Czy jesteśmy zmuszane, czy robimy to dobrowolnie

07 sierpnia 2013 21:06
Alina

A to mnie pocieszyłaś, szczerze mówiąc tak też podejrzewałam.

A ja ci powiem,że należysz do odważnych...Brawo ;)
07 sierpnia 2013 21:06 / 2 osobom podoba się ten post
Właśnie siedzę przy komputerze, zapada powoli zmrok, patrzę na oświetlone statki w porcie i ciągle nie mogę uwierzyć, że to co tutaj widzę jest moim udziałem.
07 sierpnia 2013 21:09 / 1 osobie podoba się ten post
Alina

A to mnie pocieszyłaś, szczerze mówiąc tak też podejrzewałam.

Ja nie mowilam tego złosliwie :) Witaj w klubie bo ja mam tak samo :) Czyli cieszmy sie te nienormalne :) Nie jestesmy same. A zreszta...co to znaczy byc normalnym? No niech mnie ktos oświeci.
07 sierpnia 2013 21:12
Alina

Właśnie siedzę przy komputerze, zapada powoli zmrok, patrzę na oświetlone statki w porcie i ciągle nie mogę uwierzyć, że to co tutaj widzę jest moim udziałem.

Schowaj te chwile do koperty, do pudełeczka...zachowaj...i kiedy bedzie ci ciezko, żle, smutno...otwóz je a na pewno usmiech zawita ...takie chwile trzeba miec cale zycie w pamieci...
07 sierpnia 2013 21:13
Alina

Właśnie siedzę przy komputerze, zapada powoli zmrok, patrzę na oświetlone statki w porcie i ciągle nie mogę uwierzyć, że to co tutaj widzę jest moim udziałem.

Obyś miała tych dobrych chwil na obczyźnie jak najwiecej :)))) 
 
07 sierpnia 2013 21:17 / 4 osobom podoba się ten post
Natko! Zgadzam się z IGGĄ i nie zgadzam równocześnie.Fakt, to nie jest praca dla młodych dziewczyn ale daje satysfakcję finansową. Nikt nie powiedział, że musisz to robić do emerytury. Życie jest pełne niespodzianek. Teraz miałaś taki pomysł na zarabianie pieniędzy, może za jakiś czas wpadnie ci do głowy zupełnie coś innego. Świat się zmienia, a my razem z nim. Ja mimo, że mam tyle lat ile mam (54) jeszcze ciągle mam marzenia i mam nadzieję, że chociaż niewielką część z nich uda mi się zrealizować. Tobie też tego życzę-realizacji marzeń.
07 sierpnia 2013 21:26
Asik! Wcale nie odebrałam tego złośliwie. Wiem, że takie chwile są rzadkością i trzeba je kolekcjonować. Napisałam to bo chciałam pocieszyć wszystkie te bidulki, którym jest teraz ciężko. Może za jakiś czas ktoś mnie pocieszy. Pamiętam jak pisałam pierwsze posty na forum i wspierała mnie Romana.
07 sierpnia 2013 21:31
cytuje"Czy jestesmy zmuszane,czy robimy to dobrowolnie" co Moderator mial na mysli wprowadzajac ten temat?czy napewno wyjazd do pracy czy do roboty?no co Wy dziewczyny na to?
07 sierpnia 2013 21:32 / 6 osobom podoba się ten post
IGGA napisala o siedzeniu 24 godziny z podopiecznym. Tak bywa, ale moim zdaniem, takie stelle nie nadaja sie na dlugi pobyt, nikt tego (chyba?) psychicznie nie wytrzyma. Taka byla moja pierwsza stella. Odpoczywalam jedynie w dwa dni, kiedy babcia byla w Tagespflege od mniej wiecej 8:30 do 16:30. W te dni musialam jednak robic zakupy na caly czas "odsiadki" w domu. Rodzina nie wspolpracowala, chociaz mieszkala obok. Wytrzymalam ponad 4 miesiace, na wlasne zyczenie, musialam. Pozniej bylam 9 miesiecy z 2 tygodniami przerwy na Boze Narodzenie u wspanialych ludzi. Babcia, z ktora mieszkalam sama, ale dopiero w ostatnich 2 miesiacach byly klopoty spowodowane w duzej mierze tragiczna smiercia jej brata. Corki - mieszkaly daleko, ale byla pelna wspolpraca i zaufanie. No i moglam sie odseparowac w osobnym mieszkaniu.
Nastepnie bylam 5 tygodni w dziurze straszliwej, czasu wolnego i nic nie robienia od groma i wcale mi sie nie podobalo.
Teraz Zurich - inne zycie zupelnie, inny swiat, inni ludzie - i wlasnie sie dowiedzialam, ze zalicze tu jeszcze przynajmniej dwie tury po 3 miesiace. Na koniec sierpnia przyjedzie moja mlodsza na tydzien i wracamy razem. Swieta w domu, Wielkanoc tez, do tego atrakcje wielkiego, pelnego zycia miasta, czas wolny dostateczny, zeby zwiedzac i sie cieszyc zyciem. A ze niestety, nie mozemy byc tu cala rodzina - trudno, takie jest zycie, ale jestem szczesliwa i moja rodzina tez, ze nie muszac wkladac wielkiego wysilku fizycznego i psychicznego - zarabiam dobre pieniadze. Pewnie, ze tesknie, ale to juz jest inna tesknota. Jade do domu z poczuciem, ze robie dobrze, ze dzieki mojej pracy wychodzimy na prosta, ze w domu wiele sie zmienilo na plus. A ja zobaczylam tak duzo nowego, miasta, piekne gory, zabytki - i w DE i tu w Szwajcarii. Nigdy pewnie tyle bym nie zwiedzila, gdyby nie ta praca. W domu tez tesknia za mna, wiadomo, byc moze kiedys znajdziemy inny sposob na zalatanie polskich emerytur, jak na razie - innego wyjscia nie widzimy i nie robimy z tego tragedii, to jest po prostu rzeczywistosc.
07 sierpnia 2013 21:40 / 3 osobom podoba się ten post
Emilio ! Zgadzam się z tobą, tylko łatwiej pisać pozytywne posty gdy się jest na dobrej stelli, gdy trafisz paskudnie to dopada człowieka deprecha i jest to silniejsze od nas samych, mimo całej motywacji jaką mamy do pracy.
07 sierpnia 2013 21:41 / 3 osobom podoba się ten post
emilia

