.
Dodam jednak od siebie, ze zauwazylam cos, co mnie od poczatku niepokoilo w tej sytuacji, mianowicie, pewne, nie wiem, jak to nazwac, poczucie "misji"?
Od samego poczatku przewijala sie postac Marty, ktora miala dobry wplyw na PDP, to dlaczego nie doszlo do podpatrywania i nasladowania tego sposobu postepowania? To jest zdanie, ktore napisalam dla innych, mniej doswiadczonych - jesli jest w otoczeniu PDP ktos, kto ma dobry wplyw na PDP - trzeba sie bacznie przygladac i starac sie zrozumiec, dlaczego akurat ta pani dziala dobrze, dlaczego PDP sie uspokaja, co robie nie tak. Tylko uwaga, czasami jest tez tak, ze PDP z D, AL ma zakonotowanego w glowie kogos ze swojego otoczenia, komu zawsze ufal, i to zaufanie istnieje nadal, pomimo postepujacej choroby. Ale podpatrywac taka osobe, moim zdaniem - trzeba i w miare nasladowac.
Masz racje Kika, ze gdyby tam pojechala osoba bardziej znajaca temat, bardziej doswiadczona w tych schorzeniach, to pewnie byloby inaczej, ale to musialaby byc PIERWSZA opiekunka na tym miejscu. 
Byly tam inne panie, ktore szybko rezygnowaly, to i dobrze, ktoras z nas juz napisala, ze lepiej zrezygnowac, niz szkodzic.
I tak ta wojna miedzy kolejnymi opiekunkami, a chora kobieta sie nawarstwiala. 
16 listopada 2013 14:34 / 1 osobie podoba się ten post
JaninaWasiak

Zosia dobrze ze to wszystko opisalas. Moim zdaniem trzeba odwagi bo to tak jakby przyznac sie do swoich bledow czekajac na czasami krytyczne komentarze . Kika1 przeciez kazda z nas byla kiedys nowa i chyba wszystkie z nas przed pierwszym wyjazdem inaczej wszystko sobie wyobrazalysmy . Rowniez nie zapomne AniSun i Hellyspring - dziewczyny jak czasem zagladacie i przeczytacie moj wpis to odezwijcie sie .

Masz racje, kazda byla kiedys nowicjuszka, wiele z nas za duzo sobie wyobrazalo, a rzeczywistosc byla bolesna.
A AnnnaSun i Hellyspring szukaly pomocy i odnosze wrazenie, ze ja otrzymaly, o ile pamietam, od nas. 
16 listopada 2013 14:42 / 8 osobom podoba się ten post
Denerwuję się niektórymi komentarzami. Są osoby, ktore już wszystko widziały, wszystko wiedzą, jak postępować, co zrobić i co powiedzieć. To jakies chore, tak uważam i już. Po przepracowaniu 23 lat na ciężkim oddziale w szpitalu nigdy nie uważałam, żw wiem wszystko. Praca z ludźmi uczy pokory, każdy jest inny, nie ma jednej linii do krórej trzeba dorównać. Każdy sobie radzi jak umie i chodzi chyba o to, żeby nikomu krzywda się nie stała. Szkoda, że moja matka umarła, te najmądrzejsze przetestowałabym na śp seniorce. Dostałybyście w dupę i tyle.
16 listopada 2013 14:50 / 2 osobom podoba się ten post
"Szkoda, że moja matka umarła, te najmądrzejsze przetestowałabym na śp seniorce. Dostałybyście w dupę i tyle."...barbarella...wiesz czytam i nie rozumiem...szczegolnie tego ostatniego zdania :(
Moj tata zmarł 21 lat temu...mi też szkoda bo to był bardzo chory, czasem dokuczliwy ale bardzo dobry człowiek...
16 listopada 2013 14:52 / 4 osobom podoba się ten post
kika1

Otoz to... to byla jej pierwsza stella i od poczatku do konca trzymala sie swoich zasad... niekoniecznie tych wlasciwych.... ale coz nauka kosztuje... sadze ze po naszych komentarzach Zofia zweryfikuje pewne niedociagniecia.... na korzysc przyszlych podopiecznych:)))
Zofijka wciagnela w swoja epopeje...cala rodzine podopiecznej i przyjaciolke Marte... Miala w mich oparcie... Firma przez ktora byla wyslana... tez nie odzegnywala sie od pomocy... oby wiecej takich stelli bywalo...
 
