A to mnie pocieszyłaś, szczerze mówiąc tak też podejrzewałam.
A to mnie pocieszyłaś, szczerze mówiąc tak też podejrzewałam.
A to mnie pocieszyłaś, szczerze mówiąc tak też podejrzewałam.
Właśnie siedzę przy komputerze, zapada powoli zmrok, patrzę na oświetlone statki w porcie i ciągle nie mogę uwierzyć, że to co tutaj widzę jest moim udziałem.
Właśnie siedzę przy komputerze, zapada powoli zmrok, patrzę na oświetlone statki w porcie i ciągle nie mogę uwierzyć, że to co tutaj widzę jest moim udziałem.
IGGA napisala o siedzeniu 24 godziny z podopiecznym. Tak bywa, ale moim zdaniem, takie stelle nie nadaja sie na dlugi pobyt, nikt tego (chyba?) psychicznie nie wytrzyma. Taka byla moja pierwsza stella. Odpoczywalam jedynie w dwa dni, kiedy babcia byla w Tagespflege od mniej wiecej 8:30 do 16:30. W te dni musialam jednak robic zakupy na caly czas "odsiadki" w domu. Rodzina nie wspolpracowala, chociaz mieszkala obok. Wytrzymalam ponad 4 miesiace, na wlasne zyczenie, musialam. Pozniej bylam 9 miesiecy z 2 tygodniami przerwy na Boze Narodzenie u wspanialych ludzi. Babcia, z ktora mieszkalam sama, ale dopiero w ostatnich 2 miesiacach byly klopoty spowodowane w duzej mierze tragiczna smiercia jej brata. Corki - mieszkaly daleko, ale byla pelna wspolpraca i zaufanie. No i moglam sie odseparowac w osobnym mieszkaniu.
Nastepnie bylam 5 tygodni w dziurze straszliwej, czasu wolnego i nic nie robienia od groma i wcale mi sie nie podobalo.
Teraz Zurich - inne zycie zupelnie, inny swiat, inni ludzie - i wlasnie sie dowiedzialam, ze zalicze tu jeszcze przynajmniej dwie tury po 3 miesiace. Na koniec sierpnia przyjedzie moja mlodsza na tydzien i wracamy razem. Swieta w domu, Wielkanoc tez, do tego atrakcje wielkiego, pelnego zycia miasta, czas wolny dostateczny, zeby zwiedzac i sie cieszyc zyciem. A ze niestety, nie mozemy byc tu cala rodzina - trudno, takie jest zycie, ale jestem szczesliwa i moja rodzina tez, ze nie muszac wkladac wielkiego wysilku fizycznego i psychicznego - zarabiam dobre pieniadze. Pewnie, ze tesknie, ale to juz jest inna tesknota. Jade do domu z poczuciem, ze robie dobrze, ze dzieki mojej pracy wychodzimy na prosta, ze w domu wiele sie zmienilo na plus. A ja zobaczylam tak duzo nowego, miasta, piekne gory, zabytki - i w DE i tu w Szwajcarii. Nigdy pewnie tyle bym nie zwiedzila, gdyby nie ta praca. W domu tez tesknia za mna, wiadomo, byc moze kiedys znajdziemy inny sposob na zalatanie polskich emerytur, jak na razie - innego wyjscia nie widzimy i nie robimy z tego tragedii, to jest po prostu rzeczywistosc.
Moja Romano wygłodzona :):):) Wciąż się nazywa lody ,ale żeby był deser to najpierw jest rosołek,potem deser ,potem rosołek,potem deser i tak przez cały co najmniej pierwszy tydzień:):):):):)Jak się ma farta jak ja:) i w domu cukiernika i kucharza w jednym to i rosołku i deserku nigdy nie brakuje:):):)
Pamietaj Emilia...co nas nie zabije to nas wzmocni :) I to prawda. najdłuzsza sztele mialam w PL...przy tesciowej. 7 lat . Przez ten czas odwyklismy od bycia razem, wychodzenia razem...po smierci teściowej pojechalismy pierwszy raz do mojej rodziny do Gdyni i...pogubilismy sie zaraz na poczatku na dworcu we Wrocławiu :) Kazdy poszedl w swoja strone. Moja psychika siadla...to fakt ale sie pozbieralam :) Człowiek wiele zniesie, przejdzie...nawet z cudzym krzyzem na barkach...i co mnie zdumiewa...wychodzi mocniejszy...większy...bogatszy...po prostu piekniejszy :)
Emilio ! Zgadzam się z tobą, tylko łatwiej pisać pozytywne posty gdy się jest na dobrej stelli, gdy trafisz paskudnie to dopada człowieka deprecha i jest to silniejsze od nas samych, mimo całej motywacji jaką mamy do pracy.
Emilio ! Zgadzam się z tobą, tylko łatwiej pisać pozytywne posty gdy się jest na dobrej stelli, gdy trafisz paskudnie to dopada człowieka deprecha i jest to silniejsze od nas samych, mimo całej motywacji jaką mamy do pracy.