IGGA napisala o siedzeniu 24 godziny z podopiecznym. Tak bywa, ale moim zdaniem, takie stelle nie nadaja sie na dlugi pobyt, nikt tego (chyba?) psychicznie nie wytrzyma. Taka byla moja pierwsza stella. Odpoczywalam jedynie w dwa dni, kiedy babcia byla w Tagespflege od mniej wiecej 8:30 do 16:30. W te dni musialam jednak robic zakupy na caly czas "odsiadki" w domu. Rodzina nie wspolpracowala, chociaz mieszkala obok. Wytrzymalam ponad 4 miesiace, na wlasne zyczenie, musialam. Pozniej bylam 9 miesiecy z 2 tygodniami przerwy na Boze Narodzenie u wspanialych ludzi. Babcia, z ktora mieszkalam sama, ale dopiero w ostatnich 2 miesiacach byly klopoty spowodowane w duzej mierze tragiczna smiercia jej brata. Corki - mieszkaly daleko, ale byla pelna wspolpraca i zaufanie. No i moglam sie odseparowac w osobnym mieszkaniu.
Nastepnie bylam 5 tygodni w dziurze straszliwej, czasu wolnego i nic nie robienia od groma i wcale mi sie nie podobalo.
Teraz Zurich - inne zycie zupelnie, inny swiat, inni ludzie - i wlasnie sie dowiedzialam, ze zalicze tu jeszcze przynajmniej dwie tury po 3 miesiace. Na koniec sierpnia przyjedzie moja mlodsza na tydzien i wracamy razem. Swieta w domu, Wielkanoc tez, do tego atrakcje wielkiego, pelnego zycia miasta, czas wolny dostateczny, zeby zwiedzac i sie cieszyc zyciem. A ze niestety, nie mozemy byc tu cala rodzina - trudno, takie jest zycie, ale jestem szczesliwa i moja rodzina tez, ze nie muszac wkladac wielkiego wysilku fizycznego i psychicznego - zarabiam dobre pieniadze. Pewnie, ze tesknie, ale to juz jest inna tesknota. Jade do domu z poczuciem, ze robie dobrze, ze dzieki mojej pracy wychodzimy na prosta, ze w domu wiele sie zmienilo na plus. A ja zobaczylam tak duzo nowego, miasta, piekne gory, zabytki - i w DE i tu w Szwajcarii. Nigdy pewnie tyle bym nie zwiedzila, gdyby nie ta praca. W domu tez tesknia za mna, wiadomo, byc moze kiedys znajdziemy inny sposob na zalatanie polskich emerytur, jak na razie - innego wyjscia nie widzimy i nie robimy z tego tragedii, to jest po prostu rzeczywistosc.