Subiektywne 6 pkt. ktore sobie dalas Zofijko... podziel przez dwa... tez niezle:))) Na nastepnych stellach... bedzie tych punktow coraz wiecej przybywac... powodzenia w przyszlej pracy...
 
  O Grecie napisze... ze to kobieta uciekajaca przed zblizajaca sie choroba... moze gdyby ktoras z bardziej doswiadczonych opiekunek wziela ja pod swoja opieke... nie trafilaby do Heimu...

Wiecie co mi się podoba w tej całej historii? Podoba mi się rodzina Grety, która po prostu  była zaangażowana w pomoc czy to własnej matce, czy też opiekunce. Takie sytuacje nie często się zdarzają, a śmiem twierdzić, ze z reguły opiekunka jest oceniana przez pryzmat ocen osób, którymi się opiekuje. A nasi pdp różni są. 
 
Dla mnie ta cała opowieść  ukazuje naszą rzeczywistość i nie przygotowanie do wykonywania tego zawodu. Bo jednak każda z nas musi się wszystkiego nauczyć sama.........
 
Nie lubię tej pracy, już kiedyś o tym pisałam, że robię to tylko i wyłącznie dla pieniędzy i dla tego, że nie jak na razie nie mogę sobie znależźć innej pracy. Zawsz to podkreślałam i nie widzę powodu, żeby i teraz twierdzić co innego. Dla mnie bycie opiekunką to wykonywanie szeregu określonych w umowie prac, jak i również bycie pomocną, wrażliwą i uśmiechniętą..........Ostatnio mój dziadek mi powiedział, że mam miły głos, że nawet, jak sytuacja (zmiana obsikanej bielizny w ciągu dnia) jest dla niego trudna, to mój głos brzmi po prostu przyjemnie........
Śmiem twierdzić, że jednak niektóre rzeczy można w sobie wyćwiczyć................
 
Ale twierdzenie, że Greta nie trafiłaby do Heimu, gdyby trafiła na  którąś z doświadczonych opiekunek jest dla mnie trudne do zrozumienia....
W tej pracy trzeba nauczyć się wielu rzeczy, trzeba mieć w sobie wiele empatii i niezliczone pokłady cierpliwości, ale jednak nie jesteśmy psychologami i lekarzami. A oni po skończonej pracy wracają do własnych domów i spraw, a my dalej trwamy przy naszych pdp.
 
Czasami uważam, że za dużo się od nas wymaga, jak i, że my same (sami) za dużo bierzemy na własne barki. To jest praca bardzo stresogenna i uważam, że nie jesteśmy w stanie wszystkim pomóc. Nasi pdp to mieszanka wybuchowa różnych chorób i różnych charakterów.  Na wszystko lekarstwa się nie znajdzie, ale jeśli my opiekunki w końcu nie zrozumiemy, że  też jesteśmy tylko ludźmi i świata nie zbawimy, to zawsze będziemy dostawać po d...............
 
Dziewczyny mają rację pisząc, że Zosia nie miała źle, bo mogła gotować, co chciała, bo chodziła na spacery i do kościoła itp itd.....w punktach wymienione. Tyle, że to są zwykłe rzeczy, które człowiek w 21 wieku powinien mieć zapewnione. Więc jak my siebie same traktujemy, skoro podkreślamy te właśnie podstawowe rzeczy. Jak o sobie myślimy, na co sobie pozwalamy?  Dlaczego pracujemy na śmieciowych umowach, nie egzekwujemy własnych praw i pozwalamy poniewierać sobą czy to agencom czy to też rodzinom pdp. 
Pdp rozumiem, bo to ludzie starzy i chorzy, ale reszta już nie. 
 
Może teraz to i zabrzmi chamsko, co na piszę, ale od martwienia się tym, dlaczego Greta trafiła do Heimu, jest jej własna rodzina. Zosia wykonywała swoją pracę tak, jak najlepiej umiała. Psychologiem z zawodu nie jest. Jest miłą i wrażliwą osobą, żywo zainteresowaną stanem zdrowia swojej pod. Jej obowiązkiem było gotowanie, sprzątanie, pomoc Grecie itd..........a od leczenia chorób psychicznych jest lekarz.
I dlatego podobała mi się reakcja rodziny Grety. Bo chcieli pomóc własnej matce nie zwalając wszystkiego na barki opiekunki..........mając na uwadze, że ta opiekunka to też tylko człowiek..............wykonujący określoną w umowie pracę.........
Niestety, niektóre choroby wygrywają..................