Pamietaj Emilia...co nas nie zabije to nas wzmocni :) I to prawda. najdłuzsza sztele mialam w PL...przy tesciowej. 7 lat . Przez ten czas odwyklismy od bycia razem, wychodzenia razem...po smierci teściowej pojechalismy pierwszy raz do mojej rodziny do Gdyni i...pogubilismy sie zaraz na poczatku na dworcu we Wrocławiu :) Kazdy poszedl w swoja strone. Moja psychika siadla...to fakt ale sie pozbieralam :) Człowiek wiele zniesie, przejdzie...nawet z cudzym krzyzem na barkach...i co mnie zdumiewa...wychodzi mocniejszy...większy...bogatszy...po prostu piekniejszy :)
07 sierpnia 2013 21:42 / 1 osobie podoba się ten post
kasia63

Moja Romano wygłodzona :):):) Wciąż się nazywa lody ,ale żeby był deser to najpierw jest rosołek,potem deser ,potem rosołek,potem deser i tak przez cały co najmniej pierwszy tydzień:):):):):)Jak się ma farta jak ja:) i w domu cukiernika i kucharza w jednym to i rosołku i deserku nigdy nie brakuje:):):)

Oj tam, zaraz wygłodzona, może po prostu - nienażarta, coooooo???? Bardzo pięknie mię objaśniłaś w kwestii kulinarnej, Kasiu, rozmawiamy jak w elegancji-Francji!Takie rozmowy w półtonach i półsłówkach, przenośniach i co tam jeszcze, rozwijają nam umysły, trochę już nadszarpnięte przez monotonię codziennej taśmy produkcyjnej: mycie, pampers, śniadanko, spacer, obiad, pampers itd..
07 sierpnia 2013 21:46 / 2 osobom podoba się ten post
Asik

Pamietaj Emilia...co nas nie zabije to nas wzmocni :) I to prawda. najdłuzsza sztele mialam w PL...przy tesciowej. 7 lat . Przez ten czas odwyklismy od bycia razem, wychodzenia razem...po smierci teściowej pojechalismy pierwszy raz do mojej rodziny do Gdyni i...pogubilismy sie zaraz na poczatku na dworcu we Wrocławiu :) Kazdy poszedl w swoja strone. Moja psychika siadla...to fakt ale sie pozbieralam :) Człowiek wiele zniesie, przejdzie...nawet z cudzym krzyzem na barkach...i co mnie zdumiewa...wychodzi mocniejszy...większy...bogatszy...po prostu piekniejszy :)

Kochana, o opiece nad moja mama nie wspominam, bo - zabrzmi to strasznie - chce zapomniec. Lat 8 koszmaru, bez zadnej pomocy, do tego male dziecko z AZS, moj slubny pracowal jako kierowca, wiec raczej w domu gosciem bywal. Po takich "maratonach" nic nam nie jest juz straszne, ale - uwazam, ze teraz mam prawo wyboru - NIE MUSZE godzic sie na trudne stelle i to jest moja sila !
07 sierpnia 2013 21:49 / 1 osobie podoba się ten post
Alina

Emilio ! Zgadzam się z tobą, tylko łatwiej pisać pozytywne posty gdy się jest na dobrej stelli, gdy trafisz paskudnie to dopada człowieka deprecha i jest to silniejsze od nas samych, mimo całej motywacji jaką mamy do pracy.

Pewnie, ze tak. Jednak, moze naraze sie - trudne stelle - zebym teraz podjela sie takiej, to albo za bardzo dobre pieniadze, albo bym zrezygnowala. Raczej jednak bym powiedziala nie, dziekuje, wracam i szukam czegos innego. Z tego, co widac w necie i co mi na skrzynke pocztowa przychodzi - jest coraz wieksze zapotrzebowanie na nasza prace.
07 sierpnia 2013 21:53 / 2 osobom podoba się ten post
Alina

Emilio ! Zgadzam się z tobą, tylko łatwiej pisać pozytywne posty gdy się jest na dobrej stelli, gdy trafisz paskudnie to dopada człowieka deprecha i jest to silniejsze od nas samych, mimo całej motywacji jaką mamy do pracy.

Zgadzam się z Tobą i dałam Ci plusa. Ale dodam, że zanim dopadnie nas deprecha, warto walczyć o swoje i szukać pomocy u firmy w razie potrzeby, by nie dać sobą pomiatać i mieć jak najlepsze warunki do pracy. Są leki na uspokojenie pacjenta, informacje o chorobach i jak się wtedy zachować podawane w internecie, istnieje nasze forum-kopalnia wiedzy i cennych rad. Nie jesteśmy skazane na niedobre traktowanie. Jednak sporo Polek uważa, że jak jest trudno, to tak być musi i mają pecha. Nie są zdeterminowane, by sobie na paskudnej szteli polepszyć los, mówią - ten miesiąc to jakoś wytrzymam.